|
Wrocław - Niedziela, 8 marca 2015, godz. 18:00 Ekstraklasa - 23. kolejka |
|
Śląsk Wrocław
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
- 19' Rzeźniczak
- 32' Jodłowiec
- 73' Kucharczyk
| 3 (2) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 21005 Pełen raport |
|
|
Trylogia dla Legii
Legia Warszawa pokonała w wyjazdowym meczu 23. kolejki ekstraklasy Śląsk Wrocław 3-1. Bramki dla mistrzów Polski zdobyli Jakub Rzeźniczak, Tomasz Jodłowiec oraz Michał Kucharczyk. Honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył Marco Paixao. Było to trzecie spotkanie pomiędzy tymi klubami w tym roku i pierwsze rozstrzygnięte w regulaminowym czasie gry. W dwóch wcześniejszych, rozegranych w Pucharze Polski, po 90 minutach był remis 1-1.
Od początku spotkania nieznaczną przewagę mieli podopieczni Henninga Berga. Piłkarze mistrza Polski przeprowadzili kilka ładnych rajdów skrzydłami, ale ostatecznie nic większego z nich wynikło. Dopiero w 12. minucie po raz pierwszy do interwencji został zmuszony Arkadiusz Malarz. Bramkarz gości świetnie odbił piłkę do boku po strzale zza pola karnego Roberta Picha. Niebawem znów groźnie było w szesnastce legionistów. Piłkę za plecy defensorów dostał Peter Grajciar, lecz dzięki jego błędowi technicznemu sytuacja została w porę opanowana. W 18. minucie Legia przeprowadziła bardzo składną kontrę. Na kilku metrach futbolówkę ze sobą wymienili Michał Żyro, Jakub Kosecki, Helio Pinto oraz Marek Saganowski, jednak uderzenie tego ostatniego zostało w kluczowym momencie zablokowane. Chwilę potem Jakub Wrąbel został już zmuszony do kapitulacji. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najlepiej w polu karnym przeciwników odnalazł się Jakub Rzeźniczak, który ekwilibrystycznym kopnięciem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Wrocławianie od razu rzucili się odrabiania strat. Za kilkadziesiąt sekund szczęścia z dystansu spróbował Marco Paixao i raz jeszcze tego wieczoru pewnie zachował się Arkadiusz Malarz. W 23. minucie sprowadzony zimą z GKS-u Bełchatów bramkarz sparował na rzut rożny odważny strzał zza pola karnego Petera Grajciara, dzięki czemu na tablicy wyników nadal widniał rezultat korzystny dla gości.
Dwa kwadranse po pierwszym gwizdku arbitra Legia podwyższyła swoje prowadzenie. Raz jeszcze z rzutu rożnego dokładnie dośrodkował Tomasz Brzyski, a tym razem najsprytniej zachował się w szesnastce Tomasz Jodłowiec, który celną główką pogrążył swój były zespół. Wydawało się, że po kolejnym ciosie podopieczni Tadeusza Pawłowskiego nieco przygasną, lecz oni nadal sprawiali wrażenie niezwykle zmotywowanych. Kiedy niektórzy mogli sądzić, iż tego dnia emocji na stadionie we Wrocławiu nie będzie już zbyt dużo, kontaktowego gola dla swojego zespołu strzelił niezawodny Marco Paixao. Portugalczyk wykorzystał dokładną centrę z rzutu wolnego i uderzeniem głową nie dał najmniejszych szans Arkadiuszowi Malarzowi. Do końca pierwszej połowy stroną zdecydowanie przeważającą byli gospodarze, którzy wyraźnie poczuli wiatr w żaglach i jeszcze przed przerwą chcieli doprowadzić do wyrównania.
Pięć minut po zmianie stron kontrę Legii finalizował uderzeniem z dystansu Helio Pinto, ale celność jego próby pozostawiała wiele do życzenia. Śląsk Wrocław jednak nadal napierał i nie porzucał nadziei o zdobyciu tego dnia drugiego gola. W 56. minucie na prawym skrzydle Tomaszem Brzyskim zakręcił Paweł Zieliński, zbiegł do środka i oddał mocny strzał, z którym poradził sobie dobrze ustawiony Arkadiusz Malarz. Po godzinie gry wrocławianie szarpnęli lewą flanką, gdzie jeden z graczy gospodarzy dośrodkował w pole karne mistrzów Polski, którzy zdołali zażegnać niebezpieczeństwo. W 64. minucie płasko z dystansu piłkę kopnął Lukas Droppa i instynktownie golkiper "Wojskowych" odbił futbolówkę nogą.
Gracze Henninga Berga udanie zaatakowali sześć minut później. Z rzutu wolnego zacentrował wówczas Michał Kucharczyk i strzał głową Marka Saganowskiego udanie sparował Jakub Wrąbel. W 73. minucie golkiper WKS-u, ku niezadowoleniu miejscowych kibiców, musiał raz jeszcze wyciągnąć futbolówkę z siatki. Ondrej Duda znakomicie podał do wychodzącego na czystą pozycję Michała Żyry, który wpadając w pole karne wypatrzył Michała Kucharczyka, a ten z najbliższej odległości zdobył gola. Kolejny kwadrans to usilne ataki Śląska, które nie przekładały się jednak na żadne groźne sytuacje. Pod koniec meczu z rzutu wolnego przymierzył Tom Hateley, lecz Arkadiusz Malarz nie musiał nawet interweniować.
Autor: Wiśnia