Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 27 września 2014, godz. 20:30
Ekstraklasa - 10. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 76' Brzyski
  • 90+1' Junior
2 (0)
Herb Lech Poznań Lech Poznań
  • 33' Kamiński
  • 39' Formella
2 (2)

Sędzia: Bartosz Frankowski
Widzów: 25934
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Henning Berg (trener Legii) Mieliśmy dziś dobry powrót do gry. Było przecież już 0-2. Nie poddaliśmy się jednak i walczyliśmy do końca. Powinniśmy się lepiej zaprezentować w pierwszej połowie, szczególnie pod względem defensywy. Nie zagraliśmy dziś na naszym najwyższym poziomie, choć nadal zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle. Ważne, że mentalnie potrafiliśmy się pozbierać po słabej pierwszej połowie. Nie potrafię zrozumieć dlaczego sędzia przedłużył pierwszą połowę tylko o jedną minutę, a drugą tylko o cztery minuty. Było przecież sześć zmian i ciągła gra na czas rywali. Doliczonych powinno być siedem minut. Ale to tylko moje odczucie. Pracę sędziego szanuję. Może następnym razem zabiorę ze sobą zegarek.

W dziesięć dni zagraliśmy cztery mecze. Mamy trzy wygrane i remis. Jasne, że wolałbym dziś wygraną, ale sam bilans nie jest zły.

Lech miał dziś trzy okazje do zdobycia bramki i strzelił dwa gole. Może to taka dobra drużyna, a może po prostu my powinniśmy zachować się lepiej w sytuacjach, po których traciliśmy bramki. Uwaga ta dotyczy szczególnie gola na 0-2, bo takich bramek zazwyczaj nie tracimy. Nie da się grać w piłkę nożną i w ogóle nie tracić bramek.

Wejście na murawę Orlando Sa pomogło nam w przodzie. Sa ciężko pracował. Wiele dała nam także obecność Marka Saganowskiego. Tym bardziej, że niewiele brakowało, żeby strzelił gola.

Maciej Skorża (trener Lecha): Jeszcze jesteśmy w emocjach po tym meczu. Straciliśmy dwa punkty w ostatniej minucie. Kładzie się to dużym cieniem na tym meczu. Przez dużą część spotkania nasze zaangażowanie i taktyka są godne pochwały. Prowadziliśmy 2-0 i wydawało się, że kontrolujemy ten mecz. Wiele Legii dała zmiana Orlando Sa. Portugalczyk dobrze sobie radził. Losy meczu odwrócił jednak Tomasz Brzyski i jego piękna bramka. Ostatni kwadrans to dramatyczna walka o utrzymanie wyniku. Urazy moich zawodników spowodowały, że byłem zmuszony do zmian. Na ławce miałem dziś dwóch ofensywnych zawodników. Szybko ich wprowadziłem i później było ciężko.

Dziś jeszcze trochę nam zabrakło, żeby ograć Legię. Ale mam nadzieję, że z każdym meczem będzie coraz lepiej i na koniec sezonu dogonimy Legię. Taki jest nasz cel.

Dziś zabrakło nam trochę cwaniactwa w niektórych sytuacjach. Wiadomo, że tak dobra drużyna, jak nasz dzisiejszy rywal, wykorzysta to. Potwierdza to wynik. Jesteśmy źli, bo po przebiegu meczu wydawało się, że możemy wygrać. Trudno być zadowolonym, jeśli gola traci się w ostatniej minucie spotkania. Inna sprawa, że przed meczem to Legia była zdecydowanym faworytem. Mamy opuszczone głowy, ale nie możemy traktować wizyty w Warszawie jako porażki. Dla mnie to nadzieja na przyszłość. Wiem, że z tą drużyną mogę wiele osiągnąć. Dziś nie wywozimy ze stolicy trzech punktów. Ale wierzę, że w przyszłości się to nam uda.

Mam nadzieję, że Legia nie zdominuje tego sezonu i nie będzie samotnym wilkiem, który ucieka pozostałym drużynom. Dla ligi zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby o mistrzostwo Polski walczyło kilka zespołów. Oczywiście jednym z nich powinien być Lech Poznań.


Michał Żyro: Przypadkowo skomplikowaliśmy sobie sytuację. Najpierw ping – pong w polu karnym i gol Kamińskiego. Potem niefartowny blok Dossy i też bramka. Byliśmy w szoku, bo to my prowadziliśmy grę. Trener Skorża świetnie ustawił Lecha i do przerwy wygrywali 2-0. Po przerwie podkręciliśmy tempo i udało się dogonić wynik. Mieliśmy chłodne głowy, byliśmy pewni swoich umiejętności. W I połowie nie oddaliśmy celnego strzału, ale mieliśmy swoje sytuacje, jak choćby ta Kucharczyka po moim za mocnym podaniu. Lech to solidni zawodnicy. Pod względem umiejętności dorównują nam, a teraz jeszcze trener Skorża zaczął ich układać dobrze od defensywy. Myślę, że wynik jest sprawiedliwy, ale jestem nieco podirytowany, bo powinno być znacznie lepiej z naszej strony, zwłaszcza przed przerwą. Sędzia pozwalał gościom na ostrą grę i stąd nasze pretensje do niego.

