Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 2 maja 2015, godz. 16:00
Puchar Polski - Finał
Herb Lech Poznań Lech Poznań
  • 21' Jodłowiec (sam.)
1 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 30' Jodłowiec
  • 55' Saganowski
2 (1)

Sędzia: Daniel Stefański
Widzów: 45322
Pełen raport

Wiwat maj, 2 maj...

Finał Pucharu Polski w końcu miał prawidłową otoczkę. Stadion Narodowy, liczne grupy kiboli i efektowne oprawy. No i zupełnie przypadkiem ktoś wylosował do tego meczu drużyny, które były w stanie pokazać się godnie. Szkoda tylko, że liczba biletów dla obu stron nie była trochę wyższa, ale Lech i tak miał niespotykaną w Polsce okazję, by pojechać na wyjazd w ponad 10 tysięcy osób.

Finał Pucharu Polski to jedyna taka możliwość z naszym kraju, bowiem żaden inny stadion nie jest w stanie przyjąć tak licznej grupy kibiców jednego z klubów. Fani obu klubów, którzy otrzymali do dyspozycji po 10100 biletów, rozprowadzili je bardzo szybko. Legioniści do biletów dołączali okazjonalną koszulkę z hasłem "Przyszliśmy po swoje" z datami 16 dotychczasowych triumfów w walce o krajowy puchar.

8 specjali Lecha
Lech do Warszawy przyjechał ośmioma pociągami specjalnymi, z których 6 ruszało z Poznania oraz po jednym z Gniezna i Piły. Do tego część lechitów podróżowała autokarami, podobnie jak ich zgodowicze z Ostrowca Świętokrzyskiego, Gdyni i Krakowa. Ci z poznaniaków, którzy postanowili samodzielnie przemieścić się ulicami Warszawy, mieli z reguły pecha. Sporo niebieskich barw poznaniaków dało się zauważyć przywiązanych do butów.

Przemarsz legionistów
Legioniści w dniu meczu zebrali się w samo południe pod swoim stadionem. Cztery godziny przed rozpoczęciem finału, ubrany w białe koszulki kilkutysięczny tłum, przemaszerował mostem Poniatowskiego pod stadion Narodowy. Pochód wyglądał efektownie, a byłyby jeszcze lepiej, gdyby stawili się na nim wszyscy z 10 tysięcy osób. Wejście na trybuny było dość sprawne. Warszawiacy zajęli miejsca za bramką od strony Ronda Waszyngtona. W momencie wyczytywania składu obu klubów, dało się zauważyć proporcje na sektorach "neutralnych". Zdecydowaną przewagę mieli na niej legioniści (10 tys.), chociaż trzeba przyznać, że lechici tam zasiadający (ok. 2 tys.), w jakiejś części byli w barwach.

fot. Hagi / Legionisci.com

Pierwsze oprawy
Przed meczem obie strony miały wystarczająco dużo czasu by oflagować swoje sektory. Lechici mieli trochę zamieszania w tym względzie, ponieważ ściągali płótna na I piętrze, ze względu na planowaną oprawę. Na wyjście piłkarzy jako pierwsi choreografię pokazali warszawiacy. Była to kartoniada przedstawiająca herb Legii oraz barwy klubowe, malowany transparent rozciągnięty elegancko po środku herbu - "Narodowa Duma". Chwilę później cały stadion odśpiewał hymn narodowy. Lechici na początek meczu - dosłownie parę minut po nas - zaprezentowali pierwszą oprawę: malowaną sektorówkę "Wnosić, palić, depenalizować!", którą uzupełniły kartoniki tworzące napis "PIRO" oraz imitację ognia. No i jak można się było spodziewać, poznaniacy odpalili pierwszą tego wieczora porcję pirotechniki - głównie ognie wrocławskie.



Na trybunach przewaga Legii
Fani obu klubów od początku meczu ruszyli z głośnym dopingiem. Kto był głośniejszy, nie będziemy pisać. W sektorze legionistów nie było słychać Lecha i pewnie nas również w momencie śpiewu poznaniaków, nie było słychać w ich sektorze. Faktem jest, że mieliśmy większe wsparcie ze strony sektorów neutralnych, a fanów tam zasiadających kilka razy "wykorzystaliśmy" do pieśni na dwie strony. Oczywiście z obu stron nie mogło zabraknąć uprzejmości, jak to bywa w przypadku meczów Legii z Lechem.

