Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Gdańsk - Niedziela, 8 grudnia 2013, godz. 18:00
Ekstraklasa - 20. kolejka
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
  • 37' Matsui (k)
  • 71' Matsui (k)
2 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)

    Sędzia: Tomasz Musiał
    Widzów: 8000
    Pełen raport

    Wypowiedzi pomeczowe

    Jan Urban (trener Legii): W pierwszej połowie wyglądaliśmy, jakby do Polski przyjechała drużyna z Ameryki Południowej i pierwszy raz w życiu zobaczyła śnieg. To było dla mnie bardzo zaskakujące, bo przegrywaliśmy praktycznie każdą piłkę i walkę. Były niezrozumiałe straty. Później był rzut karny, gdzie wcześniej Vrdoljak był faulowany. Wawrzyniak przeszkadzał jak mógł, Wiśniewski oddał strzał, Dusan obronił, a sędzia podyktował rzut karny. Lechia miała w pierwszej połowie więcej okazji do strzelenia bramki.

    Jest 1-0 i mamy jednego zawodnika mniej. W drugiej połowie zaczynamy grać, mamy przewagę i stwarzamy sytuacje i znów jest karny. Sędzia nie widzi, że sytuacja ma miejsce przed polem karnym. Po drugiej żółtej kartce dla Bereszyńskiego jest po meczu. Nie można w polskiej lidze darować komuś 45 minut, a my to zrobiliśmy w pierwszej połowie. Drugi rzut karny w jakiś sposób zamknął to spotkanie.

    Michał Probierz (trener Lechii): Od początku pierwszej połowy chcieliśmy narzucić wysokie tempo i to się udało. Podeszliśmy do meczu agresywnie i to był klucz do zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że boisko nam pomoże. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy więcej sytuacji, bo już po kilkunastu minutach mogliśmy prowadzić kilkoma bramkami. Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie będziemy mieli problemy. Najważniejsze, że wygraliśmy, bo pokazaliśmy charakter i od pierwszej do ostatniej minuty było widać, że zespół chce wygrać.


    Dusan Kuciak: Nie chcę mówić o karnych, choć nie byłem z nich zadowolony, ale sędzia je podyktował. Istotniejsze jest to, że nie walczyliśmy tak jak Lechia. Stan boiska nie pozwalał na grę. Dzisiejsze zawody stały pod znakiem walki, a my byliśmy w tym względzie gorsi. Nie wiem co się z nami działo i dlaczego taka była nasza postawa. Wiedzieliśmy jakie to będą zawody, bo trener nam wyjaśniał. Nie wiem jak to wytłumaczyć. W drugiej połowie to my byliśmy lepszą drużyną, ale później przytrafił się drugi karny i czerwona kartka. Ogólnie jest zmęczenie, choć ja tego nie odczuwam, bo nie grałem przez trzy miesiące. Na pewno nie można nam odmówić ambicji. Nowością jest liczba meczów, które rozgrywamy w tej rundzie. Problemem jest nierówna forma, która nie pozwala nam zagrać dwóch-trzech spotkań na dobrym poziomie

    Michał Kucharczyk: Nie wiem czy przy pierwszym rzucie karnym był faul. To już nie od nas zależało. Ogólnie słabo zaczęliśmy ten mecz. Chcieliśmy grać piłką, ale na tym boisku się nie dało. Trzeba było wybierać jak najprostsze środki. Jako pierwsza wykorzystała to Lechia, która strzeliła bramkę po naszym błędzie i od tej pory spotkanie stało się dla nas ciężkie. Nie wspomnę już o drugim rzucie karnym i kolejnej czerwonej kartce. Wówczas było już jasne, że przegramy.

    Tomasz Brzyski: Wiadomo, że mecz ułożył się dla nas fatalnie, bo dostaliśmy czerwoną kartkę i rzut karny. Jak się gra w osłabieniu i w takich warunkach, to naprawdę ciężko odrobić straty. Z tego co słyszeliśmy, nie powinno być "jedenastki" i czerwieni. W drugiej połowie chcieliśmy odrobić straty i znowu podyktowano niesłuszny karny, bo faul był przed linią pola karnego. I w tym momencie było po meczu, bo później już było ciężko cokolwiek zrobić. Na pewno boli nas ta porażka, bo mogliśmy odskoczyć rywalom.
    W pierwszej połowie gra się nam nie kleiła, bo Lechia przeważała, grała piłką i przede wszystkim mieli większą ambicję. Prezentowali się agresywnie i nie pozwalali rozwinąć nam skrzydeł i to było powodem naszej postawy. Po zmianie stron to się zmieniło i to my atakowaliśmy, ale nie przyniosło to niczego poza kilkoma sytuacjami, po których mogliśmy strzelić bramkę. Na domiar złego, to gospodarze podwyższyli na 2-0 i było po zawodach.
    Nie wiem dlaczego skąd taka nasza dyspozycja. Niewykluczone, że przyszło zmęczenie, ale nie możemy też na to zrzucać winy, bo jesteśmy profesjonalistami i wychodząc na mecz musimy dawać 120%. Niestety, mimo wszystko nie idzie, choć za nami sporo rozegranych spotkań. Niektórzy już pewnie czekają, żeby odpocząć, żeby ta runda się zakończyła, ale przed nami jeszcze trzy potyczki i trzeba zrobić wszystko, żeby odnieść komplet zwycięstw i dopiero udać się na urlop.