|
Warszawa - Niedziela, 2 listopada 2014, godz. 18:00 Ekstraklasa - 14. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 37' Orlando Sá (k)
- 69' Ryczkowski
|
2 (1) |
|
Ruch Chorzów
| 1 (0) |
Sędzia: Mariusz Złotek Widzów: 12918 Pełen raport |
|
|
Udany eksperyment doktora Berga
Legia Warszawa pokonała na własnym stadionie Ruch Chorzów 2-1 w meczu 14. kolejki ekstraklasy. Wynik spotkania otworzył w pierwszej połowie Orlando Sa, który pewnie wykonał rzut karny podyktowany za faul na Mateuszu Szwochu. W drugiej odsłonie zwycięstwo legionistom zapewnił Adam Ryczkowski, a honor Ruchu uratował jeszcze Grzegorz Kuświk. Dzięki tej wygranej "Wojskowi" utrzymali po tej serii gier fotel lidera tabeli.
Pierwsze minuty spotkania należały do zespołu gospodarzy, który znacznie częściej od rywala utrzymywał się przy piłce. W 8. minucie gry legioniści mieli pierwszą okazję do wyjścia na prowadzenie. Po wrzutce z rzutu wolnego Helio Pinto główkował Ivica Vrdoljak, ale futbolówka przeleciała ponad celem. Kwadrans po pierwszym gwizdku arbitra nie po raz pierwszy tego wieczoru z dobrej strony pokazał się Orlando Sa. Portugalczyk poradził sobie z przeciwnikami w środku pola, mocno strzelił zza pola karnego, lecz piłka wyraźnie minęła lewy słupek. Pięć minut potem po raz pierwszy groźnie było w szesnastce mistrzów Polski. Po centrze Filipa Starzyńskiego w polu karnym odnalazł się Eduards Visnakovs, lecz Łotysz źle złożył się do tego uderzenia. Chwilę później napastnik powinien już wpakować piłkę do siatki legionistów. Były snajper Widzewa Łódź dostał podanie ze skrzydła, a po jego próbie w sobie tylko znany sposób swój klub zdołał uratować Dusan Kuciak.
W 27. minucie niezwykle zmotywowany tego dnia Arkadiusz Piech zmusił do wysiłku Krzysztofa Kamińskiego, który popisał się refleksem wyłapując strzał przeciwnika. Mistrzowie Polski z biegiem czasu zaczęli osiągać coraz większa przewagę, czego efektem były kolejne szanse szanse na pokonanie bramkarza z Chorzowa. Dwa kwadranse po rozpoczęciu pojedynku po rzucie wolnym główkował ponownie Ivica Vrdoljak, ale tym razem zdecydowanie zabrakło mu precyzji. W 37. minucie Legia wyszła wreszcie na prowadzenie. W polu karnym Ruchu sfaulowany został dryblujący Mateusz Szwoch i arbiter pewnie wskazał na "wapno". Do wykonania jedenastki podszedł Orlando Sa i pewnym strzałem zmusił do kapitulacji Krzysztofa Kamińskiego.
Po zmianie stron do ataków ponownie ruszyła Legia. W 50. minucie z daleka przymierzył Mateusz Szwoch, ale Krzysztof Kamiński nie musiał nawet interweniować. Dziesięć minut potem z groźną kontrą ruszył Ruch Chorzów. W ostatniej chwili niebezpieczeństwo zdołał jednak zażegnać Robert Bartczak. Kolejną dobrą akcję mogliśmy zobaczyć dopiero w 69. minucie. Wówczas indywidualną akcją popisał się Marek Saganowski, minął dwóch przeciwników, a jego podanie z najbliższej odległości wykończył Adam Ryczkowski. Wydawało się, że ten gol uspokoi nieco grę "Wojskowych", ale niemal kwadrans przed końcem pojedynku Ruch zdobył kontaktową bramkę. Błąd w defensywie Jakuba Rzeźniczaka wykorzystał Grzegorz Kuświk, który spokojnie minął Dusana Kuciaka i skierował piłkę do siatki. Na szczęście dla gospodarzy "niebiescy" nie potrafili potem przedostać się już pod szesnastkę golkipera Legii i stworzyć poważniejszego zagrożenia. Tuż przed końcem rywalizacji wprowadzony chwilę wcześniej Ondrej Duda ekwilibrystycznym uderzeniem chciał pokonać golkipera przeciwnika, lecz ten był bezbłędny.
Autor: Wiśnia