|
Gdańsk - Środa, 3 czerwca 2015, godz. 20:30 Ekstraklasa - 36. kolejka |
|
Lechia Gdańsk
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Tomasz Musiał Widzów: 24678 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Henning Berg (trener Legii): Jesteśmy zawiedzeni, że nie wygraliśmy, szczególnie po tej drugiej połowie, kiedy mieliśmy sytuacje bramkowe, byliśmy lepsi. Normalnie powinniśmy wygrać to spotkanie. W pierwszej połowie nie zagraliśmy dobrze, był duży pressing na nas, musieliśmy bronić się w polu karnym. Druga połowa była już lepsza. Nie wiem czemu piłkarze Lechii byli tak zadowoleni po meczu, bo przecież stracili szanse na grę w europejskich pucharach. Może cieszyli się z tego, że my nie wygraliśmy? Jestem także rozczarowany meczem i wynikiem w Zabrzu. Górnik dokonał wielu zmian w składzie - zamiast teoretycznie lepszych zawodników, na boisku pojawiła się młodzież, piłkarze, którzy dotychczas nie grali. Nie zagrali na 100%. Dziwię się, że zespoły nie wystawiają najsilniejszych składów. Mam nadzieję, że Wisła tak zrobi w ostatnim meczu z Lechem. Wtedy rywalizacja będzie uczciwa. Jeśli natomiast zagrają tak jak Śląsk i Górnik przeciwko Lechowi, będzie im ciężko wygrać z zespołem z Poznania. My chcemy wygrać swój mecz. Zrobimy, co możemy, ale teraz Lechowi brakuje już tylko punktu i to on jest faworytem do mistrzostwa.
Oczywiście, że każdy trener może wystawić na boisko, kogo chce, ale to nie fair, kiedy wymienia się najlepszych zawodników na juniorów. W Anglii za takie coś na końcowym, decydującym etapie rozgrywek, są kary. To trochę dziwne, że Górnik i Śląsk dokonali tylu zmian. Nie wątpię, że chcieli wygrać, ale w takiej sytuacji jest to znacznie trudniejsze. Dziwię się, że nie było żadnych dyskusji na temat takich sytuacji. To nie w porządku na tym etapie rozgrywek.
My też rotowaliśmy składem, ale miało to miejsce na początku i w połowie sezonu, kiedy graliśmy bardzo wiele spotkań w krótkim czasie. Poza tym zawsze staraliśmy się, żeby na boisko wychodzili starsi, doświadczeni zawodnicy i żeby grać możliwie jak najsilniejszym składem.
Jerzy Brzęczek (trener Lechii): Było to bardzo dobre spotkanie. Gratuluję chłopakom dobrej gry. Walczyliśmy o 3 punkty, mieliśmy swoje szanse. W pierwszej połowie byliśmy lepsi, a w drugiej części obie drużyny miały szanse. Po meczu cieszyliśmy się z dobrej gry, nie ma to nic wspólnego z tym, że nie życzyliśmy Legii mistrzostwa Polski. Dziś jesteśmy na miejscu 5. i prezentujemy dobry poziom. Grając z najlepszymi drużynami w kraju, nie mamy się czego obawiać, gramy otwartą piłkę. Trener Berg nie musi szukać w naszym zachowaniu niczego przeciwko Legii. Nie interesuje nas kto jest mistrzem Polski, patrzymy tylko na siebie. Legia ma silną drużynę, grała fenomenalnie w europucharach, ale trener Berg musi być obiektywny. Wiosną Legia grała słabo i nie ma monopolu na zdobywanie mistrzostwa Polski.
Dominik Furman: "Czego dzisiaj zabrakło" - to nie jest dobre pytanie. Zabrakło bramki. Nie znałem w przerwie wyniku Lecha. Co chcę powiedzieć kibicom przed ostatnim meczem? To, że wyjdziemy na boisko zapier.... Nie ma innej możliwości. Oczywiście wszystko jest jeszcze w grze, bo jeśli w niedzielę wygramy, a Lech przegra... Sporo zależy też od Wisły Kraków i jej podejścia do ostatniego spotkania, bo z tego co wiem, to Górnik niespecjalnie podszedł do potyczki z Lechem. Czy krakowianie będą równorzędnym przeciwnikiem dla poznaniaków? - proszę nie do mnie kierować to pytanie, lecz do Wisły. Zobaczymy co zaprezentują.
