Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Poznań - Piątek, 10 lipca 2015, godz. 20:15
Superpuchar Polski - Finał
Herb Lech Poznań Lech Poznań
  • 10' Kędziora
  • 35' Kamiński
  • 87' Linetty
3 (2)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 90+5' Żyro
1 (0)

Sędzia: Mariusz Złotek
Widzów: 40088
Pełen raport

UpoKOrzeni

Legia Warszawa w fatalnym stylu przegrała z Lechem Poznań w meczu o Superpuchar Polski. "Wojskowi" dali sobie wbić aż trzy gole, sami nie potrafiąc praktycznie ani razu zagrozić Jasmnowi Buriciowi. Bramki dla gospodarzy zdobyli Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński oraz Karol Linetty. Niestety, ten pojedynek tylko utwierdził wszystkich w przekonaniu, że z Legią dzieje się coraz gorzej. Dopiero w doliczonym czasie gry rozmiary porażki zmniejszył Michał Żyro.

Początek spotkania był bardzo zacięty z obydwu stron. Walka toczyła się głównie w środkowej strefie gry, ale pierwszą dobrą okazję zobaczyliśmy już w 4. minucie pojedynku. Wówczas po dograniu od Szymona Pawłowskiego w szesnastce rywali znalazł się Marcin Robak, jednak uderzył wysoko ponad poprzeczką. Potem przewaga lechitów rosła z każdą chwilą i niestety zakończyło się to zdobyciem przez nich gola. W 10. minucie Tomasz Kędziora mocno kopnął piłkę zza pola karnego, ta odbiła się jeszcze po drodze od jednego z legionistów i kompletnie zaskoczyła Dusana Kuciaka. Zimny prysznic, jak zwykle, motywująco podziałał na graczy Henninga Berga. Zaraz potem po wrzutce Tomasza Brzyskiego bliski gola był Nemanja Nikolić. Reprezentant Węgier nieczysto trafił jednak w lecącą futbolówkę. Niestety, w dalszej części meczu nie można było nic pozytywnego powiedzieć o grze Legii. Lech kontrolował grę a nieliczne zrywy przyjezdnych i tak nie kończyły się choćby strzałem na bramkę. W 25. minucie Łukasz Broź przymierzył lewą nogą z dystansu. Jasmin Burić mógł jednak odprowadzić piłkę wzrokiem. Dwa kwadranse po rozpoczęciu spotkania znów groźnie było na połowie Legii. Wtedy fatalny błąd w obronie popełnił Brzyski, lecz w porę sytuację zdołał naprawić Michał Kucharczyk i gospodarze zyskali tylko rzut rożny. W 35. minucie potrzebnego szczęścia legionistom już zabrakło. Zamieszanie w szesnastce stołecznego zespołu po bitym rzucie rożnym wykorzystał Marcin Kamiński, który z najbliższej odległości zmusił Kuciaka do kapitulacji. Tuż przed końcem pierwszej połowy Nemanja Nikolić starał się technicznym uderzeniem zaskoczyć Jasmina Buricia. Bramkarz Lecha nie miał jednak najmniejszych kłopotów, aby pewnie złapać wolno lecącą piłkę.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się podobnie, jak zakończyła pierwsza. Legia nadal nie potrafiła znaleźć recepty na dobrze dysponowaną drużynę Lecha, która nie forsowała tempa i skupiła się głównie na zabezpieczaniu dostępu do własnej bramki. Blisko pięć minut po wyjściu piłkarzy na boisko poznaniacy mogli jednak po raz trzeci pokonać Dusana Kuciaka. Kasper Hamalainen urwał się obrońcom, minął wychodzącego golkipera Legii, ale prosty błąd techniczny uniemożliwił mu wpakowanie futbolówki do siatki. Po godzinie gry swoją okazję miał wreszcie Nemanja Nikolić. Nowy snajper ekipy Henninga Berga wprawdzie wygrał pojedynek główkowy, jednak zabrakło mu nieco precyzji, aby zdobyć pierwszego gola dla gości. Potem poznaniacy mieli jeszcze jedną dobrą szanse, kiedy strzał Dawida Kownackiego w instynktowny sposób odbił Dusan Kuciak. W 84. minucie dobić Legię mógł Karol Linetty. Pomocnik gospodarzy wykorzystał błąd przeciwników, stanął niemal oko w oko z bramkarzem Wojskowych, lecz strzelił ponad celem. Gwiazda lechitów była już skuteczniejsza trzy minuty przed końcem meczu. W identycznej sytuacji spokojnie posłał futbolówkę między nogami Kuciaka. Dopiero w doliczonym czasie gry rozmiary porażki zmniejszył Michał Żyro.

Autor: Wiśnia