|
Kraków - Sobota, 26 lipca 2014, godz. 20:30 Ekstraklasa - 2. kolejka |
|
Cracovia
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
- 23' Kosecki
- 47' Jodłowiec
- 74' Vrdoljak (k)
| 3 (1) |
Sędzia: Mariusz Złotek Widzów: 8308 Pełen raport |
|
|
Legia przejechała po Pasach
W swoim drugim ekstraklasowym meczu w tym sezonie Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Cracovię 3-1. Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy wyszli na prowadzenie już w 4. minucie gry. Potem gole zdobywali już tylko legioniści. Najpierw uczynił to Jakub Kosecki, a potem Tomasz Jodłowiec i Ivica Vrdoljak z rzutu karnego.
Piłkarze obydwu drużyn nie zdążyli się jeszcze na dobre zapoznać z atmosferą meczu, a Dusan Kuciak musiał już wyciągać piłkę z własnej siatki. W 4. minucie Dawid Nowak znakomicie wyszedł do prostopadłego podania od jednego z partnerów i w sytuacji sam na sam nie dał najmniejszych szans rozpaczliwie interweniującemu bramkarzowi gości. Przez kolejny kwadrans spotkanie przypominało nieco to, które miało miejsce przed tygodniem na Łazienkowskiej. W piłkę grali głównie przeciwnicy mistrzów Polski, a nieporadne ataki legionistów były z łatwością rozbijane przed obrońców Cracovii lub po prostu kończyły się niedokładnym dograniem. Dopiero w 23. minucie do remisu zdołał doprowadzić Jakub Kosecki. Podopieczny Henninga Berga wykorzystał podanie od Helio Pinto, minął z łatwością Krzysztofa Nykiela i będąc w polu karnym nie dał szans Krzysztofowi Pilarzowi. Pięć minut potem na strzał z dystansu zdecydował się Marcin Budziński, lecz z jego próbą najmniejszych problemów nie miał Kuciak. W 43. minucie Cracovia powinna wyjść na prowadzenie. Dalekim podanie z własnej połowy popisał się Krzysztof Nykiel, błąd w wyjściu popełnił bramkarz mistrzów Polski, który wykorzystał Dariusz Zjawiński. Napastnik gospodarzy nie zdołał jednak ominąć Igora Lewczuka oraz Jakuba Rzeźniczaka i nie skierował futbolówki do pustej siatki.
Tuż po zmianie stron drugiego gola zdobyła Legia. Tomasz Jodłowiec dostał podanie tuż przed polem karnym, mocno kopnął piłkę w kierunku bramkarza rywala, a to odbita jeszcze od jednego z obrońców całkowicie go zaskoczyła. Przez następny kwadrans na boisku nie działo się nic wartego uwagi. Jedynym wartym odnotowania jest fakt, że po godzinie gry z murawy musiał zejść kontuzjowany Dusan Kuciak, którego zastąpił Konrad Jałocha. Ciężko jednak ocenić na ile poważny był to uraz Słowaka. W 67. minucie legioniści po raz pierwszy mogli na własnej skórze poczuć, co znaczy mieć za sobą niezbyt doświadczonego kolegę. Najpierw Jałocha szczęśliwie interweniował po strzale z dystansu Marcina Budzińskiego, którego uderzenie sparował na słupek. Chwilę potem fatalnie pomylił się wychodząc do dośrodkowania z rzutu rożnego, czego omal nie wykorzystał Bartosz Rymaniak. W 71. minucie po raz kolejny przebojem w pole karne przeciwnika wdarł się Jakub Kosecki, ale tym razem okazał się być minimalnie niedokładny. Chwilę potem przebłysk swojego geniuszu pokazał Ondrej Duda. Pomocnik Legii ładnie strzelił zza szesnastki i z najwyższym trudem swój zespół przed utratą gola uchronił Krzysztof Pilarz. Na jego nieszczęście za moment do bezpańskiej futbolówki dopadł Helio Pinto, dograł wzdłuż bramki do Marka Saganowskiego, którego bezpardonowo sfaulował Paweł Jaroszyński. Sędzia nie miał wówczas żadnych wątpliwości i słusznie wskazał na jedenasty metr. Do wykonania rzutu karnego podszedł Ivica Vrdoljak i pewnym uderzeniem pokonał bramkarza gospodarzy. Niewiele przed końcem meczu z większej odległości Pilarza chciał zaskoczyć młody Adam Ryczkowski, ale jego próba była zdecydowanie zbyt słaba.
Autor: Wiśnia