Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Gdańsk - Sobota, 11 kwietnia 2015, godz. 15:30
Ekstraklasa - 27. kolejka
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
  • 87' Makuszewski
1 (0)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)

    Sędzia: Bartosz Frankowski
    Widzów: 36500
    Pełen raport

    Rekordy frekwencji tylko na meczach z Legią

    W ostatnich kilkunastu latach dość rzadko mieliśmy okazję podróżować do Gdańska. Głównie przez zakazy ominęło nas kilka wizyt w tym mieście. W sobotę zawitaliśmy tam po raz czwarty od 2008 roku, w tym po raz drugi na nowy stadion. Legioniści w upalną kwietniową sobotę podróżowali pociągiem specjalnym.



    Tak jak przy okazji naszej ostatniej wizyty na nowym stadionie Lechii, cała grupa z Warszawy wysiadła na stacji tuż przy stadionie, więc dojście na obiekt było szybkie. Podobnie zresztą jak sama podróż, która odbywała się w bardzo komfortowych warunkach pierwszą klasą. Tym razem wyjazd zaplanowany był z dworca Warszawa Gdańska na godzinę 9:13. Podróż trwała zaledwie 4 godziny i dzięki 2-godzinnemu zapasowi czasu, bez problemu zdecydowana większość legionistów zdołała wejść na stadion przed pierwszym gwizdkiem.
    Szkoda jedynie, że lechiści przygotowali dla nas zaledwie 1500 biletów (te rozeszły się na pniu), tak jakby górny poziom trybun miał być zamknięty. Gdybyśmy otrzymali więcej wejściówek, to nie dość, że klub by zarobił kilka złotych, to i rekord frekwencji bardziej okazały.



    Bicie rekordu
    Mecze z Legią w każdym mieście stanowią nie lada atrakcje i kolejne kluby na meczach z nami biją rekordy frekwencji. Lechiści sporo przed meczem rozpoczęli akcję pod tytułem "Bijemy rekord", który zanotowali przed kilku laty. Zachęcić do tego miały atrakcyjne ceny biletów, a także możliwość bezpłatnego wejścia (w przypadku powodzenia akcji) na kolejny mecz z Górnikiem Łęczna.



    Do tego kilkanaście osób zgarnęło nagrody w wysokości 700 złotych. W całym Gdańsku, co dostrzegli ci, którzy połączyli wyjazd z kilkudniowym pobytem w Trójmieście, na każdym kroku dało się zauważyć promocję sobotniego meczu. Wielkie banery "Bijemy rekord frekwencji", kartonowe postaci Sebastiana Mili, czy w końcu flagi Lechii na masztach i wszystkich środkach komunikacji miejskiej.

    Spiker idiota
    Ostatecznie Lechia rekord pobiła, co zresztą celebrowane w przerwie, gdy spiker robił "show" z liczbą widzów, która wyniosła 36 500. Spiker zresztą kilka razy próbował zwrócić na siebie uwagę. Trzeba przyznać, że drugiego takiego palanta trudno znaleźć na polskich stadionach. Teksty o warszawskiej Syrence z opuszczonym mieczem, czy problemach z myśleniem kibiców (najwyraźniej problemy z tym miała frajerzyna z mikrofonem) mogły służyć tylko i wyłącznie prowokacji. Do tego czasu na trybunach nie było jeszcze żadnych bluzgów. Później było ich naprawdę sporo.

    Kartoniada gospodarzy
    Piłkarze Legii na rozgrzewkę wyszli w okazjonalnych koszulkach z hasłem "Cała Legia zawsze razem. 18.04.2015. Fonfara vs Chavez Jr", które przypominały o zbliżającej się walce legionisty. Andrzej, ty(L)ko zwycięstwo! W młynie Lechii przez całe spotkanie wisiał transparent "Katyń = Ludobójstwo. Wszyscy jesteśmy rodziną katyńską". W trakcie meczu, na komendę gamonia z mikrofonem, cały stadion zaprezentował kartoniadę na trzech trybunach, która powstała przy współpracy z klubem. Białe i zielone kartoniki oprócz barw gdańskiego klubu utworzyły napis "BKS" (za bramką) oraz "1945" (na prostej) + rozciągnięto mini sektorówka z herbem.

