✔ Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności. ROZUMIEM
Legia jest takim klubem, w którym każdy wynik inny niż mistrzostwo jest poniżej oczekiwań. Nasi piłkarze sami zgotowali sobie taki los, bo końcowy wynik nie zależał od nich samych. Przez całe spotkanie z Górnikiem mogli liczyć na bardzo głośne wsparcie trybun, ale po zakończeniu meczu usłyszeli kilka gorzkich słów.
Na dobre i na złe
Ostatnia kolejka sezonu 2014/15 rozgrywana była w niedzielę o 18:00. Z frekwencją było przeciętnie, na co pewnie jakiś wpływ mógł mieć długi weekend i piękna pogoda, ale... osoby, które przyszłyby tego dnia na stadion, gdyby feta była pewna, a tego nie uczyniły, można nazwać kibicami sukcesu. Na szczęście ponad 16 tysięcy fanów bez względu na wyniki przyszła na stadion, bo to obowiązek każdego fanatyka. Jesteśmy z klubem na dobre i na złe.
W Zabrzu takie obyczaje...
Teoretycznie Legia wciąż miała szanse na mistrzostwo Polski, ale by je zdobyć nie tylko musiała wygrać z Górnikiem, ale jeszcze liczyć, że Lech przegra w Poznaniu z niewalczącą już o nic Wisłą. Nadzieja zawsze umiera ostatnia, ale nie da się ukryć, że szanse na takie rozwiązanie były tylko iluzoryczne.
Fani Legii nie zapomnieli "honorowego" zagrania ze strony zabrzan, którzy podłożyli się w przedostatniej kolejce Lechowi 1-6, grając z juniorami - ponoć sami kibice KSG wymusili na grajkach, by ci nie robili problemów Lechowi - dla Górnika feta przy Łazienkowskiej nie była mile widziana. Jak ktoś zachowuje się jak szmata, później niech nie dziwi się, że tak jest traktowany. Wielokrotnie w trakcie niedzielnego meczu legioniści skandowali liczne hasła pod adresem 'ekipy z zasadami' - "W Zabrzu takie obyczaje, Górnik k..., dupy daje", "Czy już k... zapomniałaś, jak Lechowi d... dałaś?", "Górnik k..., Górnik szmaty, Lech was j... na dwa baty" i "Hej k... śmiecie, w przyszłym sezonie spadniecie".
Walczcie wytrwale
Na wyjście piłkarzy Nieznani Sprawcy przygotowali oprawę składającą się z wielu elementów. Do dachu przymocowana została postać Zygmunta III Wazy z szalikiem Legii na szyi, na dole wywieszony został transparent "Walczcie wytrwale, by mistrz powrócił w blasku i chwale", a jako czerwono-biało-zielone tło posłużyły flagi na kiju. Po odliczaniu od 10 do 1, na Żylecie odpalonych zostało kilkanaście rac i sporo ogni wrocławskich. Dym przesłonił widoczność, przez co nie tylko mecz przy Łazienkowskiej rozpoczął się z małym poślizgiem, ale także wszystkie pozostałe spotkania ostatniej kolejki.
Doping prowadzony przez legionistów stał na naprawdę wysokim poziomie. Doskonale wychodził nam tego dnia "Hit z Wiednia", który był wielokrotnie wałkowany. Nikogo obecnego na trybunach nie trzeba było dodatkowo mobilizować do wysiłku. Akcje zabrzan tymczasem były kwitowane przeciągłymi gwizdami - sprzedawczyko-podkładacze na nic więcej liczyć nie mogli. W końcu w 15. minucie stadion "wybuchł" po raz pierwszy, a "Kuchy" przekazał kilka słów prawdy grajkom z ławki gości. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie, a w przerwie zaczęło się sprawdzanie wyniku z Poznania.
