|
Warszawa - Niedziela, 26 lipca 2015, godz. 18:00 Ekstraklasa - 2. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 4' Jaroch (sam.)
- 33' Nikolić
- 41' Kucharczyk
- 75' Żyro
- 88' Duda
|
5 (3) |
|
Podbeskidzie Bielsko-Biała
| 0 (0) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 13082 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Henning Berg (trener Legii): Bardzo cieszę się z wygranej, trzech punktów i dobrego wyniku. Zagraliśmy dziś na wysokim poziomie i to przełożyło się na wynik spotkania. Ważne, że wygraliśmy pierwszy ligowy mecz w tym sezonie u siebie. Może początek drugiej połowy nie był bardzo dobry w naszym wykonaniu, ale pokazaliśmy dziś, że potrafimy dobrze grać w piłkę i strzelać gole. W naszej grze widać było jakość. Wygrana cieszy tym bardziej, że trzy dni temu zagraliśmy ciężkie spotkanie w europejskich pucharach. Cieszę się, że potrafimy regularnie grać dobrze. Teraz czekam na wygraną w czwartek.
Dziś z dobrej strony pokazała się cała drużyna. Dostosowaliśmy się do rywala i to było dla nich dużym problemem. To było bardzo dobrze widoczne szczególnie w pierwszej części spotkania. Po przerwie słabiej wypadło pierwsze 20 minut. Ale potem potrafiliśmy wrócić do swojego poziomu i znów stwarzać okazje i strzelać gole.
Dobrze, że na coraz lepszym poziomie gra Dominik Furman. Widać, że rozwija się jako piłkarz. W poprzednim sezonie miał problemy. Ale przecież przez dłuższy czas nie grał we Francji. Nadrobił zaległości i widać to na boisku. Podejmuje dobre decyzje, dobrze dogrywa do kolegów, jest waleczny. Widzę, że chce się uczyć i robi to w szybkim tempie. Na boisku widać jego umiejętności i jego coraz większą piłkarską wiedzę.
Dariusz Kubicki (trener Podbeskidzia): Nie przypominam sobie, żebym przegrał aż tak wysoko jako trener. Legia po mistrzowsku wypunktowała nasze błędy. Nie za często tak jest, że każdy błąd kończy się golem. Dodatkowo bardzo dobrze bronił Dusan Kuciak. Przez to nie strzeliliśmy nawet honorowego gola. Wygrała drużyna lepsza. Wykorzystała nasza indywidualne błędy. I to przełożyło się na wynik. Mam zastrzeżenia do tego, jak zaprezentowali się moi zawodnicy. Ale razem przegrywamy i razem wygrywamy. Za kilka dni z tymi samymi zawodnikami musimy grać kolejny mecz. Musimy podejść do niego w taki sposób, żeby wierzyć w wygraną.
Choć wynik na to nie wskazuje na to, to graliśmy z Legią, jak dwie równorzędne drużyny. Grałem na Łazienkowskiej kilka razy i nigdy moje drużyny nie miały tak wiele okazji do zdobycia gola. Nie wykorzystywaliśmy jednak naszych sytuacji. Jak powiedziałem - Legia punktowała nasze błędy po mistrzowsku.
Jakub Rzeźniczak: Z Michałem jeszcze się zgrywamy i wzajemnie badamy. Najważniejsze jednak, że nie tracimy goli. Jeżeli przeciwnik nawet stworzy sobie szansę na bramkę, to jest to w pewien sposób nieuniknione, poprzez nasz ofensywny styl gry. Z biegiem czasu wszystko powinno wyglądać na pewno lepiej. W obronie często pomaga nam jeszcze Tomasz Jodłowiec, który cofa się i walczy o wygranie główki. Każdy mecz to jest gra błędów. W spotkaniach zazwyczaj zdarza się tak, że na pomyłkach przeciwników korzysta drużyna lepsza. Wykorzystaliśmy potknięcia Podbeskidzia i dlatego wygraliśmy. W pierwszej połowie nasza gra wyglądała bardzo dobrze, a po zmianie stron tempo trochę siadło, ale udało nam się zdobyć dwie bramki, Wygraliśmy 5-0 i osiągnęliśmy fajny wynik. Starcie na pewno dobrze oglądało się kibicom. Zagraliśmy na zero z tyłu, a w ostatnich czterech starciach ogólnie daliśmy sobie wbić tylko dwie bramki, dlatego możemy być zadowoleni. Nastroje przed czwartkowym meczem są dobre. Wreszcie wróciliśmy na właściwe tory, wygramy pojedynek za pojedynkiem i chcemy jak najdłużej podtrzymać tę serię.
Nie żyjemy już historią, tylko skupiamy się na teraźniejszości. Na pewno chcemy uniknąć powtórki z poprzedniego sezonu, kiedy po meczach w europejskich pucharach traciliśmy punkty w lidze. Trzeba do każdego meczu podchodzić na 200% i walczyć o punkty. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale zdajemy sobie sprawę, że pierwsze 20 minut drugiej połowy nie wyglądaliśmy najlepiej. Czasami zdarzają się takie momenty dekoncentracji, lecz najważniejsze, iż udało nam się jeszcze potem dwukrotnie trafić do siatki.
Bartosz Bereszyński: Wiemy, że jeżeli jakiś zespół przyjeżdża na Łazienkowską i traci gola w pierwszych minutach, to potem jest mu ciężko się podnieść. My wielokrotnie na własnym stadionie przegrywaliśmy 0-1, ale potem odrabialiśmy straty. Kiedy my wychodzimy na prowadzenia, to zawsze idziemy za ciosem. Dzisiaj mieliśmy wiele okazji i strzeliliśmy wiele goli. Podbeskidzie nie miało dzisiaj nic do powiedzenia. Pierwsze 20 minut drugiej połowy wyglądało bardzo słabo. W przerwie mówiliśmy sobie, że mecz się jeszcze nie skończył i trzeba nadal grać w piłkę. Głupio traciliśmy piłki i dobrze, że nie straciliśmy gola. Można cieszyć się, że udało nam się jeszcze dwukrotnie trafić do siatki.
Teraz jestem lepszym zawodnikiem niż w zeszłym sezonie. Zrobiłem ogromny postęp mentalnie i jestem gotowy na to, co może nas czekać w przyszłości. W poprzednim sezonie częściej niż na boisku, pojawiałem się na siłowni, ponieważ leczyłem kontuzję. Robię wszystko, aby grać w pierwszym składzie. Oczywiście, Łukasz robi dokładnie to samo. Trzeba w każdym meczu dawać z siebie sto procent. To pozycja w Legii, która jest bardzo dobrze obsadzona.