Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 27 września 2014, godz. 20:30
Ekstraklasa - 10. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 76' Brzyski
  • 90+1' Dossa Júnior
2 (0)
Herb Lech Poznań Lech Poznań
  • 33' Kamiński
  • 39' Formella
2 (2)

Sędzia: Bartosz Frankowski
Widzów: 25934
Pełen raport

Legia walcząca do końca

Mecze z Lechem zawsze cieszyły się większym zainteresowaniem kibiców w Warszawie. Tym razem kompletu na trybunach nie odnotowaliśmy, ale atmosfera stworzona w końcówce przez 26 tysięcy osób wciąż brzmi w uszach niczym szum fal w muszlach sprzedawanych na nadmorskich straganach...

Oprawa Lecha w depozycie
Lechitom dłuższy czas zajęło rozprowadzenie wszystkich wejściówek. Ostatnio chyba w całej Polsce notujemy mniejsze zainteresowanie wyjazdami. Z czego to wynika, nie wie nikt. O ile legioniści mają przynajmniej kolejne 3 wyjazdy w europejskich pucharach, to dla lechitów był to najciekawszy wyjazd do końca roku. Ostatecznie nie wykorzystali pełnej puli biletów (było ich 1260), ale w stolicy pokazali się z dobrej strony. Dopingowali bez przerw przez całe spotkanie, odpalili spore ilości pirotechniki. Poznaniacy narzekają na fatalne wejście na sektor gości oraz zatrzymanie przygotowanej oprawy w depozycie.

Wymiana uprzejmości rozpoczęła się już przed meczem, ale na takie niepisane zasady wzajemnego pozdrawiania się - wyrażania co kto myśli o rywalu, nie ma wpływu nikt, w tym bardziej pierdząca ze stadionowych głośników "baba z Radomia", powtarzająca w kółko coś o nieprzeklinaniu.

Zbiórka dla hokeistów
Przed spotkaniem hokeiści Legii zbierali pieniądze na sekcję, by ta mogła wystartować w rozgrywkach ligowych. Potrzebnych było 80 tysięcy, z czego ponad 10 tys. udało się zebrać już dzień przed meczem w formie wpłat na konto hokeistów. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu Wojtek Hadaj poinformował, że jeśli fanom nie uda się zebrać całej kwoty, prezes Leśnodorski i piłkarska Legia dorzuci brakującą kwotę. Tak więc o start hokejowej Legii w rozgrywkach I ligi możemy być spokojni.

Powstańcza oprawa
Na wyjście piłkarzy Nieznani Sprawcy przygotowali powstańczą oprawę - transparent o treści "Ziemia po której chodzisz, to marzenie tych, którzy odeszli za młodzi" oraz kartoniadę tworzącą rysy młodych warszawiaków walczących o wolność naszego miasta i kraju. Trzeba przyznać, że ultrasi podjęli się naprawdę trudnego zadania - przeniesienia na trybuny czarno-białego zdjęcia, co w przypadku kartoniady na dwóch poziomach, jest niezwykle trudne. Legia jednak nigdy nie idzie na łatwiznę. Może faktycznie prawa strona kartoniady nie była do końca "ostra", ale tak skomplikowanej prezentacji, raczej nie nikt inny by nie próbował.



Później tradycyjnie kartony fruwały nad głowami kibiców, nie brakowało naprędce zrobionych samolocików, a my zaczęliśmy od "Hitu z Wiednia", który przez dobrych kilka minut niósł się po całym stadionie.



Radość i pirotechnika w sektorze gości
Niestety w pierwszej połowie cieszyć mogli się tylko lechici, bowiem ich piłkarze strzelili dwie bramki. Po nich poziom decybeli w sektorze gości rósł. My jednak nie załamywaliśmy się i po traconych bramkach również staraliśmy się podkręcić doping. Schodzących na przerwę piłkarzy Legii żegnało głośne "Hej Legio jazda z k...". W drugiej połowie cała Żyleta śpiewała "Gdzie twoje berło, berło i korona, jest na Łazienkowskiej k... pi...".


