Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 20 maja 2015, godz. 20:30
Ekstraklasa - 33. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 90+9' Sa (k)
1 (0)
Herb Jagiellonia Białystok Jagiellonia Białystok
    0 (0)

    Sędzia: Paweł Gil
    Widzów: 17977
    Pełen raport

    Wypowiedzi pomeczowe

    Henning Berg (trener Legii): Dobry mecz. W pierwszej połowie dominowaliśmy i zabrakło nam tylko goli. Nie gra się jednak łatwo z taką drużyną, jak Jagiellonia. Spotkanie było trudne, bo przecież w niedzielę także mieliśmy ciężką przeprawę we Wrocławiu. Tym bardziej cieszę się z wygranej. Co do gola dla nas – zgadzam się z decyzją sędziego. Trener Michał Probierz się nie zgadza? A widział powtórki? Na powtórkach wyraźnie widać, że zawodnik gości ręką odbija piłkę. Arbiter liniowy nie miał co do tego wątpliwości. W takich sytuacjach dyktuje się rzuty karne. Trenerowi ciężko oceniać to z poziomu boiska, ale powtórki nie pozostawiają wątpliwości.

    Widziałem także sytuację, w której w naszym polu karnym z rywalem walczył Bartosz Bereszyński. Nawet przy zwolnionym tempie bardzo trudno podjąć decyzję, czy był faul. Obydwaj zawodnicy się zatrzymali, a to utrudnia ocenę. Moim zdaniem sędzia miał argumenty, żeby nie przerywać gry. Widziałem wiele takich sytuacji, w których sędziowie także nie dyktowali rzutów karnych.

    Zdaję sobie sprawę, że eksperci mogą mieć swoją opinię o rzucie karnym dla nas. Ich prawo. Nie zgadzam się jednak z tym, że jesteśmy zespołem, który jest faworyzowany przez sędziów. W niedzielę Tomasz Brzyski musiał opuścić boisko, choć wcale nie dotknął rywala przy drugiej żółtej kartce. Nieco dziwne jest, że gdy sędziowie nas krzywdzą, to mało kto się tym zajmuje. Jednak, gdy dyskusyjna decyzja jest na naszą korzyść, to w mediach jest to szeroko opisywane i analizowane.

    Wcale nie wygraliśmy dziś szczęśliwie. Popatrzmy ile dogodnych okazji do strzelenia gola mieliśmy w czasie meczu. Powinniśmy strzelać bramki wcześniej. Ale w piłce gra się do ostatniej sekundy. Wygrana w ostatniej minucie zawsze bardzo dobrze wpływa na poziom motywacji w drużynie.

    Czy słyszałem co Michał Probierz krzyczał do mnie po rzucie karnym? Było trochę za głośno, żebym coś usłyszał. Wiadomo, że w czasie meczu pojawiają się emocje. To coś normalnego. Ale po końcowym gwizdku podaliśmy sobie ręce i podziękowaliśmy za grę. Nie widzę tu niczego niezwykłego.


    Michał Probierz (trener Jagiellonii): Śmiech przez łzy. Mamy jakieś marzenia, cele piłkarskie. A potem jest coś takiego. Po co trenować? Po co grać? Zastanówmy się nad sensem polskiej piłki. Pomyślałem sobie, czy nie rzucić trenerki i zostać menedżerem. Miałem kilka uwag do trenera Berga od 85. minuty, ale po meczu podaliśmy sobie ręce. Powinienem powiedzieć tylko "dzień dobry" i "do widzenia". To byłby najlepszy komentarz do tego meczu. Powinien być ewidentny rzut karny dla nas. Ręka była zaś przypadkowa. Nic nie mówiłem sędziemu, gdy wbiegłem na boisko. Rozdzielałem zawodników, bo nie chciałem, żeby ktoś dostał żółtą lub czerwoną kartkę.

    Co teraz zrobię? Pojadę do domu i pierdolnę sobie whiskey. Tylko tyle mi zostało.


    Łukasz Broź: Oglądaliśmy skrót tego meczu i widać było ewidentną rękę. Byłem dość daleko tej sytuacji, w której było spięcie "Beresia" i Frankowskiego. Z tego co rozmawialiśmy, to delikatny kontakt był, ale nie taki, żeby gracz Jagiellonii się aż tak wywrócił. Dzisiaj mieliśmy kilka swoich szans, ale gola udało się zdobyć dopiero w końcówce. To jest najważniejsze. Ostatnio dajemy kibicom sporo emocji. Teraz zostaje nam tylko gonić Lecha. Wydaje mi się, że roszady trenera wyszły na plus. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji i graliśmy fajnie piłką. W drugiej odsłonie wyglądało to trochę gorzej, jednak też mieliśmy swoje szanse. Dzisiejszy mecz zagraliśmy bardzo dobrze. Cieszy nas skromna wygrana i już skupiamy się na kolejnym starciu. Znaliśmy przed naszym meczem wynik Lecha ze Śląskiem. Wiedzieliśmy, że musimy dzisiaj zdobyć trzy oczka, aby zostać w walce o mistrza. Chcemy bardzo zdobyć tytuł po raz trzeci z rzędu i zrobimy wszystko, aby tak się stało.

