|
Gliwice - Poniedziałek, 24 marca 2014, godz. 18:00 Ekstraklasa - 27. kolejka |
|
Piast Gliwice
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
- 43' Duda
- 90+4' Dwaliszwili
| 2 (1) |
Sędzia: Jarosław Przybył Widzów: 5600 Pełen raport |
|
|
Wymęczyli tysięczne zwycięstwo!
Legia w końcu wygrała 2-1, choć przez długi czas wydawało się, że nasi zawodnicy ponownie stracą punkty. A mistrzowie Polski zwycięstwo odnieśli w samej końcówce meczu dzięki dwóm rezerwowym - Jakubowi Koseckiemu i Wladimerowi Dwaliszwiliemu.
Pierwsza połowa rozpoczęła się od ataków "wojskowych". W 5 minucie zerwał się Henrik Ojamaa, ale został powstrzymany przez rywala. Gdy wydawało się, że Legia zaczyna osiągać przewagę, to niespodziewanie bramkę zdobył Piast. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Dossa Junior za krótko wybił piłkę, w polu karnym zaspał Ivica Vrdoljak, który złamał linię spalonego, dzięki czemu sędzia nie podniósł chorągiewki, a Kamil Wilczek posłał piłkę do siatki.
Po utracie gola legioniści ruszyli do ataków. Te sunęły po obu stronach boiska, a zwłaszcza aktywny był Ojamaa, który łatwo ogrywał Matrasa. Niestety, ciągle brakowało mu dokładności i spokoju w rozegraniu akcji. Podobnie zresztą, jak i pozostałym kolegom np. Tomaszowi Brzyskiemu. "Brzytwa" w 18 minucie ładnie uderzył z dystansu, ale futbolówka minęła słupek. W polu karnym Jakuba Szumskiego kotłowało się raz za razem, ale stuprocentowych okazji brakowało Aż do 42 minuty, gdy sytuacji sam na sam nie wykorzystał Miroslav Radović. Chwilę potem było już jednak 1-1, bo po ładnej akcji Michała Żyry na uderzenie zdecydował się Ondrej Duda, a piłka po rykoszecie wpadła do siatki.
Legioniści próbowali pójść za ciosem i wyjść na prowadzenie jeszcze przed przerwą, ale mimo ich wysiłków i kilku okazji wynik nie uległ zmianie, a sędzia zaprosił piłkarzy do szatni.
Po przerwie gospodarze zwarli szeregi i o wiele skuteczniej powstrzymywali ataki "wojskowych". Te wprawdzie nie ustawały, ale prowadzone były w jednostajnym tempie. Największe zagrożenie pod bramką Piasta nasi zawodnicy stwarzali po stałych fragmentach gry, które świetnie zagrywał Brzyski. Po kornerach doskonałe szanse miał Dossa, a także Vrdoljak. Swych sił próbował także Żyro, ale jego uderzenia mijały bramkę. Niezły początek po wejściu na boisko po godzinie gry miał Wladimer Dwaliszwili, ale szybko zgasł. Słabo też prezentował się Radović i jego dobrej gry przede wszystkim brakowało Legii.
Piast w ataku nie istniał aż do 87 minuty, gdy piłkę meczową miał Ruben Jurado, ale spudłował po strzale głową.
I wtedy na boisku pojawił się Jakub Kosecki, który w parę minut rozbujał niemrawych kolegów. Parokrotnie urywał się rywalom, aż wreszcie w 94 minucie meczu uciekł na dobre rywalowi, dośrodkował w pole karne, gdzie tym razem z metra nie pomylił się Dwaliszwili. Legia szczęśliwie, ale zasłużenie wygrała w Gliwicach i odniosła 1000. zwycięstwo w lidze.
Qbas