Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 1 czerwca 2014, godz. 18:00
Ekstraklasa - 37. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 48' Vrdoljak (k)
  • 85' Bereszyński
2 (0)
Herb Lech Poznań Lech Poznań
    0 (0)

    Sędzia: Minoru Tojo (Japonia)
    Widzów: 29749
    Pełen raport

    Jak na mistrza przystało!

    W ostatnim meczu mistrzowskiego sezonu Legia Warszawa pokonała na własnym stadionie Lecha Poznań 2-0. Bramki dla stołecznej drużyny zdobyli Ivica Vrdoljak z rzutu karnego oraz tuż przed końcem regulaminowego czasu gry Bartosz Bereszyński. Legioniści kończą sezon z 50 punktami na koncie, dystansując graczy Mariusza Rumaka aż o dziesięć oczek.

    Już w 3. minucie gry groźnie było pod bramką Lecha Poznań. Po dobrym dośrodkowaniu ze skrzydła Michała Żyry w ostatnim momencie piłkę z głowy Marka Saganowskiego zdjął Luis Henriquez. Chwilę potem odgryźli się przyjezdni. Ładny rajd lewą stroną zademonstrował Gergo Lovrencsics, ale przytomnym wślizgiem niebezpieczeństwo zażegnał Jakub Rzeźniczak. W 9. minucie po raz pierwszym musiał wykazać się Dusan Kuciak. Futbolówkę w polu karnym od jednego z partnerów otrzymał Szymon Pawłowski, lecz jego strzał nie sprawił żądnych kłopotów golkiperowi mistrzów Polski. Kilkadziesiąt sekund potem z dystansu szczęścia spróbował Łukasz Teodorczyk - znów bezbłędny był Kuciak. Nieco ponad kwadrans po rozpoczęciu gry źle po rzucie rożnym zachował się Marcin Kamiński, który omal nie wpakował piłki do własnej siatki.
    Przez kolejne minuty obydwie drużyny nie mogły stworzyć zagrożenia w szesnastce oponenta. Lechici co prawda mylili się w obronie, lecz po ich pomyłkach sędzia odgwizdywał tylko pozycje spalone. W 32. minucie po wrzutce z narożnika pola gry głową uderzał Łukasz Teodorczyk, jednak nie potrafił wcelował nawet w światło bramki. Chwilę potem po ładnym zejściu ze skrzydła ku osi boiska do interwencji Dusana Kuciaka zmusił Szymon Pawłowski. Siedem minut przed przerwą "Wojskowi" stworzyli sobie dotychczas najlepszą szansę do wyjścia na prowadzenie. Tomasz Jodłowiec dostał otwierające podanie od jednego z kolegów, minął w pełnym biegu źle zachowującego się Krzysztofa Kotorowskiego, ale nie udało mu się skierować piłki do niemal pustej bramki. W 41. minucie szybką kontrę przeprowadzili przyjezdni. Prawą stroną dynamicznie pobiegł Szymon Pawłowski, dograł przed pole karne Legii, gdzie znalazł się Kasper Hamalainen. Słaby strzał Fina nie mógł zaskoczyć dobrze ustawionego bramkarza ekipy gospodarzy.

    Piłkarze jeszcze nie zdążyli na dobre nacieszyć się grą po przerwie, a arbiter już podyktował rzut karny. Sędzia z Japonii dopatrzył się zagrania piłki ręką jednego z lechitów we własnej szesnastce. Do wykonania jedenastki podszedł przeżywający dzisiaj swój setny mecz w Legii Ivica Vrdoljak i pewnym strzałem zaskoczył Krzysztofa Kotorowskiego. Po stracie gola przyjezdni z Poznania rzucili się do odrabiania strat. Ich ataki prawym skrzydłem były jednak skutecznie rozbijane przez defensywę legionistów. Po godzinie gry wicemistrzom kraju udało się wreszcie przedostać pod bramkę Dusana Kuciaka. Łukasz Teodorczyk nie poradził sobie z kilkoma obrońcami i niebezpieczeństwo zdołał zażegnać Tomasz Brzyski.
    W 65. minucie przed kolejną szansą stanął Szymon Pawłowski. Piłkarz Lecha ładnie wymienił piłkę z Łukaszem Teodorczykiem, lecz finalnie strzelił bardzo słabo. Trzy minuty potem uderzenia z dystansu spróbował Kasper Hamalainen i z niemałymi trudnościami interweniował bramkarza gospodarzy. Dwadzieścia minut przed końcem spotkania bramkę mógł zdobyć Jakub Rzeźniczak. Obrońca "Wojskowych" zamykał akcję po dośrodkowaniu Tomasza Jodłowca, jednak były minimalnie spóźniony i trafił w zaledwie boczną siatkę. W 77. minucie z rzutu wolnego zamiast dośrodkowywać niebezpiecznie strzelił Tomasz Brzyski, lecz golkiper z Poznania był czujny i nie dał się zaskoczyć. Kiedy wydawało się, że wynik gry nie ulegnie już zmianie, prowadzenie swojej drużyny podwyższył Bartosz Bereszyński. Były gracz Lecha wykorzystał błąd Marcina Kamińskiego oraz Krzysztofa Kotorowskiego i decydując się na zaskakujący strzał z ostrego kąta pogrążył jeszcze bardziej swój były klub.

    Autor: Wiśnia