Spóźnieni zabrzanie
Kibice Górnika do Warszawy przyjechali autokarami i byli mocno spóźnieni. Dopiero pod koniec pierwszej połowy dotarli pod stadion, ale dość sprawnie odbyło się wejście na sektor gości. Już w przerwie odbyły się pierwsze wymiany uprzejmości. Przyjezdni wywiesili trzy flagi i prowadzili doping w asyście dwóch bębnów. Z perspektywy Żylety był on zupełnie niesłyszalny. Liczba też nie mogła robić wrażenia.
Chwilowy entuzjazm
W drugiej połowie przez kilka minut wydawało się, że nastąpi cud. Radość na trybunie wschodniej, w dość bliskiej odległości Żylety, mogła oznaczać tylko jedno - Lech przegrywa z Wisłą. Entuzjazm podchwyciła momentalnie cała Żyleta i wykonywany w tym momencie "Hit z Wiednia" przybrał na mocy trzykrotnie. Niektórzy podchwycili wiadomość o prowadzeniu Wisły bez zająknięcia, inni zaś pragnęli znaleźć jej potwierdzenie. Szkopuł w tym, że obciążenie sieci było zbyt duże i trudno było sprawdzić wynik w ciągu kilku kolejnych minut. Gdy okazało się, że w Poznaniu jest nadal 0-0, nastąpiło zejście na ziemię i ponowne skupienie się na dopingu dla Legii. Pozostało nam cieszyć się z drugiej bramki dla Legii i kilku ciekawie rozgrywanych akcji.
Racowisko na koniec sezonu
W ostatnich minutach spotkania na Żylecie rozciągnięta została sektorówka w kształcie koszulki. Mecz miał się już ku końcowi, na zegarze "wybiła" 90 minuta, zaś sędzia doliczył dwie kolejne. Wtedy legioniści rozpoczęli odliczanie, które jak można się było domyślać - zwiastowało racowisko. Na Żylecie rozbłysło około 90 rac i sporo ogni wrocławskich, co dało świetny efekt, szczególnie w połączeniu z naprawdę głośnym śpiewem "Legia, Legia Warszawa". Mecz w Poznaniu jeszcze trwał, o czym informował spiker, apelując o nieopuszczanie stadionu. Nie ma sensu prosić - każdy niech robi co chce zgodnie z własnym sumieniem. Na Żylecie raczej nie widać było osób opuszczających trybuny... Tym bardziej wobec dobrego zadymienia :).
Tego mistrza już mieliście...
Jeszcze kilka minut prowadziliśmy głośny doping, śpiewając m.in. "Legia albo śmierć", aż w końcu na boisko wychodzili nasi piłkarze, którzy otrzymywali srebrne medale. Nastrój na Żylecie był wówczas zdecydowanie odmienny. "Drugie miejsce to porażka" - skandowali kibice pod adresem piłkarzy, którzy stracili mistrzostwo na własne życzenie. "Tego mistrza już mieliście, ale wszystko zje...ście" - krzyczeli chwilę później kibice. Gdy zawodnicy zmierzali w stronę trybun, usłyszeli jeszcze dodatkowo "Walczyć, trenować, Warszawa musi panować!" oraz "W przyszłym sezonie, chcemy was widzieć na tronie!".
Miesiąc przerwy
W dość smutnych nastrojach opuszczaliśmy stadion. Tego dnia fety odbyły się w Poznaniu i... Białymstoku. My na świętowanie na Starówce musimy poczekać przynajmniej rok. Miejmy nadzieję, że wszyscy wyciągną odpowiednie wnioski z minionych rozgrywek i do podobnej wtopy już nie dojdzie. Tymczasem przed nami 4 tygodnie przerwy, po czym wracamy do gry. 11 lipca czeka nas wyjazdowe spotkanie z Lechem o Superpuchar, a już 22 czerwca poznamy pierwszego rywala w europucharach.
Na meczu z Górnikiem, na Żylecie, pośród legijnych flag, wywieszone zostały transparenty "Szczurek BBracie trzymaj się!", "Maciek AMT trzymaj się!" i "Ś.P. Wacek, Nigdy nie będziesz szedł sam".