fot. Woytek / Legionisci.com

Lech "odpalał" co chwila
Jako pierwsi z gola cieszyli się lechici. Część przyjezdnych zdjęła wtedy koszulki i zaczęła zabawę z powiewającymi setkami flag na kiju. Na szczęście radość pyrusów nie trwała zbyt długo i to my świętowaliśmy gola dla Legii. Po bramce przejęliśmy - przynajmniej z mojej perspektywy - inicjatywę na trybunach. W drugiej połowie jako pierwsi choreografię zaprezentowali fani Lecha. Składały się na nią - sporych rozmiarów płótno "Pyrlandia Królestwo Kolejorza", do którego zaprezentowali konkretne racowisko na dolnym poziomie swojego sektora. Trzeba przyznać, że w drugiej połowie lechici odpalili mnóstwo rac - dwa konkretne racowiska, a do tego kilkanaście razy płonęło po kilka rac. Właściwie niewiele zabrakło, by w sektorze Lecha przez całą (!) drugą połowę coś się paliło. Nawet o tej porze dnia, kiedy cały czas było jasno, race wyglądały fajnie.


Wiwat maj, 2 maj...
Nasz zespół w drugiej połowie wyszedł na prowadzenie i około 20 tysięcy fanów z Łazienkowskiej szalało na trybunach. Na 10 minut przed końcem spotkania legioniści zaprezentowali drugą oprawę. Najpierw rozciągnięte zostały dwie największe sektorówki - Panorama Warszawy oraz poniżej Wielka Flaga. Gdy obie "zjechały", pojawił się sporych rozmiarów malowany transparent "Wiwat maj, 2 maj, dla kiboli błogi raj!", a po odliczaniu, na Żylecie pojawiły się flagi na kiju i pirotechnika (race, świece dymne, ognie wrocławskie).



Poznańskie zabawy
W ostatnich minutach meczu śpiewaliśmy głośno "Puchar jest nasz...", wiedząc, że już nic nie może odebrać nam 17-go Pucharu Polski. Po ostatnim gwizdku sędziego sektor Lecha zamilkł zupełnie. "Hej k... coście tak cicho" - skandowaliśmy pod ich adresem. Poznaniacy tymczasem rozwiesili transparent "Bierzcie co wasze i bawcie się" z namalowanym członkiem. Jak lubią bawić się słowiki, wiedzą wszyscy, ale takie zabawy nie są praktykowane w stolicy. Inna sprawa, że widocznie poznaniacy już wcześniej przewidzieli, że pucharu nie zdobędą.

Puchar na gnieździe
Po meczu najpierw świętowaliśmy z piłkarzami wygraną, a później po odebraniu trofeum zawodnicy podeszli pod nasz sektor i przekazali puchar na kilka minut puchar w ręce kibiców. Fajnie wyglądała "Żyletka" wykonana na gniazdo, którą ozdobione było miejsce, z którego warszawiacy prowadzili doping.
Podczas meczu na naszym sektorze, oprócz 27 flag, rozwieszone były następujące transparenty: "Maciek AMT Trzymaj się! PDW", "Chraniuk, Pazur, Bolek, Młody, Michał, Karpiu, Budrys, Siekiera, Mandziej, Maciuś AMT, Maniuś, Biały, Japa, Kazik Socho, Michał Jelonki, Pigol, Baran, Gucio, Pawełek, Gazownik, Bodek. Bracia Czekamy", "Ch... w dupę temu, kto odda głos KomoroWSkIemu" i "Marek 'Hanior' Hanna. Prostytutka, CBŚ i Prokuratury".

Puchar jest nasz, a przed nami kolejny mecz z Lechem. Tym razem w lidze i przy Łazienkowskiej. W przyszłą sobotę wypełnijmy nasz stadion po brzegi i pomóżmy piłkarzom wygrać z "Kolejorzem" także w drodze po kolejne mistrzostwo Polski.

Oflagowanie Legii: Deyna, Warriors, Wielkie Księstwo Warszawskie, Legia Warszawa (szczecińska), Nieznani Sprawcy, Warszawiacy, Centralny Wojskowy Kochany Sportowy, Ultras, Legia Warszawa (malowana), Legia Fans, Mistrz Polski, Olimpia Elbląg, Olimpia, Zagłębie Sosnowiec, Legia (reprezentacyjna), Semper Heroica, CWKS, Legia, Wielki CWKS, Legijni Patrioci, Piekiełko, Legia Warszawa (Norwegia), Den Haag, Capital City, 1916, FC Den Haag, BKS Bielsko.

Frekwencja: 45 322

Kibiców Lecha: 10 100 + 2000 (neutralne)
Flagi Lecha: 16

Kibiców Legii: 10 100 + 10 000 (neutralne)
Flagi Legii: 27

Autor: Bodziach