Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Szczecin - Sobota, 23 maja 2015, godz. 18:00
Ekstraklasa - 34. kolejka
Herb Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 76' Sa
    1 (0)

    Sędzia: Jarosław Przybył
    Widzów: 8158
    Pełen raport

    Dzięki Sa nadzieja wciąż żywa

    W drugim sobotnim meczu 33. kolejki ekstraklasy Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Pogoń Szczecin 1-0. Jedyną bramkę zdobył w drugiej połowie Orlando Sa, który skorzystał z błędu obrońcy i w drugim kolejnym spotkaniu dał swojej drużynie ważne trzy punkty. Dzięki tej wygranej legioniści zrehabilitowali się Pogoni za porażkę na tym stadionie w poprzedniej rundzie.

    Początek meczu należał do gospodarzy, którzy częściej od swoich rywali byli przy piłce. W 6. minucie gry Pogoń miała doskonałą okazję do wyjścia na prowadzenie. Błąd przy wyprowadzaniu futbolówki popełnił Jakub Rzeźniczak, ostatecznie w polu karnym odnalazł się Łukasz Zwoliński, jednak został w porę zablokowany przez Łukasza Brozia. Niebawem odpowiedzieli mistrzowie Polski, kiedy do piłki wybitej z pola karnego dopadł Jakub Rzeźniczak, lecz fatalnie przestrzelił. W 12. minucie niewiele brakowało, a legioniści objęliby prowadzenie. Wówczas na strzału z dystansu zdecydował się Tomasz Brzyski. Jego próba odbiła się tylko od poprzeczki i wróciła na boisko. Potem obydwie jedenastki toczyły zażarte boje w środkowej strefie boiska. Żadna z jedenastek nie potrafiła przedostać się pod pole karne przeciwnika i stworzyć sobie sytuacji strzeleckiej. Blisko dwa kwadranse po rozpoczęciu gry Michał Żyro dostałe podanie na prawym skrzydle, starając się dośrodkować omal nie przelobował Dawida Kudły, który był czujny i nie dał się zaskoczyć. Za chwilę Łukasz Broź na pełnej szybkości wpadł w szesnastkę Pogoni, gdzie został zahaczony przez Adama Frączczaka, ale arbiter nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. W 38. minucie szczecinianie byli bliscy zaskoczenia Dusana Kuciaka. Wówczas dwójkową akcję Rafała Murawskiego i Dominika Kuna mierzonym strzałem wykończył ten pierwszy, ale golkiper przyjezdnych zdołał odbić piłkę do boku. Tuż przed przerwą poprzeczka po raz drugi uratowała "Portowców". Z rzutu wolnego dośrodkował Dominik Furman, a główka Tomasza Jodłowca minimalnie, ale jednak okazała się niecelna.

    Drugą połowę od zdecydowanych ataków zaczęła Legia. W 50. minucie Orlando Sa zdecydował się na mocne uderzenie po długim rogu, ale Dawid Kudła poradził sobie zarówno z tą próbą, jak i dobitką Michała Kucharczyka. Chwilę potem Portugalczyk chciał przelobować golkipera Pogoni i ten z dużym trudem zdołał przenieść futbolówkę ponad poprzeczką. Po godzinie gry bramkarz ze Szczecina znów musiał się natrudzić, kiedy na rzut rożny sparował mocny strzał Tomasza Jodłowca. W 66. minucie dobrą okazję z rzutu wolnego miał Tomasz Brzyski. Lewy obrońca Legii płasko uderzył z rzutu wolnego, lecz Kudła pewnie złapał lecącą piłkę. Z biegiem czasu Orlando Sa rozkręcał się coraz bardziej, który po dostaniu czwartej żółtej kartki w tym sezonie, chciał nacieszyć się grą w ligowym starciu. Kwadrans przed końcowym gwizdkiem arbitra napastnik gości wpadł w pole karne, spróbował uderzenia czubkiem buta, które przeleciało ponad poprzeczką.
    Zaraz potem Portugalczykowi dopisało już szczęście. Ondrej Duda wbiegł pomiędzy obrońców, a Mateusz Matras na tyle niefortunnie interweniował, że podał piłkę wprost do Sa, a ten z najbliższej odległości wyprowadził Legię na prowadzenie. Przez kolejne kilkanaście minut Pogoń robiła wszystko, aby zmienić rezultat, ale ich ataki na niewiele się zdawały. W doliczonym czasie gry znakomitej okazji nie wykorzystał jeszcze Marek Saganowski, który nie trafił do pustej bramki.

    Autor: Wiśnia