To czy zasługujemy na mistrzostwo, powiem po ostatnim meczu. Legia zdobyła ostatnio dwa razy z rzędu tytuł i choć nasza gra może się nie podobać kibicom oraz ekspertom, to nadal wierzymy w wygranie ligi.
Ariel Borysiuk (Lechia Gdańsk): Po zakończeniu zawodów cieszyliśmy się z tego, że wykonaliśmy dobrą robotę. Nikt nie powie, że Legia była lepsza. Kompletnie nie rozumiem wypowiedzi trenera Berga. Aczkolwiek jeśli traci się grunt pod nogami, to różne słowa padają z ust. Zaprezentowaliśmy się dobrze, o czym świadczy fakt, że legioniści mieli tylko jedną dogodną sytuację i to pod koniec zawodów. U nas znowu dały znać o sobie stare grzechy - pierwsza połowa dobra, ale bez zdobytego gola. Nad tym pracujemy od wielu tygodni i może to w przyszłym sezonie zaowocuje wyższym miejscem w tabeli. Owszem, może legioniści nie są w wielkiej formie, ale walczą o mistrza Polski i musieli w końcu na nas ruszyć, co zresztą było widać w drugiej odsłonie. W końcówce chcieliśmy ukłuć z kontry i choć się nie udało, to nie możemy się wstydzić naszej postawy. Każdy z nas wyszedł na boisko z myślą o wygranej i zostawił na nim sporo zdrowia. Przed nami mecz z Jagiellonią i należy pożegnać się z rozgrywkami honorowo.
Antonio Čolak (Lechia Gdańsk): Myślę, że przez cały mecz graliśmy naprawdę dobrze. Wiedzieliśmy, że legioniści musieli dzisiaj wygrać, ale ostatecznie skończyło się na bezbramkowym remisie. Nie chcieliśmy przegrać tego spotkania i na murawie zaprezentowaliśmy się solidnie. Przed nami potyczka z Jagiellonią, w której chcemy dać z siebie wszystko i zakończyć ten sezon zwycięstwem. Co prawda straciliśmy szansę na występy w europejskich pucharach, ale myślę, że przed Lechią jest przyszłość. W poprzednim sezonie byliśmy w dolnej części tabeli. Teraz jesteśmy na piątym miejscu. Dobra praca krok po kroku zaczyna przynosić efekty.
Łukasz Budziłek (Lechia Gdańsk): Patrząc na całe spotkanie, należy uznać remis za naszą stratę dwóch punktów. Mieliśmy więcej dogodnych sytuacji od Legii, ale zabrakło zimnej krwi. Owszem, goście dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki, ale umiejętnie się broniliśmy.
Dziwię się, dlaczego Legia do końca drży o tytuł mistrzowski, a nie zapewniła sobie go wcześniej, przez co trener Berg szuka dziwnych wymówek. Nasza postawa była analogiczna do poprzednich występów. Nie ma takiej drużyny, która przez 90 minut stosuje pressing i my taką drużyną także nie jesteśmy. W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, które kosztowały nas nieco zdrowia i po zmianie stron musieliśmy się nieco wycofać. Szczególnie, że Legia zaczęła na nas naciskać. W tym momencie kluczem do sukcesu miały być akcje z kontrataku. Wiedzieliśmy, że zespół Henninga Berga jest groźny przy stałych fragmentach gry. W związku z tym, staraliśmy się, aby tego typu elementów było jak najmniej. Cóż, z różnym skutkiem, o czym świadczy choćby akcja z udziałem Tomasza Jodłowca. Niemniej Legia niczym nas nie zaskoczyła.
Owszem, byłem w Warszawie przez ostatnie pół roku, ale nie dostałem żadnej szansy, więc ten mecz był dla mnie jak każdy inny. Oczywiście chciałem się pokazać z dobrej strony i jednocześnie mieć poczucie, że pomogłem drużynie.