✔ Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności. ROZUMIEM
Nie dane nam było wspierać naszych piłkarzy w Amsterdamie, ale trzy dni później już bez większych problemów mogliśmy pojechać do Kielc na mecz ligowy z Koroną. Wypełnienie niedużego sektora gości w Kielcach nie stanowi większego problemu. Tym razem, mimo kolejnego słabego wyniku naszej drużyny, pokazaliśmy się z dobrej strony, a gospodarze zaprezentowali nie tylko zapowiadany dwupoziomowy młyn, ale i niezłą choreografię.
"Rado" dzięki
W dniu meczu z Ajaxem, legijny światek obiegła wiadomość, jakoby współczesny idol warszawskich kibiców miał odejść do drugiej ligi chińskiej. Po długich spekulacjach, zaprzeczaniu, informacjach o tym, że nie wszystko podpisane, w piątek klamka zapadła. Niestety światem rządzi pieniądz i "Rado" wybrał grube bańki w Azji. Przy okazji meczu w Kielcach podziękowaliśmy mu za czas spędzony przy Łazienkowskiej, życząc szybkiego powrotu do naszego klubu - na płocie wywieszony został transparent "Rado, dziękujemy za te wszystkie lata. Do zobaczenia w domu!".
Wyjazd specem, wejście jak zawsze
Kibice Legii do Kielc podróżowali pociągiem specjalnym. "Specjal" ruszył do Kielc na pięć godzin przed meczem. Z dworca PKP pod stadion Korony dojechaliśmy kilkoma podstawionymi autobusami. Wchodzenie na sektor gości, jak zwykle w Kielcach, nie należało do najlepiej zorganizowanych, chociaż i tak możemy się cieszyć, że otwarte były cztery bramki. W naszym sektorze zawisło 7 flag - Legia Fans, eLka, Legia Warszawa, CWKS, Legia, Jesteśmy Waszą Stolicą oraz 1945 (Olimpii Elbląg).
Stadionowa Bandyterka
Dopingiem od samego początku kierował "Szczęściarz". W pierwszej połowie mieliśmy niezłe momenty, ale zdecydowanie rozkręciliśmy się po przerwie. Na początek meczu miejscowi przygotowali całkiem przyzwoicie przygotowaną choreografię, na którą składały się sporych rozmiarów transparent (na drugim poziomie młyna) - "Na pamiątkę ciężkich czasów, w których Donald narobił wiele hałasu... Na przestrogę dla następnych: Przetrwaliśmy, jesteśmy, będziemy". Był on połączony z malowaną sektorówką "Stadionowa Bandyterka" z postacią kibica w kominiarce. Po kilku minutach prezentacji pod sektorówką kielczanie odpalili trochę stroboskopów, choć w tym przypadku mieli niemałe problemy z synchronizacją. Na koniec górna sektorówka/transparent zjechała, a pośród flag na kiju odpalonych zostało 16 rac.
Dwupoziomowy młyn Korony
Warto dodać, że kielczanie od paru miesięcy mobilizowali się, by na meczu z Legią wystawić dwupoziomowy młyn, którego na meczu Korony nie było od dawna. Akcja musiała zakończyć się sukcesem, m.in. dzięki atrakcyjnemu rywalowi, a także niskim cenom biletów (13 złotych). Wydaje się, że w cenie biletu na "Żyletę", na kieleckiej arenie można wykupić miejsce w loży VIP ;). Tak, czy inaczej, młyn Korony był liczny i głośny. Do tego wspierany przez zgody - Sandecję i Stal Mielec.
Lepszy doping po przerwie
Korona po zaprezentowaniu wspomnianej oprawy, rozwiesiła sporo flag, już chyba nikt nie pamiętał, że po stratach sprzed paru lat, dorobili się tylu nowych płócien. Pośród nich wywieszony został transparent skierowany do Ekstraklasy S.A. - "Biszof, Animucki, Mrowiec. Nic o nas bez nas".
Na boisku działo się niewiele. Drugi garnitur Legii nie mógł poradzić sobie z kielczanami, ale my staraliśmy się dopingować na całego. Po przerwie wychodziło nam to zdecydowanie lepiej, szczególnie gdy przez pierwszych 20 minut drugiej połowy śpiewaliśmy na pełnej mocy "Legia, Legia Warszawa". Później konkretnie wychodziło również "Ole ole" oraz "Hit z Wiednia".
Kieleckie flagowisko
Korona w II połowie rzuciła około 40 serpentyn i trochę konfetti, co spowodowało krótką przerwę w grze. Machali do tego przez większość tej części gry flagami na kiju. Ich doping stał na niezłym poziomie, choć w trakcie meczu zapewne obie strony słyszały się sporadycznie. Do samego końca wierzyliśmy w zwycięską bramkę dla naszej drużyny, ale ostatecznie ta nie padła i kolejny raz w tak krótkim czasie, przyszło nam przyjąć na klatę stratę punktów. Oby ta pewność siebie trenera Berga, nie zgubiła Legii w drodze do mistrzostwa.
Po meczu skandowaliśmy w stronę naszych piłkarzy "Walczyć, trenować, Warszawa musi panować", a po chwili apelowaliśmy do nich o wygraną z Ajaxem w najbliższy czwartek. Niestety ten mecz rozegrany zostanie bez udziału publiczności, co jest pokłosiem kary UEFA za nasz wyjazdowy mecz w Lokeren...
Zanim opuściliśmy sektor gości w Kielcach, co nastąpiło 45 minut po meczu, nie brakowało wzajemnych uprzejmości z Koroną. Następnie zapakowaliśmy się do podstawionych autobusów i następnie pociągiem specjalnym wróciliśmy do Warszawy.