Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 25 maja 2014, godz. 15:30
Ekstraklasa - 35. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 74' Radović
1 (0)
Herb Ruch Chorzów Ruch Chorzów
  • 30' Starzyński (k)
  • 61' Stawarczyk
2 (1)

Sędzia: Szymon Marciniak
Widzów: 27529
Pełen raport

Przeżyj to sam...

Już od kilku dni trwały w Warszawie przygotowania do mistrzowskiej fety, która miała mieć miejsce po meczu z Ruchem. Wtedy jeszcze nikt nie podejrzewał, że mistrza zapewnimy sobie dzień wcześniej, gdy poznaniacy stracą matematyczne szanse na prześcignięcie legionistów w tabeli. Już w sobotę nie brakowało fanów, którzy przybyli na Starówkę świętować mistrzostwo Polski.

Król Zygmunt przystrojony został szalikiem Legii, a policjanci ukarali mandatami (po 300 zł) odpalających race - prezesa Leśnodorskiego i Marka Saganowskiego. W niedzielę na szczęście służby porządkowe były zdecydowanie mniej widoczne.

W upalną niedzielę fani od wczesnych godzin ściągali na Łazienkowską. Wiele osób biesiadowało przed meczem w Źródełku do ostatniej chwili. Trybuny naszego stadionu wypełniały się dość szybko. Przy wejściu NS-i prowadzili zbiórkę pieniędzy na oprawę meczu z Lechem. Wcześniej jednak cała Polska zobaczyła choreografię przygotowaną na spotkanie z Ruchem, będącą poniekąd kontynuacją hasła "Ostatnia prosta...".

Spóźnieni przyjezdni
Widok wypełnionego po brzegi stadionu jest ekstra. Tym bardziej szkoda, że nie prezentuje się tak na każdym meczu. Nieco wolniej wypełniał się tego dnia sektor dla kibiców przyjezdnych. Chorzowianie przyjechali do stolicy autokarami i samochodami - wiezieni przez policję naokoło, dotarli pod bramy stadionu na kilka minut przed meczem. Nie obyło się oczywiście bez wzajemnych okrzyków, na które reagowała - w końcu trochę ciszej - "wredna baba". Ruch wywiesił w sektorze gości 15 flag, w tym płótna Widzewa i Slovana. Na wyjeździe było ich 1380, w tym Widzew (103) i Slovan (48), a kilkadziesiąt osób zostało pod stadionem (zakazowicze i pijani).



Kropka nad i
Głośno wykonany "Sen o Warszawie" zwiastował wysoki poziom decybeli. Na wyjście piłkarzy na Żylecie zaprezentowana została oprawa - transparent z hasłem "Stawiamy kropkę nad 'i'", kartoniada z napisem "mistrz", a nad literką "i", kropkę utworzyło kilka odpalonych rac. Całość wyszła bez zastrzeżeń, do czego przyzwyczaili nas już Nieznani Sprawcy. Warto dodać, że gracze Ruchu utworzyli szpaler dla piłkarzy mistrza Polski. Za tydzień to samo powinni uczynić lechici.

Od samego początku stadion kipiał. Żar lejący się z nieba, nie był w stanie zmniejszyć naszego zaangażowania. Już na początku spotkania, zaczęliśmy śpiewać na dwie trybuny. "Mistrz, mistrz" - zarzucała Żyleta. "Legia mistrz!" - odpowiadał cały stadion. Świetnie wychodziły nam także inne pieśni, m.in. hit z Wiednia, czy "Ole ole". Wszyscy czekali na bramki w wykonaniu naszych zawodników, ale zamiast tego, do siatki trafili goście. Przyjezdni niby przez cały czas dopingowali, ale w naszym młynie byli praktycznie niesłyszalni.

Kilka minut "uprzejmości"
Na początku drugiej połowy miała miejsce dłuższa wymiana uprzejmości z przyjezdnymi. "Ruch to cwel, allez allez allez" - to jedna z najczęściej wykonywanych. Oberwało się także Widzewowi ("zdechniesz w B-klasie") i Slovanowi w przerobionej przyśpiewce "Fiesta, fiesta, fiesta americana". Także z sektora gości raz na jakiś czas bluzgano na Legię.

