Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Szczecin - Sobota, 23 maja 2015, godz. 18:00
Ekstraklasa - 34. kolejka
Herb Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 76' Orlando Sá
    1 (0)

    Sędzia: Jarosław Przybył
    Widzów: 8158
    Pełen raport

    Wypowiedzi pomeczowe

    Henning Berg (trener Legii): Jestem zadowolony z wygranej. To był trudny mecz, jak wszystkie w końcówce sezonu. Byliśmy skoncentrowani, zagraliśmy nieźle. Mieliśmy swoje szanse, żeby zdobyć gola. Powinien być rzut karny dla nas, ale po tym, co miało miejsce w środę w meczu z Jagiellonią, jest bardzo duża presja na sędziów i dzisiaj arbiter chyba bał się odgwizdać "jedenastkę". Na szczęście nic nas to nie kosztowało. To było wyrównane spotkanie, Pogoń zagrała z pasją, włożyli dużo serca w to spotkanie i zrobili wszystko, co mogli, żeby wygrać.

    Czesław Michniewicz (trener Pogoni): Bardzo nam przykro, że ten mecz tak się dla nas skończył. Fragmentami spotkanie było wyrównane, graliśmy bardzo dobrze. Były też słabsze momenty ale wystrzegaliśmy się w nich utraty bramki. Niestety, na własne życzenie straciliśmy bramkę, mając piłkę na połowie przeciwnika. Jedno niecelne podanie spowodowało lawinę błędów. Powiedziałem zawodnikom, że nie ma co się pocieszać po porażce, ale jedynym pocieszeniem jest to, że graliśmy dziś w piłkę, tworzyliśmy przemyślane akcje, długo utrzymywaliśmy się przy piłce. To kierunek, w którym powinniśmy zmierzać. Mam nadzieję, że tak będziemy grali w przyszłym sezonie i tak walczyli. Mimo przegranej u siebie otrzymaliśmy brawa od kibiców. Zawodnicy włożyli mnóstwo zdrowia, za nami morderczy tydzień, ale wytrzymaliśmy kondycyjnie. Może nie było wielu sytuacji, ale ze 2-3 okazje mogły skończyć się bramkami. Przykro mi. Gratuluję Legii zwycięstwa.

    Michał Żyro: Takie mecze w Szczecinie już mieliśmy. Tutaj gra się bardzo ciężko, dlatego fajnie, że ta bramka wreszcie przyszła. Takimi spotkaniami zdobywa się mistrzostwo Polski. Zrobiliśmy wszystko, aby zwyciężyć i zdobyć cenne trzy punkty. Teraz możemy spokojnie skupić się na kolejnym starciu. Nie brakowało nam dzisiaj sytuacji. Trafialiśmy w poprzeczkę i mogliśmy już wcześniej otworzyć wynik meczu. Taka jest piłka. Na pewno na chwilę wróciliśmy na fotel lidera, zobaczymy co pokaże jutro Lech.

    Michał Masłowski: Dwa razy trafiliśmy w poprzeczkę, mieliśmy trochę sytuacji, ale czasami brakuje nam po prostu szczęścia i zimnej krwi. Dzisiaj Orlando pokazał, że jest w dobrej formie, wykorzystał swoją szansę i zdobył gola. Dwie połowy w tym meczu były od siebie różne. Po przerwie wszystko wyglądało nieco lepiej i łatwiej było się przedrzeć pod pole karne. Na początku dużo było chaosu i więcej było niedokładności. Udało nam się zapomnieć o ostatnim meczu. Ja nie miałem z tym wszystkim problemu i potrafiłem rozgraniczyć sobie tematy, które pojawiały się w mediach po pojedynku z Jagiellonią.

    Orlando Sa: Bramki nie są najważniejsze. One schodzą na drugi plan, ponieważ na pierwszym miejscu zawsze jest dobro drużyny. Trenujemy solidnie przez cały tydzień, a pod jego koniec wychodzimy na mecz i robimy swoje, dzięki temu mamy takie wyniki, a nie inne. Sytuacja, w której zdobyłem bramkę, może wydawała się łatwa, ale sam mecz był trudny. Na boisku panowały niełatwe warunki do gry. Przed pierwszym gwizdkiem arbitra murawa nie została polana wodą. Dzisiaj musiałem dużo pracować w ataku i obronie. Byłem przekonany, że wcześniej czy później strzelimy zwycięskiego gola.
    Zapytajcie o wszystko sędziego... Trudno to wszystko wytłumaczyć. Owszem, było spięcie między mną a obrońcą, ale arbiter to odczytał jako moją złośliwość. Kopnięcie przeciwnika na pewno nie było moją intencją, dlatego to wszystko trochę mnie śmieszy. Jestem pewnym, że ten kto zagra z Wisłą w moje miejsce spisze się dobrze i sobie poradzimy.

    Miałem trudne momenty w drużynie, ale to wszystko to już przeszłość. Tego nie ma. Cieszę się, że udało mi się zapewnić zwycięstwo klubowi. Byłem zadowolony, że mogłem pomóc drużynie. Gdybym wcześniej grał więcej minut na boisku, to może nie strzeliłbym dwa razy więcej goli, ale na pewno częściej trafiałbym do siatki. Dla mnie indywidualne wyróżnienia nie są jednak najważniejsze. Oczywiście, że strzelone gole są ważne, ale to nie zmienia mojego stanu ducha. Cały czas wierzę w siebie. Na razie trzeba myśleć o najbliższych meczach, które trzeba wygrać. To nie jest czas na takie trudne pytania.