|
Wrocław - Czwartek, 12 lutego 2015, godz. 20:00 Puchar Polski - 1/4 finału |
|
Śląsk Wrocław
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (1) |
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz) Widzów: 15183 Pełen raport |
|
|
Zadymiony Wrocław
Nareszcie przerwa zimowa dobiegła końca i znów można skupić się na dopingowaniu Legii. Na początek przyszło nam jechać na Puchar Polski do Wrocławia. Wiadomo, każdy może znaleźć tysiąc wymówek - a to, że czwartek, późno, powrót nad ranem i tym podobne. Dla fanatyków nie ma jednak żadnych wymówek i usprawiedliwień.
I tak w czwartkowe południe setki samochodów pomknęły w stronę Wrocławia. Trzeba przyznać, że już dawno nie jechaliśmy tam tak dobrą trasą, przynajmniej w drodze powrotnej. Gdyby nie natrętna policja, przez którą trzeba było nadrabiać spory kawałek drogi, w pierwszą stronę byłoby równie dobrze. Chyba niebiescy chcieli za wszelką cenę przewieźć nas przez wrocławskie Psie Pole. Parking przy nowym stadionie, na którym gra Śląsk, znajduje się już na terenie stadionu przy samym wejściu na sektor gości, co trzeba przyznać jest idealnym rozwiązaniem.
Wchodzenie na stadion tak jak w poprzednim sezonie przebiegało sprawnie i cała nasza grupa stawiła się na trybunach przed meczem. Wrocławianie wystawili przyzwoity jak na swoje możliwości młyn, ale na pozostałych trybunach były totalne pustki. Łącznie na trybunach było trochę ponad 15 tysięcy kibiców, z czego 900 z Warszawy.
Przed meczem cały stadion uczcił minutą ciszy pamięć zmarłego piłkarza tego klubu. Na wyjście piłkarzy na murawę, przy głośnym "Mistrzem Polski jest Legia" w naszym sektorze rozbłysnęło sporo ogni wrocławskich. Dało to świetny efekt. Kiedy dym unosił się wciąż nad boiskiem, na swoją prezentację pokusił się Śląsk. Z racji wspomnianego dymu z pirotechniki legionistów, przesłanie oprawy WKS-u było zupełnie dla nas niewidoczne. Nawet po meczu na zdjęciach i filmikach dość długo zabrało nam rozszyfrowanie hasła wrocławian, ale prawdopodobnie brzmiało ono "W ukochanym kolorze wszystko na tym sektorze" (na transparencie), do tego sektorówka w kształcie koszulki "WKS Śląsk Wrocław" oraz 30 rac, kilkanaście ogni wrocławskich i petardy.
Od początku meczu ruszyliśmy z głośnym dopingiem, najdłużej śpiewając "Jesteśmy zawsze tam" w aranżacji znanej z Lokeren. Momentami wychodziło nam naprawdę nieźle. Nie mogło zabraknąć także obustronnych uprzejmości - z naszej strony pojawiły się bluzgi na Śląsk i jego zgody - Wisłę i Lechię. Wrocławianie również raz na jakiś czas przypominali, jaką darzą nas "sympatią". Pod koniec pierwszej połowy mieliśmy okazję do radości po bramce Żyry.
W drugiej połowie były momenty bardzo głośnego dopingu z naszej strony, szczególnie gdy wszyscy lepiej wczuwali się w rytm wybijany na bębnie. W końcówce po wyrównującej bramce i efektownej asyście Brozia, zdecydowanie podniósł się poziom decybeli po stronie gospodarzy. My jednak nie zważając ani na wynik, ani tym bardziej doping Śląska, do końcowego gwizdka zdzieraliśmy gardła.
Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za walkę. "W rewanżu jazda z k..." - usłyszeli na koniec zawodnicy. My zaś po odczekaniu na sektorze 30 minut mogliśmy sprawnie opuścić stadion i udać się w stronę Warszawy. Na miejscu stawiliśmy się około 4 nad ranem. A już w niedzielę pierwszy mecz przy Łazienkowskiej - z Jagiellonią, który od kilku dni spędza sen z powiek policji i wojewodzie.
We Wrocławiu wywiesiliśmy następujące flagi: Wielkie Księstwo Warszawskie, CWKS, Jesteśmy Waszą Stolicą, 1916, Capital City, White Legion, Legia, Tradycja Pokoleń, Warriors oraz transparent "Maciej 3maj się".
Frekwencja: 15 183
Kibiców gości: 900
Flagi Legii: 9
Autor: Bodziach