|
Wrocław - Niedziela, 8 marca 2015, godz. 18:00 Ekstraklasa - 23. kolejka |
|
Śląsk Wrocław
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
- 19' Rzeźniczak
- 32' Jodłowiec
- 73' Kucharczyk
| 3 (2) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 21005 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Henning Berg (trener Legii): Jestem bardzo zadowolony z trzech punktów, bo to jest zawsze najważniejsze. Szczególnie, że to był ósmy mecz w 3,5 tygodnia. Przegraliśmy z Ajaxem w Lidze Europy, ale jeśli spojrzymy na szanse w obu meczach, przy odrobinie więcej jakości i szczęścia, mogliśmy osiągnąć korzystny rezultat. Teraz możemy się skupić na lidze - wygraliśmy we Wrocławiu, awansowaliśmy do 1/2 finału Pucharu Polski. To pierwszy raz od końca maja ubiegłego roku, kiedy możemy przed meczem trenować przez pełny tydzień. Wcześniej każdego tygodnia graliśmy po dwa mecze i nie mieliśmy zbyt wiele czasu, żeby się do nich przygotować. To było trudne dla piłkarzy i sztabu, ale mamy w klubie odpowiednich ludzi, by sobie z tym radzili. Jestem super zadowolony z tego, gdzie obecnie jesteśmy. Jeśli spojrzymy na końcówkę sezonu, poczyniliśmy postęp.
Jak oceniam pracę sędziego? Jak zawsze, kiedy tu gramy, sędzia miał trudne zadanie. Te mecze są fizyczne, zawodnicy nie stoją cały czas na nogach. Np. Marco Paixao jest takim zawodnikiem, przy którym trudno ocenić, kiedy jest faul na nim, a kiedy nie. Sędzia spisał się ok., miał ciężkie zadanie.
Tadeusz Pawłowski (trener Śląska): Uważam, że w ciągu trzech dni zagraliśmy drugie dobre spotkanie. Mecz trochę źle się dla nas ułożył, bo po dwóch stałych fragmentach dostaliśmy bramki, które normalnie nie powinny paść. Brakuje trochę niuansów i szczęścia. Gdyby mecz ułożył się inaczej, jeden punkt był spokojnie do zdobycia. Gratuluję swojemu zespołowi, że do końca walczył o ten punkt. Gratuluję Legii zwycięstwa. Widać było, że Legia nas nie kontrowała, wyprowadzili może 2-3 kontry. My też mieliśmy swoje sytuacje. Było dobrze. Jakub Wrąbel to młody chłopak, dopiero zdobywa doświadczenie. Jest trochę za grzeczny - ja bym wychodząc połamał ze dwóch, ale doszedł do piłki... Mówi się, że bramkarz musi puścić 300 bramek, żeby być dobry. Co leci do bramki, prawie wszystko wpada...
To jest śmieszne... Co wyprawiał pan Marciniak w Warszawie? - z całym szacunkiem dla sędziego międzynarodowego. Trzeba komuś złamać szczękę czy żuchwę? - sędzia stoi i nic. Nie ma co jednak zwalać na sędziego, bo przegraliśmy na boisku. Są problemy z sędziami w całej Polsce. Dzieje się tak jak wczoraj, jak dzisiaj czy w czwartek. I co ja mam zrobić? Pójść na wojnę? Graliśmy z zespołem, który jest ograny w europejskich pucharach, potrafi wyczekać na swoje szanse czy wykorzystać te, które ma. Sędziowie nie pomagają Legii, ale zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a bramki zdobywa się nieprawidłowo. Nie szukałbym problemu w jednym klubie, ale w sędziowaniu w Polsce w ogóle.