Lech szykował się tymczasem do swojej prezentacji. Z racji tego, że przygotowana przez nich choreografia została w depozycie, odpalili tylko pirotechnikę. Konkretnie zadymili sektor gości, a dym z rac i ogni wrocławskich przeniósł się nad boisko. Wywiesili także transparent "Derby dla Pasów" oraz machali kilkudziesięcioma flagami na kiju.

fot. Mishka / Legionisci.com

Legia walcząca do końca
Cały czas wierzyliśmy w nasz zespół, kilka razy śpiewaliśmy pieśni na dwie trybuny, a także skandowaliśmy "Legia walcząca, Legia walcząca do końca". Piłkarze wzięli to sobie do serca i w końcu stadion eksplodował po przepięknej bramce Brzyskiego. Dopiero wtedy pokazaliśmy drzemiący w nas potencjał. Od tego momentu nasz ryk był niesamowity. "Hit z Wiednia" niósł się baaardzo głośno - już dawno nie było takiego dopingu z naszej strony. Co ważne do śpiewu przyłączyły się wszystkie trybuny i do samego końca nie było już spadku formy. Piłkarze gości raz po raz symulowali na boisku urazy, po czym gdy piłka była w ich pobliżu, nagle "zdrowieli" i wstawali jakby nigdy nic. "Wstawaj, wstawaj, ch... nie udawaj!" - niosło się pod stadionem pod adresem piłkarzyków-symulantów. Gorąco pozdrowiliśmy też zakompleksionego poznaniaka, który opowiada w mediach, że nigdy nie zagra przy Łazienkowskiej. Jeszcze przyjdzie czas, że pożałuje tych słów. "Kownacki ch... ci na imię" - śpiewano, gdy gwiazdeczka Lecha opuszczała boisko. W końcówce jeszcze podkręciliśmy "Za kibicowski trud..." i w końcu stało się to, na co wszyscy czekali - wyrównujący gol w doliczonym czasie gry i szał radości. Co to się działo!!!



Dzięki za walkę!
Rozpędzona Legia za wszelką cenę chciała jeszcze strzelić zwycięską bramkę, ale sędzia nie wiedzieć czemu bardzo szybko zakończył spotkanie, jakby zapominając o tym, ile minut ukradły marne poznańskie aktoreczki. Tak, czy inaczej, doprowadzenie ze stanu 0-2 do remisu i to w ostatniej minucie musiało cieszyć. Po spotkaniu podziękowaliśmy naszym graczom za walkę do końca. "Hej Legio dzięki za walkę" - skandowaliśmy, dodając po chwili "Mistrz, mistrz, Legia mistrz!". Z piłkarzami zaśpiewaliśmy jeszcze "Ole, ole" i powoli opuszczaliśmy trybuny.
Lech na opuszczenie stadionu musiał czekać przez godzinę. Policja przy wyjściu z ich sektora urządziła łapanki, próbując znaleźć piromanów. Kilka osób zostało zatrzymanych.

W czwartek Legię czeka wyjazdowy mecz w Trabzonie. Wiadomo już, że do Turcji nie poleci czarter, z powodu zbyt małego zainteresowania. Tych, którzy nie wybierają się na wyjazd, zachęcamy do wspierania koszykarzy w Pruszkowie. Spotkanie Znicza Basket z Legią rozegrane zostanie niestety również w czwartek o 19:00 w sporej pruszkowskiej hali. Niestety za odpalenie pirotechniki w Krakowie, nie będziemy mieli możliwości wspierania naszych piłkarzy w niedzielę w Gliwicach, a wobec przerwy na mecze reprezentacji, przy Łazienkowskiej zobaczymy się dopiero za trzy tygodnie.

Frekwencja: 25 934
Kibiców gości: 1260
Flagi gości: 11

Autor: Bodziach