|
Kraków - Niedziela, 21 września 2014, godz. 18:00 Ekstraklasa - 9. kolejka |
|
Wisła Kraków
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
- 50' Sa
- 90+5' Duda
- 90+7' Radović
| 3 (0) |
Sędzia: Szymon Marciniak Widzów: 31289 Pełen raport |
|
|
Efektowny powrót na wyjazdowy szlak
Za nami pierwszy od 10 miesięcy wyjazd ligowy. Po długim zakazie wyjazdowym, trwającym od meczu z Jagiellonią, w końcu mogliśmy pojechać do Krakowa, by wspierać nasz klub na meczu z Wisłą. Tym bardziej dziwne, że nie udało się nam wykorzystać 2-tysięcznej puli biletów. Jednak każdy kto do Krakowa pojechał, ma na swoim koncie bardzo udany wyjazd.
Dwa specjale
Do Krakowa legioniści pojechali dwoma pociągami specjalnymi, które ruszyły w niedzielny poranek z dworca Warszawa Wschodnia. Jedni wyruszyli w trasę około 7 rano, kolejna grupa ponad półtorej godziny później. Sam przejazd nie trwał przesadnie długo. Z dworca w Krakowie na stadion przy Remonta kibiców przewiozły podstawione autokary. Czasu było aż nadto - ekipa z pierwszego pociągu miała około pięciu godzin oczekiwania do spotkania.
Pożegnali się z Bednarzem
Wiślacy, którzy protest przeciwko Bednarzowi zakończyli wraz ze zwolnieniem łysego, wypełnili trybuny do ostatniego miejsca. Na Wiśle, jak wynika z danych prezentowanych na telebimie, zdecydowana większość osób, które kupiły bilety, pojawiła się na stadionie (ok. 340 nieobecnych na ponad 31 tysięcy osób). W Warszawie prognozy biletowe nigdy się nie sprawdzają, a różnicę liczymy w tysiącach.
Cztery kartoniady Wisły
Fani Legii już sporo przed meczem dali znać o swojej obecności. Nasz sektor, podzielony na pół przez pleksi, został szczelnie obwieszony flagami. W centralnym punkcie wisiały "Jesteśmy waszą Stolicą" i "Mistrz Polski", zaś na górze "Wielkie Księstwo Warszawskie". Na wyjście piłkarzy na boisko wiślacy zaprezentowali oprawę - malowany transparent "Wypluty knebel i zerwany łańcuch. Tu ubliża się jeńcom i opluwa posłańców" oraz kartoniady, przedstawiające kolejno "UW" na tle wiślackich barw, "ACAB", "WSH" z białą gwiazdą i na koniec "AJ" z przekreślonym herbem Cracovii. Najwidoczniej Wisła od naszej ostatniej wizyty miała plan by przebić potrójną kartoniadę zaprezentowaną przez nas w sektorze gości. Wiślacy pokazali, że w kwestii kartoniad radzą sobie naprawdę bardzo dobrze. Ciekawe, czy inne ekipy postanowią przyłączyć się do tego zapoczątkowanego przez Legię "wyścigu".
Wymiana uprzejmości
Doping gospodarzy od pierwszych minut meczu stał na wysokim poziomie. My nic sobie z tego nie robiąc, śpiewaliśmy swoje. Było kilka konkretnych momentów, kiedy byliśmy na pewno dobrze słyszalni, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Pomiędzy ekipami nie brakowało wzajemnych uprzejmości. "Wiiiisłaaaaa" - śpiewała trybuna naprzeciwko nas, na co odpowiadało im przeciągłe "Kuuu.....aaaaa". "Twoja stara" - próbowali ripostować wiślacy po kolejnej naszej odpowiedzi. "Bednarz!" - zakończyliśmy dialog, bowiem gospodarze już nie mieli co odpowiedzieć. Nie mogło także zabraknąć docinek przy okazji okrzyku "Jazda, jazda, jazda", w którym również ochoczo uczestniczyliśmy odpowiadając "Porno gwiazda". Wisła próbowała po jakimś czasie pieśni "J..., j... stolicę", na co wytoczyliśmy szybką odpowiedź - "J..., byłą stolicę". Kibice Wisły z sektora rodzinnego, na którym znajduje się graffiti "Młoda Armia Białej Gwiazdy", zaprezentowali oprawę z kolejnym tego dnia skrótem "MABG" i co ciekawe, mieli swojego gniazdowego.