Ivica Vrdoljak: Mam mieszane uczucia. Cieszyliśmy się z wyrównania, ale jednak chcieliśmy wygrać. Możemy być tylko dumni z walki do końca. Lech strzelił bramki, które nie powinny się nam przydarzyć. Były to błędy indywidualne. My też przecież zdobyliśmy gola kontaktowego w sposób niecodzienny, bo przecież Tomek chciał podawać. Dla nas ważne jest, że wyglądaliśmy bardzo dobrze fizycznie. Widać to było zwłaszcza w końcówce meczu, gdy Lechowi zabrakło już sił. Nie zajmowaliśmy się jeszcze Trabzonsporem. Nie wiem, jak oni teraz wyglądają. Wiem za to, że sporo się tam zmieniło, przyszedł nowy trener. Jedziemy tam przynajmniej po jeden punkt.

Dusan Kuciak: W drugiej połowie już graliśmy to, co powinniśmy grać. W pierwszej zaś pokazaliśmy, jak nie powinniśmy grać. Oto dwa oblicza Legii. W drugiej połowie na boisku była tylko jedna drużyna, strzeliliśmy dwa gole i wyrównaliśmy. Gdybyśmy mieli trochę więcej czasu, chyba udałoby nam się strzelić jeszcze jednego gola, ale byłoby to niesprawiedliwe wobec Lecha. Nie jesteśmy zadowoleni, bo mamy wygrywać mecze, a nie remisować. Denerwuje mnie, że tracimy tyle bramek, sam też wiem co poprawić i zmienić, wiem, kiedy popełniam błędy. 99 procent bramek pada po błędach i tak samo było w naszym przypadku, jednak nie chcę dziś o tym mówić. To nawet lepiej, że nie mamy spokoju patrząc na tabelę. Będziemy tak skupieni na Ekstraklasie i Lidze Europy, że nie będziemy odpuszczać czy kalkulować.

Tomasz Brzyski: Patrząc na przebieg meczu, remis jest sprawiedliwy. Przegrywaliśmy 0-2 i mogło się skończyć nieciekawie dla nas. Dobrze, że obudziliśmy się w drugiej połowie i zaczęliśmy grać swoją ofensywną piłkę. Straciliśmy dwa punkty, ale i Lech zagrał dziś dobrze - zwłaszcza w pierwszej połowie. Musieliśmy ruszyć i odrabiać straty. Gdybyśmy mieli jeszcze kilka minut, to moglibyśmy wygrać. Zdarzają nam się spotkania, w których tracimy bramki. Być może to efekt chwilowego braku koncentracji. Musimy nad tym popracować, ale najważniejsze, że sami także zdobywamy dużo goli. Pierwsza bramka dla Lecha nie była wypracowana. To my trochę przysnęliśmy. Gol rundy? A może to asysta rundy (śmiech). Ważne, że wpadło i z tego się cieszę, bo to dało sygnał, że możemy coś ugrać.

Maciej Gostomski (Lech): Szkoda, że nie udało się wygrać, bo byliśmy tego bardzo blisko. Trzeba jednak szanować ten punkt. Przy strzale Brzyskiego byłem przygotowany na dośrodkowanie, ale ta piłka dziwnie leciała i nawet nie wiem jak wpadła do bramki. Mam "szczęście" do takich niewiarygodnych goli... Wcześniej niesamowite uderzenie wyszło Pietruszce, Sobolewskiemu, a ostatnio także w rezerwach. Gol na 1-2 to był przełomowy moment spotkania. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy przebieg meczu, w drugiej mądrze się broniliśmy i wydawało się, że dowieziemy zwycięstwo do końca. Punktów szkoda, ale widać, że praca trenera Skorży przynosi efekty. Mecz też pokazał, że ta Legia nie jest taka groźna, jak wszyscy o niej mówią.

Szymon Pawłowski (Lech): Piękna bramka Tomka, aczkolwiek chciał chyba wrzucać a nie strzelać, dała Legii z nami kontakt. Dodało im to skrzydeł. Gdyby nie ten przypadkowy gol, to dowieźlibyśmy zwycięstwo do końca. Jesteśmy na siebie wściekli, bo nie dość, że mogliśmy to dowieźć, to jeszcze mieliśmy sytuacje na 3-0. Wyjeżdżamy jednak stąd z podniesioną głową.

Marcin Kamiński (Lech): W pierwszej połowie Legia nie potrafiła nam zagrozić.
Dobrze się ustawiliśmy, wyłączyliśmy ich silne punkty. Zwłaszcza te ich podania po przekątnej i Radovicia. Potem pierwszy gol, a za chwilę drugi. Szkoda sytuacji Hamalainena, bo mogło być już do przerwy 3-0 dla nas. W przerwie uczulaliśmy się, by być skoncentrowanym. Wiedzieliśmy, że Legia będzie na nas nacierać, ale niestety nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Za bardzo się cofnęliśmy, opadliśmy z sił i straciliśmy dwa gole.