Arkadiusz Malarz: Cieszę się, że trener widzi moją pracę na treningu. Przychodząc do Legii, wiedziałem, że startuję z drugiego miejsca, ale mam swoje ambicje. Trafiając do Warszawy, nie chciałem siedzieć na ławce, choć szanuję Dusana. Między nami jest rywalizacja, co wychodzi na dobre naszej drużynie. Cieszę się, że dostałem dziś szansę, a jeszcze bardziej z tego, że wygraliśmy. Na pewno nie lubię oceniać samego siebie. Od tego są dziennikarze, eksperci czy sztab szkoleniowy. Zarówno dla mnie, jak i dla każdego bramkarza ważne jest zachowanie czystego konta. Osobiście się cieszę z tego, że nieco pobroniłem, bo zawsze jest to lepsze niż czekanie przez cały mecz na jedną sytuację przeciwnika. Co prawda dzisiaj pokonał mnie Marco, ale z przebiegu całego spotkania zasłużyliśmy na zwycięstwo. Prezentowaliśmy się na tyle dobrze, że komplet punktów zabierzemy do Warszawy, choć może styl nie był fascynujący.
Wiedzieliśmy, że Śląsk nie ma takiej szerokiej kadry jak my i nie może sobie pozwolić na liczne rotacje. U nas trener dał pograć kilku zawodnikom, którzy nie wystąpili w czwartkowej potyczce w Pucharze i dzięki temu przewyższaliśmy rywali m.in. świeżością. Tym samym, mogliśmy sobie pozwolić na grę z kontry.
Ondrej Duda: Zdobyliśmy dziś bardzo ważne punkty, co na pewno cieszy, choć nie był to łatwy mecz. Wiadomo, że było to drugie z kolei spotkanie ze Śląskiem, więc wszystko wiedzieliśmy o przeciwniku, ale gdzieś się pojawiło zmęczenie po czwartkowym spotkaniu. Myślę, że rotacja była kluczem do sukcesu, gdyż mamy zawodników, którzy potrafią grać i trener ma w kim wybierać przy takim rytmie spotkań. Nie ukrywam, że ciężko mi się wchodziło w te zawody. To był dopiero mój drugi występ po kontuzji, ale czuję, że jest nieco lepiej.
Być może nie ćwiczymy dokładnie tego typu akcji, jak przy trzeciej bramce, ale mamy wypracowane schematy jak grać. W zależności od sytuacji na boisku, wiemy jak się poruszać.
Michał Żyro: Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo dało nam przewagę pięciu punktów w tabeli. Poprzednie mecze ze Śląskiem remisowaliśmy, teraz na ciężkim terenie daliśmy radę. Myślę, że wrocławianie nie mogą czuć się zaskoczeni. Nie zmieniliśmy nic w swoim ustawieniu, a zdobyliśmy dwie bramki po stałych fragmentach gry. To nasza skuteczność zadecydowała o zwycięstwie. Zagranie Ondreja Dudy? Nic dodać, nic ująć. To była sama przyjemność podania do Michała Kucharczyka na pustą bramkę.
Nie mogę oceniać pracy arbitra, gdyż grożą za to sankcje, ale akurat pan Frankowski często nam się trafia, co jest nieco dziwne. Aczkolwiek zostawmy to... Taka jest piłka. Sędziowie również są rozliczani za postawę na boisku, tak jak my.
W sytuacji z Mariuszem Pawelcem chciałem dynamicznie zagrać. Spodziewałem się po Mariuszu, że może dłużej trzymać piłkę i lewą ręką uderzyłem go w twarz i wybiłem futbolówkę, jednak nie miałem na celu atakować jego ciała. Przeprosiłem go za to i mam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe. Nie wiem czy zasłużyłem na żółtą kartkę, bo była to dość przypadkowa sytuacja. Akurat sędzia ocenił, iż nie powinien mnie za to karać.
Gram daleko od Arka Malarza, więc na szczęście nie opieprza mnie za powroty (śmiech). Niemniej na pewno wraz z Dusanem są bardzo dobrymi bramkarzami, co daje pole manewru trenerowi. Szkoleniowiec może mieć pewność, iż zarówno jeden, jak i drugi da z siebie wszystko.
Po tym maratonie tydzień treningów dobrze nam zrobi i pozwoli się dobrze przygotować do meczu z Wisłą Kraków. Później znowu tydzień przygotowań i czeka nas pojedynek z Lechem. Dalej ponownie przerwa i zacznie się kolejny maraton, ale my to lubimy.