|
Łęczna - Niedziela, 14 grudnia 2014, godz. 18:00 Ekstraklasa - 19. kolejka |
|
Górnik Łęczna
- 9' Cernych
- 27' Mraz
- 42' Cernych
|
3 (3) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 7000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Henning Berg (trener Legii): Jesteśmy rozczarowani, nie graliśmy dzisiaj jak drużyna. Straciliśmy do przerwy 3 gole i potem ciężko już mówić o graniu w piłkę. Mieliśmy szanse, zdobyliśmy jedną bramkę, ale nie tak miało być. Jestem rozczarowany z powodu tego, jak graliśmy i z powodu wyniku. Dlaczego zawsze przegrywamy przed przerwą po meczach w europejskich pucharach? Dobre pytanie. To już czwarty raz. Statystyki pokazują, że zespoły, które grają w europejskich pucharach, nie wygrywają w lidze. Tak nie może być. Jeśli się to nie zmieni, możemy nie wygrać ligi. Przegraliśmy z Piastem, Pogonią, Podbeskidziem i dzisiaj. Wszystkie te mecze były podobne, w pierwszej połowie traciliśmy minimum dwie bramki. Zawsze jest tak samo. Musimy znaleźć powód, staramy się to zmienić, dokonywać zmian w składzie. Dzisiaj nie było jakości w grze Legii.
Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): Cieszymy się z takiego meczu, bo z takim rywalem każdy by chciał wygrać. Cieszę się z pierwszej połowy, bo od pierwszej minuty wypełnialiśmy założenia taktyczne. We wcześniejszych meczach brakowało skuteczności i szczęścia, a dzisiaj wszystko się poukładało. Mieliśmy kilka sytuacji w drugiej połowie, musieliśmy strzelić na 4-0, żeby uspokoić grę. Nie graliśmy przecież z trzecią ligą, tylko mocnym zespołem. Uznanie dla chłopaków, bo wypełniali założenia. Od 70. minuty zabrakło sił i wartościowych zmian. Przed nami okres transferowy, musimy poszukać zmienników, a nie osłabiać zespół.
Moja babcia, która ma 83 lata, strzeliłaby do pustej bramki, a Szałachowskiemu się nie udało.
Legia gra w europejskich pucharach i też wygrywa w lidze. Nie można zwalać wyniku na to, że grali teraz w Lidze Europy.
Michał Żyro: Niby nadal jesteśmy na pierwszym miejscu, ale dla nas to był kolejny przegrany mecz na wyjeździe. Te pierwsze dni będą czasem refleksji i wewnętrznych pytań, dlaczego tak się dzieje, jednak przekonaliśmy się już, że porażki potrafią zbudować pozytywną siłę. Miejmy nadzieję, że w nowym roku będziemy grać jak w Lidze Europy, czyli odnosić zwycięstwa, które zaprocentują obroną mistrzowskiego tytułu. Wiem, że statystyki mogą przemawiać za tym, że podchodzimy lekceważąco lub nieco rozprężeni do ligowych spotkań po wygranych w europejskich pucharach, jednak zapewniam, że tak nie jest. Chcemy cały czas wygrywać, grać swój futbol, choć to się nie udaje. Dla trenerów to jest pole do pracy, a zawodnicy powinni na spokojnie przeanalizować te spotkania i po prostu więcej od siebie wymagać. Aczkolwiek nie róbmy z tego tragedii, bo jesteśmy na pierwszym miejscu i mamy przewagę punktową nad resztą stawki. Jeśli spojrzymy na cały rok, to myślę, że był on bardzo dobry. Wiem, że jeszcze niczego nie wygraliśmy i tu się zgodzę w pełni ze słowami trenera. Dalej jesteśmy skoncentrowani na celach, które mamy postawione przed sobą.
Czy czujemy zmęczenie? Nie. Od początku wiedzieliśmy ile nas czeka spotkań. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i moglibyśmy jeszcze rozegrać kilka meczów, niemniej jednak miło będzie odpocząć od piłki. Przerwa się przyda zarówno sztabowi szkoleniowemu, który wykonał świetną pracę, jak i nam, po tych wszystkich potyczkach, w których dawaliśmy z siebie sto procent.
Presja? Jeśli ktoś jest dobry, to musi przywyknąć do tego co się pisze w prasie. To jest integralna część futbolu. Dobry gracz, który swą grą wzbudza zainteresowanie, wie, że media będą o nim pisać, zatem musi być przygotowany. O mnie też pisano i była to dla mnie bardzo istotna nauka. Trzeba podejść do tego typu spraw na chłodno i funkcjonować normalnie.
Krystian Bielik: Owszem Górnik Łęczna jest beniaminkiem, co nie zmienia faktu, że go bardzo szanujemy. Do takich spotkań podchodzimy, jak do każdych innych. Na pewno nie było dziś mowy o lekceważeniu kogokolwiek. Niemniej jednak nie znajduję wytłumaczenia dla tej porażki. Można powiedzieć, że gospodarze nastawili się głównie na kontry. Nie wiem ile mieli sytuacji, ale wynik mógłby być nawet wyższy. Owszem, mieliśmy swoje szanse, ale piłka nie chciała wpaść do siatki - poprzeczki, słupki... A do tego bardzo dobrze spisywał się bramkarz Górnika. Niestety, tak czasami bywa, bo to jest sport, to jest piłka nożna.
Wiem, że niektórzy doszukują się zależności między występami w Lidze Europy a tymi w ekstraklasie. Jednak my tak nie uważamy. Sam trener nie znał przyczyny, czemu tak się dzieje. Przychodzi mecz z potencjalnie słabszym rywalem, a my go przegrywamy.
Przerwa na odpoczynek, to dobry czas, żeby się nieco oderwać od futbolu i spędzić go z rodziną. Na pewno dostaniemy rozpiskę treningową na każdy dzień, aby wrócić dobrze przygotowanym do rundy wiosennej.
Dusan Kuciak: Powiem to, co po każdym przegranym meczu - Jest mi głupio. Nie mam pojęcia skąd się to bierze, bo taka sytuacja się powtórzyła czwarty raz w tej rundzie. Najbardziej boli styl. To nie tak, że przeciwnik jest lepszy, tylko sami sobie jesteśmy winni. Jesteśmy dobrą drużyną i o tym doskonale wiemy. Bije z nas pewność siebie, ale nie potrafimy tego pokazać w ostatnim meczu przed długą przerwą. Przepraszam. Powiedziałbym coś złego, ale nie chcę przeklinać.
Nie da się wyciągać wniosków... To wszystko siedzi w głowie i tylko tyle. Nie wierzę, że w czwartek graliśmy świetny mecz i w niedzielę nie potrafimy tego powtórzyć. To nie jest długi czas! My jesteśmy od tego, żeby grać w piłkę. Każdy z nas to lubi, to jest pasja. Przepraszam, ale jestem zdania, że w drugiej połowie mogliśmy co najmniej odrobić straty. Niestety piłka nie mogła znaleźć drogi do siatki i to już nie jest nawet kwestia koncentracji. Nie wiem z czego wynika... Po prostu jest mi głupio, że muszę powtarzać te same słowa.