    Ondrej Duda: Walczyliśmy do końca i mieliśmy dużo szczęścia, że został nam przyznany rzut karny. Była ręka w szesnastce, ale najważniejsze, że Orlando strzelił do bramki. Zdobyliśmy trzy punkty i gramy dalej o mistrza. Dzisiaj usiadłem na ławce, ponieważ trener stwierdził, iż ostatnio grałem za dużo meczów. To było dla mnie dobre. Po pojedynku we Wrocławiu czułem się trochę zmęczony. Gramy już w sobotę, jednak ja jestem do tego przygotowany. Zawsze staramy się zdobyć trzy punkty. Nie ma co się oszukiwać, że czasami nam nie idzie, lecz zawsze walczymy o wygraną. Teraz przed nami starcie w Szczecinie. Zawsze walczymy na sto procent, czasami może tego nie widać, lecz nie jest tak, że zaczęliśmy się starać dopiero teraz. Na razie w walce o mistrza nikogo nie można skreślić. Musimy się skupić na sobie i na każdym kolejnym spotkaniu.

    Jakub Rzeźniczak: Dzisiaj liczą się dla nas zdobyte trzy punkty. Musieliśmy to spotkanie wygrać i to się udało. Byliśmy konsekwentni, walczyliśmy do końca i to zostało nagrodzone. Wcześniej mieliśmy swoje szanse, których nie udało się wykorzystać. Moim zdaniem zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Cieszymy się z wygranej. Orlando był wyznaczony do strzelania rzutu karnego. Nigdy dotychczas nie zawodził i dzisiaj tylko potwierdził, że robi to bardzo dobrze. Teraz przed nami kolejne mecze, ale na pewno nie będą one dla nas łatwe. Ostatnie starcia potwierdziły, że teraz trzeba ciężko walczyć o swoje. Ciężkiej przeprawy spodziewamy się w Szczecinie. Pogoń niejednokrotnie pokazała w tym sezonie, że jest dobrym zespołem. Na pewno nie będzie łatwo. Jeżeli zagramy na swoim poziomie, to przywieziemy stamtąd trzy punkty.

    Dominik Furman: Mam nadzieję, że to zwycięstwo nas poniesie, abyśmy kolejne cztery mecze wygrali. Z mojej perspektywy była ręka, ale nie chcę wchodzić w żadne polemiki. Wiem, że piłkarze Jagiellonii twierdzą, że nie było przewinienia i sędziowie nam pomagają. My się od tego odcinamy. Mamy trzy punkty i jesteśmy dalej w walce o mistrza. Pod koniec meczu cała drużyna pobiegła do sędziego. Ja próbowałem odciągać piłkarzy Jagiellonii, aby nie dostali czerwonych kartek. Między nami też posypały się słowa, ale nie chcę o tym mówić. Nie wydaje mi się, żeby nasi dzisiejsi rywale byli teraz na straconej pozycji. Patrzymy teraz tylko na siebie, no i może trochę również i na Lecha.

    Michał Pazdan (Jagiellonia): Nie wiem jak można w takim momencie podjąć tak kontrowersyjną decyzję... Teraz już jest po meczu, ale nie może sędzia czegoś takiego gwizdnąć. Nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo mogą być tego różne konsekwencje. Zostały nam cztery mecze, które chcemy wygrać. Walczymy o jak najlepsze miejsce na koniec sezonu. Rafał miał dzisiaj bardzo dobrą sytuację. Chłopaki mówili też, że należał nam się karny. Ja nie widziałem tej sytuacji. Wszystko nam się układało, Legia miała dwie dobre szanse. Staraliśmy się grać blisko siebie i wyprowadzać kontry. Stało się tak, jak się stało... Cały sezon zapieprzamy, a takie rzeczy się dzieją. Od momentu gry na środku obrony z Sebastianem, nasza współpraca wygląda dobrze. Wcześniej straciliśmy gola po spalonym, teraz po dużej kontrowersji. Takie jest życie obrońcy. Trzeba jak najszybciej jechać wypocząć. Przed nam arcyważne starcie z Wisłą.

    Rafał Grzyb (Jagiellonia): Na chwilę obecną, z tego co wiemy, to nie ma mowy o żadnym rzucie karnym. Nie ma o czym mówić. Jesteśmy lekko zdruzgotani. Nie jestem od tego, aby oceniać pracę sędziego. Od tego są inne instytucje. Wydaje mi się, że chyba wszyscy to widzieli. Nasz plan na Legię sprawdzał się do 90. minuty. Niestety, przegrywamy, ale nadal jesteśmy w grze. Sam się zastanawiam, jak nie zdobyłem gola, kiedy trafiłem w słupek... Teraz każdy z każdym może wygrać. Przewiduję jeszcze parę niespodzianek, dlatego nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte.