|
Kijów - Środa, 22 października 2014, godz. 18:00 Liga Europy - 3. kolejka |
|
Metalist Charków
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (1) |
Sędzia: Gediminas Mazeika (Litwa) Widzów: 2374 Pełen raport |
|
|
Legia rządzi w Kijowie!
Wyjazdowy mecz z Metalistem Charków od początku wzbudzał spore zainteresowanie. Głównie jednak ze względu na miejsce jego rozegrania. Długo wydawało się, że przyjdzie nam jechać do Lwowa, ale ostatecznie UEFA pod naciskiem polityków zdecydowała się na rozegranie meczu na starym stadionie Dynama Kijów. Nie pozostawało nam nic innego jak rozpoczęcie wyprawy kijowskiej...
Wiadomo, że ze względu na odległość, wyjazd do Lwowa cieszyłby się o wiele większym zainteresowaniem. Do Kijowa jest co prawda kilkaset kilometrów dalej, ale nie mogło to zniechęcić najbardziej fanatycznych kibiców. Większość osób wybrała podróż autokarami, busami i samochodami. Na granicy większych problemów nie było, niektórym przejazd przez przejście graniczne zajął 30 minut, innym godzinę dłużej. Nie było jednak tak źle. Część osób zdecydowała się na podróż samolotem - w dniu meczu o tej samej porze wylatywały z Warszawy dwa samoloty w stronę Kijowa, a na pokładzie nie zabrakło kilkudziesięciu legionistów.
Sam Kijów jest sporym miastem, może trochę przestarzałym. Wiele osób miało okazję jechać miejscowym metrem w stronę stadionu i to co przykuwa uwagę to bardzo nisko położone stacje - schodami ruchomymi "na powierzchnię" wyjeżdża się dobrych kilka minut. Na mieście wiele osób postawiło na zwiedzanie. Punktem obowiązkowym był oczywiście Majdan Nezałeżnosti (Plac Niepodległości).
Nietypowo wyglądało wejście na stadion. Fani gospodarzy i gości wchodzili jednym i tym samym wejściem głównym, przy wielkiej bramie Walerija Łobanowskiego. Po okazaniu biletu, ochroniarz wciskał przycisk pozwalający minąć bramkę. Później bilet należało okazać raz jeszcze... i już. Nie było też problemu z wejściem na nasz sektor na bilety kupione na sektory gospodarzy, a te kosztowały 30 hrywien (7,5 zł). Wejściówki na nasz sektor tymczasem Ukraińcy wycenili na 100 hrywien (25 złotych). Przy wejściu na sektor gości sprzedawano m.in. półprocentowe piwo.
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
W sektorze gości zawisły takie flagi jak: "Ultras", "Warriors", "Wilno Lwów", "CWKS", "PDW", "Olimpia". Ze względu na pojemność sektora, wywieszane były na zmianę. Warszawscy fani, którzy przyjechali w 811 osób mieli na sobie okazjonalne koszulki "Wyprawa kjijowska...". Tymczasem gospodarze, którzy mieli z Charkowa do Kijowa ok. 400 km, przyjechali w niespełna 200 osób. Wywiesili kilkanaście malutkich flag i prowadzili doping, który trudno było usłyszeć w naszych sektorach.
My tymczasem od samego początku pokazaliśmy, kto rządzi w Kijowie. "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Legia gra..." - krzyknęliśmy już na samym początku, a nasz śpiew niósł się po całym stadionie i jego okolicach. W trakcie meczu nie brakowało elementów historycznych. "Polski Lwów, polski Lwów..." - śpiewali legioniści. Miejscowi oklaskami nagrodzili pieśń "Ruska k... aejaejao". Pod koniec pierwszej połowy fani Legii śpiewali jeszcze przyśpiewkę pod adresem Stepana Bandery, który wymordował 100 tysięcy Polaków. "J... UPA i Banderę, hej!" - niosło się z sektora.
W naszym dopingu były lepsze i gorsze momenty. Najgłośniej wychodził nam "Hit z Wiednia" i "Za kibicowski trud". Kilkanaście minut przed końcem meczu odśpiewaliśmy hymn narodowy, a ostatnich kilka minut dopingowaliśmy bez koszulek. Gospodarze byli niesłyszalni, a młyn Metalista wyglądał niczym domowe przedszkole. "Każdy to powie, dziś Legia rządzi w Kijowie" - skandowali fani z Łazienkowskiej. Po meczu natomiast świętowaliśmy pewną wygraną z naszymi piłkarzami, śpiewając m.in. "Warszawę". Po trzech kolejkach Ligi Europy jesteśmy na najlepszej drodze do awansu do 1/16 finału.
"Razem po zwycięstwo! - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Po meczu bardzo szybko zostaliśmy wypuszczeni ze stadionu. Zresztą, gdyby ktoś miał ochotę uczynić to w trakcie meczu, nie miałby z tym najmniejszych problemów. Milicja zachowywała się bardzo spokojnie, robiąc wszystko, by nie doszło do niepotrzebnych zajść. Po meczu legioniści byli świetnie widoczni w całym centrum Kijowa, odpalone zostały race, nie brakowało śpiewów. Niespodziewanie nie było zupełnie widać fanów Dynama Kijów. Część legionistów ruszyło do Warszawy bezpośrednio po meczu, zaś pozostali zaliczyli nocleg w Kijowie i dopiero ruszyli w drogę powrotną. Niektórzy zaplanowali dłuższy urlop w stolicy Ukrainy, wykorzystując brak wyjazdu na nasz niedzielny mecz w Bydgoszczy. Na kolejnym meczu zobaczymy się dopiero w kolejny czwartek na meczu Pucharu Polski z Pogonią.
Frekwencja: 2374
Kibiców gości: 811
Flagi gości: 6
Autor: Bodziach