|
Warszawa - Sobota, 19 lipca 2014, godz. 20:30 Ekstraklasa - 1. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
GKS Bełchatów
| 1 (1) |
Sędzia: Daniel Stefański Widzów: 8699 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Henning Berg (trener Legii): Jestem bardzo zawiedziony tym wynikiem. Wiem, że drużyna może grać lepiej. Odpowiedzialny za porażkę jestem ja. Mieliśmy dziś kilka szans, ale nie zamieniliśmy ich na gole. Rywale mieli zdecydowanie mniej okazji, ale strzelili gole. Przekonaliśmy się, że mecze wygrywa się po golach, a nie po okazjach do ich zdobycia. Wiem, że mam dobrych zawodników, ale na boisku nie było tego widać.
Musimy przemyśleć naszą grę i zdecydowanie się poprawić. Zespołowi brakowało dziś zgrania. Indywidualne umiejętności są, ale jako zespół prezentowaliśmy się słabo. Czy przeżywamy kryzys? Wiadomo, że dziennikarze chętnie będą pisali, że tak jest. Uważam jednak, że nie mamy do czynienia z kryzysem. Dziś drużynie brakowało zgrania. Pracuję w Legii już kilka miesięcy i wiem na co nas stać. Można mówić, że zabrakło nam szczęścia, ale to nie o szczęście tu chodzi. Po prostu musimy grać lepiej i wiem, że na lepszą grę nas stać.
W przerwie zdecydowałem się na trzy zmiany, bo nasza gra nie wyglądała za dobrze. Dodatkowo wynik też był zły. Chciałem więc zmienić coś w obrazie gry. Nie chodziło tylko o wynik, ale i o styl gry. Zdjąłem Wladimera Dwalisziwiliego, który wrócił po kontuzji i widać było, że miał przerwę w grze. Nie chciałem, żeby cały mecz grał Ivica Vrdoljak, bo będzie on nam bardzo potrzebny w środę. Mateusza Wieteskę zastąpił zaś Jakub Rzeźniczak, bo potrzebowaliśmy większego doświadczenia w obronie.
Dlaczego ponownie zdecydowałem się na roszady w składzie? Zawodnicy, którzy pojawili się dziś na boisku, mają wystarczające umiejętności, żeby wygrywać w Ekstraklasie. Teoretycznie każdy zawodnik może grać dwa mecze w tygodniu, ale nie zawsze jest to konieczne. Nie uchylam się od odpowiedzialności za skład, w którym rozpoczęliśmy dzisiejszy mecz. Wiem, że tych zawodników stać na wygrywanie. I właśnie dlatego jestem tak rozczarowany dzisiejszym wieczorem.
Grając z Saint Partick's u siebie mieliśmy okazje, żeby strzelić więcej bramek, ale nie zagraliśmy wtedy na swoim normalnym poziomie. Wiemy, że w rewanżu o sukces nie będzie łatwo, ale w środę na boisku zagra inna drużyna, niż ta, którą widzieliśmy dziś. Europejskie puchary są dla nas bardzo ważne. Liga jest też ważna, ale w lidze do rozegrania będzie 37 kolejek. Jedna porażka w lidze nie oznacza, że jest kryzys. Jestem przekonany, że w środę w Irlandii zagramy na wyższym poziomie.
Kamil Kiereś (trener GKS-u): W środę obchodziłem 40. urodziny i jeżeli piłkarze chcieli dać mi dziś prezent, to dziękuję. Cieszę się, że wróciliśmy do Ekstraklasy i zdobyliśmy upragnione trzy punkty. Może to trochę brak pokory, ale dziś jechaliśmy po wygraną. Wiedzieliśmy, jak to osiągnąć. Kluczem do wygranej była gra w defensywie. Legia nie stworzyła żadnej stuprocentowej okazji do zdobycia gola.
Nie popadamy jednak w wielki optymizm. Wracamy do Bełchatowa i myślimy o kolejnym meczu.
Nie analizowaliśmy pucharowego meczu Legii. Bardziej skoncentrowaliśmy się na naszym zespole i dobrym przygotowaniu do dzisiejszego meczu. Wiedzieliśmy, że nasza wygrana będzie niespodzianką. Gdy spojrzałem przed meczem w skład Legii, to nie uważałem, że nas lekceważą. Wiedzieliśmy, że ta drużyna ma za sobą dwa słabsze mecze i będzie chciała się poprawić. Ale to nie Legia była dziś aż tak słaba. Po prostu my zagraliśmy na tyle dobrze, że zasłużyliśmy na wygraną.
Jako polski trener chciałbym, żeby Legia awansowała dalej w Lidze Mistrzów. W każdej drużynie jest taki moment, że nie idzie za dobrze. Ale mocno kibicuję Legii i mam nadzieję, że pokaże swój charakter. W tej drużynie nie brakuje bowiem wartościowych graczy.
Marek Saganowski: Jest nam teraz ciężko. W ostatnich naszych meczach nie było zgrania, nie było tej potrzebnej chemii, ani zrozumienia. Dzisiaj oraz w poprzednich spotkaniach udowodnione zostało, że trzeba się maksymalnie skupić na wszystkich frontach. W tamtym roku zdobyliśmy mistrzostwo, a w tym trzeba się już ostro zabrać do pracy. Wiadomo, że teraz atmosfera w szatni nie jest taka sama jak wtedy, kiedy się wygrywa.
Drużyna musi jednak swoje przejść. To dla nas nauczka, iż każdy pojedynek jest bardzo ważny.
Dusan Kuciak: Brakuje słów po takim meczu. Zagraliśmy słabo, źle... Chyba dziennikarzom pozostawię decyzję, jakie wyrażenie byłoby tutaj najodpowiedniejsze. Nie mam pojęcia, co się z nami ostatnio dzieje. Na wiosnę wszystko wyglądało w porządku, graliśmy dobrze. Dzisiaj te parę sytuacji, które sobie stworzyliśmy to zdecydowanie zbyt mało, aby móc zdobywać bramki. Nie chcę mówić, co się dzieje w przerwach takich meczów i po ich zakończeniu w naszej szatni. GKS miał niewiele sytuacji. Poważnie zagrozili nam raz czy dwa. W takich meczach statystyki nie grają. Moje zdanie o naszym najbliższym pojedynku się jednak nie zmienia. Dalej nie wyobrażam sobie tego, żebyśmy nie wyeliminowali Saint Patrick's.
Adam Ryczkowski: Mój debiut w ekstraklasie wypadł średnio. Na pewno mogło być lepiej. Mogłem być bardziej pod grą, częściej pokazywać się kolegom. Jeśli chodzi o moje miejsce na boisku, to lepiej czuję się z przodu, ale na skrzydle także mogę grać. Dzięki takiej pozycji, mam szansę grać w pierwszej drużynie. W ataku jest przecież dosyć duża konkurencja. Ogółem nasz dzisiejszy wynik jest kompromitujący.
Bartosz Ślusarski (GKS Bełchatów): Wygraliśmy nasze pierwsze spotkanie po powrocie do ekstraklasy. Jestem bardzo zadowolony, że moja drużyna zwyciężyła, a mi udało się strzelić gola na Legii. W mojej bramkowej okazji nie pozostało mi nic innego jak skierować piłkę do siatki. Podanie było naprawdę super. Już wcześniej miałem doskonałą szansę, ale po moim strzale głową niewiele zabrakło. W przerwie mówiliśmy sobie, że Legia gra u siebie, a dodatkowo goni wynik, więc trzeba nadal być skupionym. Nie mogliśmy być zadowoleni z jednobramkowego prowadzania. Staraliśmy się szukać drugiej bramki.