    fot. Mishka / Legionisci.com

    PDW
    Legioniści, których w sektorze gości zameldowało się 1500, rozwiesili następujące flagi "Mistrz Polski", "Jesteśmy waszą stolicą", Deyna, "Wielki CWKS", "Grochów", "Forza Olimpia", "Brodnica", "Kwidzyn", "Chełmża", "Mławska Wiara" + transparent "Ś.P. Goguś w naszej pamięci". Ponadto na górze sektora przez cały mecz wisiał transparent z pozdrowieniami dla naszych braci po drugiej stronie muru: "Chraniuk, Pazur, Bolek, Młody Michał, Karpiu, Budrys, Siekiera, Mandziej, Maciuś AMT, Gazownik, Bodek, Maniuś, Biały, Japa, Kazk Socho, Michał Jelonki, Pigol, Baran, Gucio, Pawełek - Bracia czekamy na Was".



    Doping bez szału
    Doping rozpoczęliśmy od samego początku spotkania, wielokrotnie "pozdrawiając" gdańszczan oraz Wisłę. Lechiści tymczasem przerobili jedną ze swoich pieśni - "Tak się bawią ludzie..." na wersję antylegijną i trzeba przyznać, że z perspektywy całego meczu to właśnie ona wychodziła gospodarzom najgłośniej. Młyn co prawda mieli nabity (po raz pierwszy od dawna na dwóch kondygnacjach), ale sporadycznie do dopingu włączały się pozostałe trybuny. Szału nie było, przynajmniej z perspektywy naszego sektora. Niestety my również dość długo nie dopingowaliśmy na najwyższym poziomie. Pod tym względem najlepiej prezentowaliśmy się w ostatnich kilkunastu minutach, szczególnie od czasu nieuznanej bramki dla gospodarzy.

    fot. Hagi / Legionisci.com

    Kwiecień plecień...
    "Za kibicowski trud..." - ta pieśń najgłośniej niosła się z naszego sektora i to przez kilkanaście minut. Fajnie wychodziło także dawno nieśpiewane "Gooooool, hej Legia gol, hej Legia gol, hej Legia goooooool". Na trybunach była liczna delegacja Olimpii, więc parę razy śpiewaliśmy "Legia i Olimpia, Olimpia i Legia...", a wraz z nami także liczne delegacje z Chełmży, Brodnicy i Kwidzyna.
    W sektorze wywiesiliśmy także dwa transparenty - pierwszy odnoszący się do "koronnego" - "Kwiecień plecień, bo przeplata, Hanior k..., Hanior szmata", drugi do rocznicy katastrofy smoleńskiej - "Oto propozycja wymiany - Tuska, Kopacz, Komorowskiego za czarne skrzynki oddamy".

    Tylko mistrzostwo!
    Lechia w ostatnich minutach zdobyła bramkę, więc na trybunach gospodarzy zapanowało istne szaleństwo. My dopingowaliśmy do końca, ale niestety kolejny raz piłkarze stracili punkty. W takiej formie o mistrzostwie możemy tylko pomarzyć. Po meczu piłkarze podeszli pod nasz sektor i podziękować nam za doping. "Hej Legio, tylko mistrzostwo!" - skandowali w ich stronę kibice. Miejmy nadzieję, że wezmą to do siebie, bo przegrać tyle meczów co w obecnym sezonie, to wstyd.

    Dwie godziny na sektorze
    Gospodarze jeszcze świętowali wygraną tak, jakby wygrali właśnie Ligę Mistrzów albo 40 baniek w totka. Nas poinformowano, że na opuszczenie sektora będziemy musieli czekać do godziny 19. Niespełna dwie godziny. Niezłe jaja, choć 1 kwietnia był kilka dni temu. Podobnie jak przy okazji ostatniej naszej wizyty w Gdańsku, tak i tym razem, na sektorze można się było wynudzić. Dobrze, że przynajmniej pogoda dopisywała. I tak po dwóch godzinach w końcu mogliśmy opuścić stadion i ruszyć w stronę pociągu.

    Po porażce w słabym stylu, nie było czego świętować. Raczej dominowały "rozkminy", że po zamianie miejsc z Lechem, wkrótce czekać nas będzie kolejny wyjazd do Poznania. Zobaczymy. Najpierw jednak, w kolejny weekend gramy u siebie z Zawiszą.

    Frekwencja: 36 500
    Kibiców gości: 1500
    Flagi gości: 10

    Autor: Bodziach