|
Warszawa - Sobota, 29 marca 2014, godz. 15:30 Ekstraklasa - 28. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (1) |
|
Lech Poznań
| 0 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 28238 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Henning Berg (trener Legii): Jestem bardzo zadowolony z wygranej. Rywalizując z taką drużyną, jak Lech ważne jest, żeby zdobyć pełną pulę. W pierwszej połowie zdobyliśmy gola i mieliśmy szansę na kolejne trafienie. Po przerwie było słabiej, bo musieliśmy więcej pracować w defensywie. Jestem zadowolony z wyniku, ale wiem, że możemy grać lepiej.
Nie wiem czy Miroslav Radović faulował Marcina Kamińskiego przed zdobyciem gola. Nie widziałem jeszcze powtórki tej akcji. W czasie meczu nie zauważyłem zaś przewinienia, bo z ławki rezerwowych nie było tego dobrze widać. Zresztą śledziłem lot piłki po podaniu Tomasza Jodłowca, a nie samego Radovica. Ostatnio to my narzekaliśmy na sędziów.
Wygrana cieszy szczególnie dlatego, że została odniesiona przy pełnym stadionie. Atmosfera było wspaniała.
Nie czuję się jeszcze mistrzem. Przed nami jest jeszcze dziewięć meczów i będą to spotkania z trudnymi rywalami. Wiele możne się jeszcze w tym czasie zdarzyć. Chcę, żeby w każdym meczu moja drużyna grała jeszcze lepiej. Oczekuję na ciągły progres. Niedługo punkty zostaną podzielone i przewaga w tabeli nie będzie tak duża.
Wladimer Dwaliszwili zaczął dziś mecz na ławce rezerwowych. Nie jest bowiem tak, że jeżeli zawodnik zdobędzie gola na wagę wygranej, to automatycznie awansuje do wyjściowego składu. Zawsze wybieram rozwiązanie najlepsze dla drużyny. Dziś zagrał Ondrej Duda i jego współpraca z Radoviciem była dobra. A Dwaliszwili pokazał się z dobrej strony w meczu z Piastem. Dziś też wykonał swoje zadanie. Zespół to nie tylko 11 zawodników. Potrzebujemy szerokiej kadry z dobrymi zawodnikami.
Mariusz Rumak (trener Lecha): Przed meczem wiedziałem, że po przerwie będziemy mieli wiele okazji do zdobycia gola. Ale jak się ich nie wykorzystuje, to przy Łazienkowskiej się nie wygrywa. Nie ustrzegliśmy się dziś błędów i jest we mnie wiele złości. Ale jest to złość sportowa i już czekamy na rewanż. Czy porażka Lecha znaczy, że jest słabszy od Legii? Nie chcę porównywać obu zespołów. Powiem tylko, że słaba drużyna nie miałaby w Warszawie tyle sytuacji. Gramy do samego końca, choć w tabeli mamy dużą stratę do Legii. Jest jeszcze dziewięć spotkań i w nich wiele może się jeszcze wydarzyć.
Obiecałem sobie, że nie będę oceniał sędziów. Ale widziałem gola strzelonego przez Legię i powtórki z tej sytuacji.
Miroslav Radović: Przy golu na pewno był kontakt z rywalem, ale wydaje mi się, że w normalnych granicach. Najważniejsze, że strzeliłem bramkę, która dała nam zwycięstwo. Kto przegrywa ma prawo mieć pretensje więc zostawię to innym. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie dlaczego daliśmy tak dużo miejsca w drugiej połowie. Lech stwarzał zagrożenie. Nad tym musimy pracować i rozmawiać, żeby więcej takich sytuacji nie było.
Nasza psychiczna przewaga jest ogromna. Dzisiejsze zwycięstwo jest bardzo ważne, ale wydaje mi się, że 7 meczów w fazie mistrzowskiej będzie decydowało kto będzie mistrzem. Nie oszukujmy się jednak: jesteśmy głównym faworytem i wszystko oprócz mistrzostwa byłoby dramatem.
Wydaje mi się, że tod zielenie punktów nikomu nic nie da.... dziś mielibyśmy mistrzostwo. To jest materiał do analizy dla ludzi, którzy się tym zajmują. My musimy robić swoje.
To że gram w ataku nie stanowi dla mnie problemu. Dobry zawodnik poradzi sobie na każdej pozycji. Współpraca z Dudą dość dobrze wygląda i trzeba trzymać tak dalej. Ondrej to młody zawodnik i wahania formy to normalna rzecz. Wydaje mi się, że może z Lechem nie zagrał super meczu, ale na pewno ma potencjał i dużo daje jakości tej drużynie.
