|
Warszawa - Sobota, 9 sierpnia 2014, godz. 20:30 Ekstraklasa - 4. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 46' Vrdoljak
- 49' Kosecki
- 64' Vrdoljak (k)
- 70' Sa
- 80' Sa
|
5 (0) |
|
Górnik Łęczna
| 0 (0) |
Sędzia: Jarosław Przybył Widzów: 10344 Pełen raport |
|
|
Przybili piątkę z Górnikiem
Legia Warszawa rozbiła w sobotni wieczór na własnym obiekcie Górnika Łęczna aż 5-0. Wszystkie gole dla mistrzów Polski padły jednak dopiero w drugiej połowie pojedynku. Najpierw do siatki beniaminka trafił Ivica Vrdoljak, potem Jakub Kosecki, następnie ponownie chorwacki kapitan Legii oraz na zakończenie dwukrotnie Orlando Sa.
Początek spotkania należał zdecydowanie do Legii Warszawa. Gospodarze dużo częściej od rywali utrzymywali się przy piłce, nie pozwalając graczom z Łęcznej na skuteczne rozwinięcie się w ataku. W 10. minucie gry po raz pierwszy groźnie było pod bramką Silvio Rodicia. Jakub Kosecki wybiegł do podania od Marka Saganowskiego, lecz wychodzący na przedpole bramkarz gości skutecznie zażegnał niebezpieczeństwo.
Chwilę potem na pierwszy strzał zdecydował się Miroslav Radović, jednak próba napastnika "Wojskowych" okazała się bardzo niecelna. W 34. minucie Fedor Cernych rozegrał dwójkową akcję z Miroslavem Bożokiem, oddał zaskakujące uderzenie z ostrego kąta, które trafiło zaledwie w boczną siatkę. Za cztery minuty groźnie po rzucie rożnym główkował Dossa Junior, lecz wspaniałą obroną popisał się Silvio Rodić. Chorwat równie dobrze spisał się moment później, gdy rzucając się pod nogi powstrzymał szarżującego na niego Marka Saganowskiego.
Kilkadziesiąt sekund po zmianie stron legioniści wyszli wreszcie na prowadzenie. Dokładną centrą z rzutu rożnego popisał się Tomasz Brzyski, a mocno główką żadnych szans Rodicowi nie dał Ivica Vrdoljak. Górnik Łęczna nie zdołał się jeszcze pozbierać po ciosie kapitana gospodarzy, a znów musiał zaczynać grę od środka boiska. Tym razem futbolówkę do siatki gości wpakował Jakub Kosecki, który z najbliższej odległości wykończył dośrodkowanie od Miroslava Radovicia. Niebawem polujący na swojego setnego gola w lidze Marek Saganowski przymierzył z linii pola karnego, ale doświadczony snajper nieznacznie się pomylił. W 56. minucie po raz pierwszy wykazać się musiał Konrad Jałocha. Bramkarz mistrzów Polski dobrze wypiąstkował piłkę po mocnej próbie Grzegorza Bonina. Po godzinie gry swoją stuprocentową szansę zmarnowali podopieczni Jurija Szatałowa. Niepilnowany Fedor Cernych dostał podanie na siódmym metrze, jednak w klarownej sytuacji posłał futbolówkę nad poprzeczką.
W 64. minucie Tomasz Jodłowiec w prosty sposób odebrał piłkę Lukasowi Bielakowi, dograł do wychodzącego na czystą pozycję Miroslava Radovicia, który został powalony w szesnastce przez Tomislava Bożicia. Arbiter nie miał żadnych wątpliwości - dla Legii podyktował rzut karny, a zawodnika z Łęcznej wyrzucił z boiska z czerwoną kartką. Do wykonania jedenastki podszedł Ivica Vrdoljak i... bardzo pewnym strzałem zmusił do kapitulacji Silvio Rodicia. Pięć minut potem przybitych gości ostatecznie dobił Orlando Sa. Wprowadzony chwilę wcześniej na plac gry Portugalczyk uderzeniem głową wykorzystał wrzutkę od Tomasza Brzyskiego i zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie. Za dziesięć minut ten sam piłkarz znów dał sygnał Henningowi Bergowi, że oczekuje od Norwega więcej szans na grę. 26-latek na raty pokonał golkipera Górnika - najpierw fatalnie skiksował po podaniu ze skrzydła, żeby za moment umiejętną podcinką posłać piłkę po raz piąty do siatki tegorocznego beniaminka.
Autor: Wiśnia