Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Szczecin - Niedziela, 9 listopada 2014, godz. 18:00
Ekstraklasa - 15. kolejka
Herb Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin
  • 14' Murawski
  • 38' Frączczak
2 (2)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 72' Rzeźniczak
1 (0)

Sędzia: Tomasz Musiał
Widzów: 8324
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Henning Berg (trener Legii): Jestem pewien, że sędzia się dzisiaj starał, ale nie kontrolował sytuacji. Wszyscy widzieliśmy ten mecz, nie muszę komentować przebiegu gry. W pierwszej połowie powinniśmy mieć rzut karny po faulu na Inakim Astizie. Nie ma co analizować szczegółów, bo jest już po meczu i nic nie da się zmienić.

Dzisiaj zagraliśmy znacznie lepiej niż z Metalistem. Mieliśmy bardzo dużo szans do strzelenia bramki. To jeden z naszych najlepszych meczów w sezonie. Nie wygraliśmy, bo zbyt łatwo straciliśmy gola. Pogoń miała trzy szanse i zdobyła dwa gole. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, a przegraliśmy 0-2.

Powinniśmy strzelić więcej bramek, ale nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji. Zagraliśmy znacznie lepiej niż z Piastem czy Podbeskidziem, mieliśmy więcej szans.

Helio Pinto był dla nas dzisiaj najlepszą opcją w obronie. Dobrze wypełniał założenia taktyczne, zaliczył dobry występ. Guilherme nie wystąpił, bo nie jest w 100% gotowy. Marek Saganowski nie zagrał od początku, bo grał dużo w czwartek. Orlando Sa jest kontuzjowany. Uznaliśmy, że wystawienie go dzisiaj byłoby zbyt dużym ryzykiem.

Ivica Vrdoljak: Dzisiaj daliśmy się sprowokować. Zawsze jest tak, że jedna połowa jest słabsza, a druga gorsza. Nie lubię określać meczu przez pryzmat jednej czy drugiej odsłony. Zabrakło nam koncentracji. Straciliśmy bramki po własnych błędach. W pierwszych 45 minutach prowadziliśmy grę. Wszystko mogło się inaczej skończyć. Niestety, nie udało się.

Od samego początku Pogoń nas prowokowała. Trwało to aż do ostatniego gwizdka. Nie chcę mówić o dzisiejszym sędziowaniu. Każdy widział, jak to wyglądało. Pogoń nas niczym nie zaskoczyła. Głównie się bronili i szczęśliwie strzelili dwa gole.

Mateusz Szwoch: Każdy mecz jest dla nas bardzo ważny. Trener nas uczulał, że to jest ostatnie spotkanie przed tą przerwą. Żebyśmy byli w dobrych nastrojach, ponieważ dotychczas wszystko wygrywaliśmy i aby dzisiaj też odnieść zwycięstwo. Niestety, taka jest piłka i czasami się nie udaje. Po tej przerwie będziemy jeszcze mocniejsi i będziemy dalej wygrywać.

Murawa była dzisiaj miękka i nasiąknięta wodą. Ciężko był nam utrzymać równowagę. Tu nawet nie chodziło o złe dobranie obuwia.
Na boisku są duże emocje, a jeżeli się przegrywa to stają się one jeszcze większe. Przeciwnik chciał to dzisiaj wykorzystać. Trochę niektórych poniosło, ale ogólnie nie było dramatu.

Jest żal straconych bramek, bo nie były to super akcje Pogoni, a raczej nasz pech. Mieliśmy dużo czasu, żeby wszystko odrobić, ale niestety nie udało się. Widać było, że jesteśmy zdecydowanie lepsi i dążymy do zwycięstwa. W przerwie mówiliśmy sobie, że jesteśmy w stanie strzelić dwie-trzy bramki. Wyszliśmy bardziej zmotywowani i to poskutkowało niestety tylko jednym golem, a sytuacji było dużo więcej.

Jakub Kosecki: Ciężko wytłumaczyć naszą kolejną przegraną przed przerwą reprezentacyjną, więc nie będziemy tego robić. Trzeba coś zrobić, żeby takie mecze wygrywać. Na tym nam zależy i to jest dla nas priorytet.

W pierwszej połowie straciliśmy drugą bramkę dosyć pechowo. Na przerwę schodziliśmy z wynikiem 2-0. W drugiej odsłonie rzuciliśmy wszystko na szalę. Wydaję mi się, że trochę za późno udało nam się zdobyć gola. Potem były te sytuacje, ale pod koniec zamiast piłki nożnej był teatr. Wówczas wszystkich nas poniosło, co nie powinno się zdarzyć. Jesteśmy piłkarzami i powinniśmy skupić się na graniu. Kiedy jednak widzisz, że dzieje się krzywda koledze to puszczają ci nerwy i chcesz go bronić. Jesteśmy jedną drużyną i chcemy sobie nawzajem pomagać. Pogoni zależało na tym, aby piłkę nożną zamienić na bijatykę. Daliśmy się sprowokować i to im się udało.

Pogoń się cofnęła. Zrobiła to, na czym jej zależało. Prowadziła 2-0 i ostatecznie wygrała 2-1. Jeżeli taką mieli taktykę, to sprawdziła się ona w stu procentach.