Racowisko
Oczywiście zdecydowaną większość z obu stron stanowiły pieśni sławiące kluby. W naszym sektorze cały czas powiewały cztery flagi na kiju. Po przerwie byliśmy zdecydowanie głośniejsi, a od momentu strzelenia przez nasz zespół pierwszej bramki, czyli już od 50. minuty, dawaliśmy z siebie maksimum. Doskonale wychodził nam "Hit z Wiednia", czy "Jesteśmy zawsze tam". Kilkanaście minut po bramce dla Legii w naszym sektorze rozpoczęło się odliczanie... i chyba wszyscy mogli spodziewać się, co będzie "grane". W górę poszły dziesiątki flag na kiju oraz odpalonych zostało kilkadziesiąt rac. "Legia, Legia Warszawa" - śpiewaliśmy naprawdę głośno, a miejscowi upamiętniali nasz pokaz na swoich telefonach i innych sprzętach. Gdy race już dogasły, cały dym przeniósł się nad boisko, przez co sędzia musiał na kilka minut przerwać spotkanie. Taki mamy klimat, że czasem w ciągu kilku minut mgła może spowić całe boisko.
Za kibicowski trud...
Może i perspektywa sektora gości nie jest najlepsza do oceny dopingu, ale jedno możemy powiedzieć z pewnością - od tego momentu gospodarze strasznie zamulali, co udało się wykorzystać. Byliśmy jak w transie, szczególnie przez ostatnich kilkanaście minut wykonując wciąż głośniej i głośniej "Za kibicowski trud, za święte barwy Twe...". W doliczonym czasie gry legioniści pogrążyli krakusów, a w naszym sektorze po drugiej i trzeciej bramce istne szaleństwo! Choć wydawało się to niemożliwe, ale jeszcze podkręciliśmy decybele i pieśń "Za kibicowski trud" niosła się po całym stadionie. Trybuny proste już po drugiej bramce zaczęły pustoszeć. My tymczasem skandowaliśmy "Trójka do zera, trafiła Legia frajera".
Wyp... na siatkówkę
Właśnie po golu numer trzy, tłok przy wyjściach był już konkretny, więc kolejny raz pozdrowiliśmy miejscowych okrzykiem - "Wypier... na siatkówkę". Tym, którzy zostali na swoich miejscach i śpiewali "Czy wygrywasz, czy nie...", zaśpiewaliśmy "Legii kibice pier... byłą stolicę" i przystąpiliśmy do świętowania wygranej z naszymi piłkarzami. Zaśpiewaliśmy z nimi "Warszawę" i "Bo Warszawa jest od tego, aby bawić się na całego". W doskonałych nastrojach opuściliśmy sektor gości, ale przy bramach dostaliśmy informację, że odjazd pociągów opóźni się ze względu na wypadek z ofiarami śmiertelnymi. W Warszawie zameldowaliśmy się późno w nocy, a niektórych docierających już do domów witał poranek. Ale czy nie było warto poświęcić tych kilkunastu godzin na tak wspaniały wyjazd? A kto nie był, niech żałuje.
Teraz przed nami już w środę mecz wyjazdowy z Miedzią w Pucharze Polski, a w sobotę mecz przy Łazienkowskiej z Lechem. Nie da się narzekać na nudę.
Frekwencja: 31289
Kibiców gości: 1800
Flagi gości: 10
Autor: Bodziach