Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 24 sierpnia 2014, godz. 15:30
Ekstraklasa - 6. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 63' Sa
  • 77' Saganowski
2 (0)
Herb Korona Kielce Korona Kielce
    0 (0)

    Sędzia: Daniel Stefański
    Widzów: 12729
    Pełen raport

    Setka dla Sagana!

    Legia Warszawa ograła w pierwszym niedzielnym spotkaniu ekstraklasy Koronę Kielce 2-0. Pierwszą bramkę dla "Wojskowych" zdobył Orlando Sa, który wykorzystał podanie od Arkadiusza Piecha. Rywali dobił później Marek Saganowski, notując tym samym swojego setnego gola w ekstraklasie. Pomimo słabszej pierwszej połowy, legioniści pokazali w drugiej różnicę klas pomiędzy obydwoma zespołami.

    Zaraz po rozpoczęciu gry okazję stworzyła sobie Legia. Będąc na skraju pola karnego piłkę dostał Orlando Sa, ale obracając się z obrońcą na plecach jego strzał zdołał obronić bramkarz. Chwilę potem dobrym podaniem do Arkadiusza Piecha popisał się Adam Ryczkowski, jednak były napastnik Zagłębia Lubin nie poradził sobie z przyjęciem futbolówki. W 8. minucie gry stuprocentową szansę miała z kolei ekipa Korony Kielce. Po podaniu z głębi pola w szesnastkę gospodarzy wpadł jednego z graczy przyjezdnych i tylko przytomna interwencja Helio Pinto wespół z Konradem Jałochą zapobiegła utracie gola.
    Kolejną składną akcję Legia zaprezentowała kwadrans po rozpoczęciu gry. Wówczas dogranie od Helio Pinto opanował Jakub Kosecki, niemal od razu spróbował uderzenia, które nieznacznie przeleciało obok lewego słupka bramki Vytuatasa Cerniauskasa. Potem na boisku zrobiło się nudno. Gry piłkarzom nie ułatwiał także rzęsiście padający deszcz. Dopiero w 30. minucie z dystansu szczęścia spróbował Krystian Bielik, lecz piłka poszybowała wysoko ponad celem. Niebawem najlepszej okazji do wyjścia na prowadzenie nie wykorzystała drużyna gości. Fatalny błąd w przyjęciu piłki popełnił Mateusz Wieteska, któremu futbolówkę łatwo odebrał jeden z rywali i popędził z nią na bramkę Konrada Jałochy. Ostatecznie w sytuacji sam na sam z bramkarzem Legii znalazł się Jacek Kiełb, jednak fatalnie skiksował ku uciesze niezbyt licznie zgromadzonej publiczności. W 42. minucie znów bardzo groźnie było w polu karnym "Wojskowych". Najpierw główkę Michała Janoty wybronił Jałocha, a za chwilę uderzenie Jacka Kiełba zmierzające do siatki zablokował Mateusz Wieteska.

    Po zmianie stron do ostrych ataków ruszyła Legia. Zaraz po pierwszym gwizdku sędziego z dobrej strony pokazał się Helio Pinto, który dograł do rozpędzonego Łukasza Monety, lecz jego dośrodkowanie przeciął golkiper Korony. W 48. minucie Jacek Kiełb przebiegł środkiem pola kilkadziesiąt metrów, po czym oddał strzał zza pola karnego i nie po raz pierwszy pewnie zachował się Konrad Jałocha. Z biegiem czasu podopieczni Ryszarda Tarasiewicza coraz śmielej prezentowali się na boisku przeciwnika.
    W 58. minucie szczęścia z dystansu spróbował Piotr Malarczyk, jednak obrońca kielczan był niedokładny. Za pięć minut wreszcie obejrzeliśmy pierwszego gola. Arkadiusz Piech doszedł do podania z głębi pola, wpadł w pole karne, wtedy dograł do Orlando Sa, a ten z bliska wpakował piłkę do siatki. Portugalczyk tym samym po raz kolejny pokazał, że warto właśnie na niego stawiać w ataku. W 68. minucie znakomitej szansy do wyrównania nie wykorzystał Paweł Golański. Obrońca Korony strzelał z pierwszej piłki po podaniu ze skrzydła i fenomenalną interwencję zaprezentował Konrad Jałocha, ratując swój klub. Kwadrans przed końcem zawodów Legia dobiła rywala. Orlando Sa oddał strzał zza szesnastki, z którym wiele kłopotów miał bramkarz przyjezdnych. Cerniauskas musiał odbijać piłkę do boku, gdzie świetnym instynktem popisał się Marek Saganowski z bliska pakując Koronie drugą bramkę. Dla doświadczonego snajpera było to zarazem setne ligowe trafienie. W 84. minucie w debiucie mógł także trafić Mateusz Szwoch, lecz przestrzelił po centrze z rzutu rożnego.

    Autor: Wiśnia