Tomasz Jodłowiec: Gdybym strzelił gola na początku gry, to mógłbym czuć się bohaterem. Najważniejsze, że wygraliśmy i musimy się z tego cieszyć jako drużyna. Styl w drugiej części nie mógł się podobać. Trzeba o tym porozmawiać, bo wkrótce może się to źle skończyć. W meczach ze Śląskiem i Wisłą mieliśmy swoje szanse, ale zremisowaliśmy. Dzisiaj z kolei udało nam się zwyciężyć. Taka jest piłka. Kiedy Lech przegrywał nie miał już nic do stracenia. Atakował sześcioma czy siedmioma zawodnikami. Groźni byli w swoich kontrach. Mogę powiedzieć, że z mojej perspektywy Radović nie faulował Kamińskiego przy strzeleniu gola.
Michał Żyro: Chodziło nam oto, aby wygrać i powiększyć przewagę w tabeli nad Lechem. Cel został więc zrealizowany. Tym razem druga połowa zakończyła się dla nas lepiej niż w spotkaniu z Wisłą. Przeanalizujemy i porozmawiamy sobie w szatni, dlaczego w drugich 45 minutach znów nie prezentujemy się najlepiej. Na drugą połowę wyszliśmy z takim nastawieniem jak na pierwszą. Mieliśmy grać ofensywnie, narzucić rywalowi swój styl gry. Lech to jednak nie jest słaba drużyna, aspiruje przecież do mistrzostwa. Mogę jednak zapewnić, że nie zabrakło nam sił. Zobaczymy, jak zagram w następnych kolejkach. Nie podniecam się tym, iż na razie prezentuje się dobrze. Najważniejsze, abym ten poziom utrzymał do końca sezonu.
Jakiub Kosecki: Komfortu nie mamy, bo jest podział punktów i z dziesięciu zrobi się pięć. Musimy ciężko walczyć i trenować, aby osiągnąć mistrzostwo. Na pewno jest w naszych głowach to, że odskoczyliśmy i wygraliśmy tak ważne spotkanie. Uważam, że w drugiej połowie Lech był lepszym zespołem. Musimy przy naszych fantastycznych kibicach grać zdecydowanie lepiej i w każdym spotkaniu od pierwszej do ostatniej minuty dominować. W drugiej połowie nie zaprezentowaliśmy mistrzowskiej formy. Nie wiem dlaczego się cofnęliśmy. Chciałem grać ofensywnie, ale widziałem, że jest ciężko w obronie, więc starałem się pomagać jak tylko mogłem. Cieszymy się z tych trzech punktów, ale mamy wiele do poprawy.
Wiemy, że mistrzostwo Polski jest w zasięgu ręki, ale musimy się skoncentrować i zmobilizować do ostatniego meczu. To nie będą łatwe spotkania, bo zagrają drużyny z czołówki i każdy może wygrać z każdym.
Szymon Pawłowski: Z boiska wyglądaliśmy lepiej, ale kiedy nie strzela się gola to trudno wygrać. Zawiodła nas skuteczność oraz brak spokoju. Gdybyśmy mieli trochę więcej zimnej krwi to byśmy zwyciężyli. Wszyscy zaprezentowali się dobrze i walczyli, aby odrobić straty w drugiej połowie. Niestety, nie udało się. Przed nam dziewięć meczów i aby myśleć o mistrzostwie musimy wszystko wygrać. Kamiński był popychany przez Radovicia, ale jeszcze nie widziałem w powtórkach tej sytuacji. Cały czas myślimy o mistrzostwie, chcemy je zdobyć. Zostało jeszcze sporo kolejek do końca.
Karol Linetty: Na pewno szkoda niewykorzystanych sytuacji. Gdybyśmy zdobyli gola, to mecz skończyłby się inaczej. Chcieliśmy wygrać, ale nie udało się. Ułatwieniem dla nas jest podział punktów w tabeli. Będziemy chcieli dogonić Legię i odegrać się za tę porażkę.
Hubert Wołąkiewicz: Jeżeli wszyscy mówią, że przy bramce Radović faulował Kamińskiego, to faktycznie tak było. Nie możemy dopuszczać do takich sytuacji. W przekroju całego spotkania byliśmy lepsi, ale za wrażenia artystyczne nikt punktów nie przyznaje. W szatni powiedzieliśmy sobie, że jeżeli tak będziemy się prezentować, to następnym razem na Łazienkowskiej wygramy. Teraz koncentrujemy się na najbliższych spotkaniach. Nasza strata do Legii jest jeszcze do odrobienia. Do końca postaramy się wygrać jak najwięcej meczów, a nasz dzisiejszy rywal z taką grą może pogubić trochę punktów.