|
Warszawa - Niedziela, 24 sierpnia 2014, godz. 15:30 Ekstraklasa - 6. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 63' Orlando Sá
- 77' Saganowski
|
2 (0) |
|
Korona Kielce
| 0 (0) |
Sędzia: Daniel Stefański Widzów: 12729 Pełen raport |
|
|
Dobrze wykonane zadanie
Frekwencja na meczach ligowych w tym sezonie daleka jest od ideału. Mimo niezłych wyników osiąganych przez nasz zespół, w niedzielę na trybunach zasiadło poniżej 13 tysięcy fanów. "Żyleta" przez cały mecz gorąco wspierała naszych młodzieżowców, których aż pięciu pojawiło się w pierwszym składzie.
W nawiązaniu do frekwencji - niby jest jeszcze czas urlopowy, niby pogoda najlepsza nie była, a bilety może i nie są najtańsze, ale szczególnie ostatnie problemy klubu z UEFA powinny nas jeszcze bardziej zmobilizować do licznego przychodzenia na Łazienkowską. Przed meczem w Źródełku przeprowadzona została zbiórka na wyprawkę szkolną dla podopiecznych akcji "1916 Uśmiechów".
Zawsze dawaj z siebie wszystko
Przed spotkaniem z Koroną był mały problem z bębniarzami i samym bębnem, ale jakoś i w tej kwestii poradziliśmy sobie i mimo, że rytm wybijany na szybko kombinowanymi pałkami nie niósł się po całej Żylecie, śpiewaliśmy w miarę równo i głośno. Piłkarzy kolejny raz przywitaliśmy okrzykiem "Gdy wychodzisz na boisko, zawsze dawaj z siebie wszystko". Miało ono szczególne znaczenie, bowiem Legia przystąpiła do spotkania w mocno rezerwowym składzie z kilkoma młodzieżowcami. Tym bardziej staraliśmy się im pomóc, a rywalom przeszkadzać w ich akcjach ofensywnych przeciągłymi gwizdami.
Koroniarze niesłyszalni
W pierwszej połowie najlepiej wychodziło nam "Tylko Legia, ukochana Legia...", które śpiewaliśmy kilka razy, mobilizując do wysiłku także pozostałe trybuny. Goście co prawda już przed meczem zajęli miejsca w swoim sektorze, ale pierwsze oznaki życia dali dopiero około 30 minuty spotkana, śpiewając pieśń, którą przez ostatnią dekadę skserowała od Legii już 3/4 kibicowskiej Polski - "Jesteśmy zawsze tam...". Korona po licznych problemach z działaczami, ostatnio kolejny raz wróciła na trybuny i kibicowski szlak. Do wyjazdu mobilizowała się mocno, licząc, że pobije swoją liczbę z ostatniego sezonu, ale ostatecznie nie wyszło im to najlepiej - 240 osób. Wywiesili cztery flagi i jeśli w dalszej części meczu coś śpiewali, na Żylecie nie sposób było ich usłyszeć.
Setny gol "Sagana"
Na naszej trybunie po raz kolejny zawisł transparent nawiązujący do wywiadu Wojciecha Hadaja dla oficjalnej strony - "5. Dziękujemy Hadajowi, chcemy nowego spikera". Poza nim wywieszone zostały także transparenty "23.08.1939 PamiętaMY" i "Wilanowiacy i Konstancin PozDraWiają Siekierę". W drugiej połowie cały czas staraliśmy się pomóc legionistom w zdobyciu bramki. Za dobrą postawę nagrodzony, skandowaniem nazwiska został bramkarz, Konrad Jałocha, który tego dnia radził sobie nie gorzej niż Dusan Kuciak. W końcu mogliśmy świętować zdobycie pierwszej bramki, a wtedy cały stadion wyskoczył z radości po raz pierwszy. Jeszcze większa radość zapanowała, gdy swojego setnego gola w lidze zdobył Marek Saganowski. Hadaj, oprócz pytania o liczbę goli dla Legii, zapytał także ile goli ma Sagan. "Sto" - odpowiedział cały stadion, po czym wszyscy zgodnym chórem krzyknęli tradycyjne "Ch...", w nawiązaniu do liczby bramek dla gości.
Żyleta, Żyleta, Żyleta...
Całkiem konkretnie wychodziło nam po przerwie śpiewanie "Legia gol, Legia gol, Legia gol...", ale apogeum było przy śpiewaniu na tę samą nutę "Żyleta, Żyleta, Żyleta...", które "Staruch" wydłużył do momentu uzyskania odpowiedniego efektu. Pod koniec spotkania na trybunach królowała pieśń "Za kibicowski trud", a przy refrenie wszyscy machali szalami nad głowami.
Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za walkę i zdobycie trzech punktów. Po tradycyjnym "dziękujemy", tym razem nie było już wspólnych śpiewów z zawodnikami. Za cztery dni spotykamy się znów na Łazienkowskiej przy okazji meczu o fazę grupową Ligę Europy. Mając w pamięci to, co działo się podczas pierwszego meczu w Kazachstanie, można spodziewać się gorącego przyjęcia drużyny przyjezdnej.
Frekwencja: 12 729
Kibiców gości: 240
Flagi gości: 4
Autor: Bodziach