Kiedy jesteś skupiony na spotkaniu to nie słyszysz wyzwisk i gwizdków z trybun. Jeśli faktycznie się one pojawiły to szkoda, bo jakaś sztama była między naszymi kibicami i wydawałoby się powinno być trochę inaczej. Każdy jednak niech robi to, co uważa za słuszne.

Zostawmy sędziego w spokoju. On zostanie rozliczony przez odpowiednie osoby. Skupmy się na sobie. Możemy patrzeć z pogardą na nas samych, bo mieliśmy przewagę i stworzyliśmy sytuacje, które powinniśmy wykorzystać. Arbiter też jest człowiek i popełnia błędy.

Jakub Rzeźniczak: Bramki sobie sami dzisiaj strzeliliśmy. Kolejna porażka, gdzie przeciwnik stwarza sobie 2-3 sytuacje i zdobywa dwa gole. To trochę niepokojące. My sami mieliśmy wiele szans na bramkę. Przez 80% meczu przeważaliśmy i byliśmy na połowie Pogoni. Z samej gry możemy być zadowoleni, ale trzeba wyeliminować te głupie błędy, bo po nich tracimy bramki. Przez to przegrywamy mecze.

Czasami tak jest, że piłka kogoś szuka. Już w pierwszej połowie byłem bliski, kiedy Adam Frączczak mnie trochę ubiegł i już wtedy była szansa na gola. Ta moja bramka nie daje nam żadnego punktu, a to był dzisiaj nasz główny cel.

Trener zawsze nas mobilizuje, ale sami czuliśmy, że jeszcze możemy odrobić te dwie bramki. Sytuacje sobie stwarzaliśmy, ale brakowało nam skuteczności. Chcieliśmy zdobyć jakieś punkty. Bardzo żałujemy, że nie wywozimy stąd żadnej zdobyczy. Nerwowa końcówka chyba pokazuje, jak bardzo zależało nam na zwycięstwie. Mogło się jeszcze obyć bez tych kartek. Trochę tego też nam szkoda. Sędzia dzisiaj był super.

Ondrej Duda: Pogoń w ogóle nie była dzisiaj mocna. Czym innym jest wygrana, a czym innym gra w piłkę. Oni dzisiaj kompletnie tego nie robili. Ostatnie 15 minut to było boiskowe "dziwadło". Taki jest futbol. Dzisiaj graliśmy dobry mecz, ale zabrakło nam po prostu większej ilości bramek. Z Metalistem nie zaprezentowaliśmy się najlepiej, ale w ostatnich minutach udało nam się zapewnić zwycięstwo. Teraz było zupełnie inaczej.

Nie zgadzam się, że pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu. Niestety, daliśmy sobie strzelić dwie głupie bramki. Po zmianie stron pokazaliśmy, że potrafimy walczyć do końca. Niestety, nie udało się.

Na boisku jest bardzo dużo emocji. Ze strony Pogoni można było dzisiaj zobaczyć trochę teatru. Nie chcę oceniać sędziego, bo to my gramy na boisku. Nie miał dzisiaj jednak najłatwiejszego zadania.

Dusan Kuciak: Jeżeli ja lub ktokolwiek inny wiedziałby z czego to wynika, to byśmy sobie o tym powiedzieli i to zmienili. Jest to trudne do wyjaśnienia i zaskakuje, że powtarza się to już trzeci raz.

Byłem zaskoczony, że został tam z tyłu jeszcze jeden zawodnik. Zgadzam się, iż byłem trochę spóźniony przy tym pierwszym słupku. Ten strzał po koźle i tak był świetny. Na początku myślałem, że udało mi się odbić piłkę, ale niestety okazało się to za trudne. Jestem świadom tego, iż mogłem lepiej zareagować.

W drugiej połowie graliśmy zdecydowanie lepiej niż w pierwszej. Nie wiem, dlaczego znowu dopiero po zmianie stron zaprezentowaliśmy to, co potrafimy. W końcówce było trochę nerwów i emocji, ale to są elementy piłki. Teraz już nic nie zrobimy.

Jan Kocian (trener Pogoni): Zacznę od meczu w Pucharze Polski w Warszawie. Po tym spotkaniu trener Berg powiedział, że dogrywka była treningiem. Moi chłopcy mieli dzisiaj bardzo trudny trening, ale zdobyliśmy trzy punkty. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Pokazaliśmy, jak chcemy grać w defensywie i wychodzić z kontratakami.

Legia pokazała jakość, ale dziękuję Radkowi, że ratował nas w trudnych chwilach. Końcówka była bardzo trudna. Momenttami brakowało komunikacji pomiędzy defensywą i pomocą, mieliśmy problemy z kryciem Dudy czy Szwocha. To najgorsze 5 doliczonych minut w mojej karierze...

Moi piłkarze pokazali, że się nie boją Legii, że chcą powalczyć. To dla nas bardzo ważne punkty, a za 2-3 dni nikt nie będzie pamiętał i pytał, jak graliśmy.
Dziękuję też kibicom, bo byli dziś fantastyczni. Cały stadion dopingował piłkarzy.

Rafał Murawski (Pogoń Szczecin): Zagraliśmy dobre spotkanie. Zostawiliśmy wiele zdrowia na boisku, co się opłaciło. Cieszę się z bramki, ale to nigdy nie było dla mnie najważniejsze. Liczy się wygrana zespołu. Spotkanie było ostre. Były kartki i spięcia. To się podoba kibicom. To było ciekawe starcie do obejrzenia do ostatniej minuty.