Przeżyj to sam...
Chociaż na boisku sytuacja nie wyglądała najlepiej i zamiast wyrównania, goście wyszli na dwubramkowe prowadzenie, doping nie słabł. W końcu mogliśmy dłużej pośpiewać nieśmiertelny mistrzowski hit "Przeżyj to sam, przeżyj to sam, dzisiaj Legia mistrza Polski ma, nasza Legia Warszawa". Gdy na boisko wchodził Marek Saganowski, cały stadion zaczął śpiewać "Sagan, Sagan, Sagan, Sagan gol...". Tym razem nie udało się. W końcu Miro Radović strzelił kontaktową bramkę i wierzyliśmy, że w ostatnim kwadransie uda się przynajmniej doprowadzić do wyrównania. Niestety, nie doczekaliśmy się.

Raz sierpem, raz młotem...
Na Żylecie zawisł m.in. długi transparent z pozdrowieniami dla kibiców po drugiej stronie muru. Głośno wyrażono także zdanie o zmarłym tego dnia generale Jaruzelskim. "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę" - krzyczeli kibice i był to najbardziej "lajtowy" okrzyk. W jednym szeregu z Jaruzelskim ustawiono Czesława Kiszczaka.

Legia meczu z Ruchem nie wygrała, ale mistrzostwa Polski nic nam zabrać nie mogło. Może trochę pozostał niedosyt, ale co tam. Przyjezdni próbowali nam dogryzać skandując m.in. hasło "Czternastokrotni mistrzowie". Wygraną z Legią zaś traktowano jak największy triumf - faktem jest, że te trzy punkty mogą zapewnić HKS-owi awans do europejskich pucharów.

Feta na Starówce
Po meczu poczekaliśmy aż piłkarze zrobią rundę honorową i pośpiewaliśmy z nimi chwilę "Mistrz, mistrz, Legia mistrz". Po kilkunastu minutach fani ze stadionu zaczęli przemieszczać się na miejsce rozpoczęcia pochodu, któremu przewodził jeden z kibicowskich samochodów z nagłośnieniem. Odkryty autokar z naszymi piłkarzami wśród tłumu kibiców zmierzał ulicami Warszawy w stronę Starego Miasta. Trudno oszacować ile osób brało udział w fecie na Starówce, ale z pewnością było tam nas ponad 2 razy więcej niż na stadionie. Po drodze na Starówkę szalikami Legii obwieszono m.in. palmę przy rondzie de Gaulle'a i pomnik Kopernika. Fantazja ponosiła kibiców, ale co najważniejsze - zgodnie z zapowiedziami, wszystko odbywało się z fasonem i bez zamieszek. Żałować mogą tylko żądne sensacji media.

Efektowny pochód
Na trasie pochodu co i ruch wybuchały petardy, płonęły setki rac. Cały plac Zamkowy został wypełniony kibicami, którzy czekali na przyjazd mistrzów Polski. Punktem kulminacyjnym był właśnie przyjazd autokaru, kiedy na Starówce w jednym momencie zapłonęły setki rac i innych fajerwerków. Wiele osób wspinało się na latarnie, by mieć lepszą perspektywę. Na szczęście na samej Starówce dość długo nie widać było policji. Pojawiła się dopiero, gdy większość osób rozeszła się po knajpach, opijać jedenasty tytuł dla Legii, a spora grupa odprowadziła zawodników pod stadion przy Łazienkowskiej. Ta noc była dla wielu z nas naprawdę długa i huczna. Miejmy nadzieję, że podobnie będzie nam dane świętować na zakończenie kolejnego sezonu, a wcześniej, po awansie Legii do fazy grupowej Ligi Mistrzów!

Przed naszym zespołem jeszcze dwa spotkania. W środę legioniści udadzą się do Szczecina, ale bez naszego wsparcia (zakaz wyjazdowy). W niedzielę 1 czerwca widzimy się przy Łazienkowskiej, gdzie Legia zagra z Lechem. Także po tym meczu nie zabraknie pomeczowych atrakcji związanych ze zdobyciem mistrzostwa kraju.

Frekwencja: 27 529
Kibiców gości: 1380
Flagi gości: 13