|
Warszawa - Niedziela, 23 sierpnia 2015, godz. 18:00 Ekstraklasa - 6. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (0) |
|
Korona Kielce
| 2 (1) |
Sędzia: Piotr Lasyk Widzów: 16381 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Henning Berg (trener Legii): Jesteśmy niezadowoleni i zawiedzeni. Byliśmy stroną przeważającą, ale nie byliśmy wystarczająco dobrzy, żeby powstrzymać Koronę. Mieliśmy mnóstwo rzutów rożnych, a także rzutów wolnych, ale to nie wystarczyło, żeby zamienić je na bramki. Brakowało wykańczania sytuacji pod bramką przeciwnika. Za to my podarowaliśmy gola rywalom. Jedyne co teraz możemy zrobić, to pogratulować kielczanom zwycięstwa. Owszem, rok temu po spotkaniach w Lidze Europy bywało tak, że przegrywaliśmy, ale należy pamiętać także o wygranych. Być może dzisiaj zrobiliśmy za mało zmian w składzie, a może powinienem postawić na ten sam skład... Aczkolwiek czy to jest wyjście z sytuacji? Wydaje mi się, że nie. Jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia z ubiegłego sezonu. W porównaniu do potyczki z Zorią zrobiliśmy łącznie sześć zmian – pojawili się gracze zarówno młodzi, jak i bardziej doświadczeni. Stale staramy się szukać odpowiednich proporcji, aby móc z sukcesem rywalizować zarówno w Europie, jak i na krajowym podwórku.
Na początku sezonu każdy był szczęśliwy i mówił, że wyciągnąłem wnioski wystawiając potencjalnie najmocniejszy skład. Tylko, że nic nie dzieje się bez przyczyny, bo pracujemy według ściśle określonego planu, który zakłada wygranie mistrzostwa Polski oraz odnoszenie sukcesów w Lidze Europy. Oczywiście, że gdyby grał dziś najmocniejszy skład, to być może byśmy wygrali, ale należy pamiętać o nadchodzących rywalizacjach w czwartek oraz niedzielę.
Tak jak wspomniałem, mamy ambicje sięgające mistrza kraju oraz pokazania się z dobrej strony w fazie grupowej Ligi Europy. I to jest możliwe, i to jest nasz cel.
Marcin Brosz (trener Korony): Dla nas, dla klubu, który jest w fazie budowy, takie dzisiejsze spotkanie pokazuje w jakim miejscu jesteśmy. To też pokazało, że to jest odpowiedni moment, aby wzmocnić drużynę, aby takie mecze jak dziś nie były epizodem, a pewną regułą. Przede wszystkim potrzebujemy zawodników ofensywnych. Często dobre mecze przeplatam gorszymi. Raz odnosimy zwycięstwa takie jak dziś, żeby kilka dni później nie potrafić zdobyć punktów u siebie. Kluczem do wygranej była postawa bloku defensywnego z Piotrkiem Malarczykiem na czele. Zasługuje na pochwały, szczególnie, że jest w takim momencie, że nie wiadomo, w którym kierunku pójdzie. A mimo to, jest profesjonalistą.
Uważam, że samo spotkanie było ciekawe. Mogliśmy się spodziewać, że to Legia będzie stroną przeważającą, że będzie kontrolować przebieg rywalizacji, częściej będzie przy piłce. Natomiast my się nastawiliśmy na kontry i to nam się udało. Niemniej, chcę podkreślić, że nie byłoby wygranej bez defensywy. Minusy? Jeśli myślimy o zwycięstwach, to musimy wykorzystywać takie sytuacje, jak w końcówce miał Sierpina. Szczególnie na takim terenie.
Odnośnie sytuacji z Dominikiem Furmanem czy rzutem karnym, to nie chcę się wypowiadać w tej sprawie. Emocje były bardzo duże w naszym obozie, ale pozostawię ocenę osobom odpowiedzialnym za pracę arbitrów.
To pierwsza wygrana Korony w Warszawie. Dwa miesiące nie wiadomo było czy w ogóle wystartujemy, a dziś.. Rywalizowaliśmy jak Dawid z Goliatem, ale jestem bardzo szczęśliwy z wygranej.
Dominik Furman: Dzisiaj straciliśmy gola i sędzia zaraz zakończył mecz... W szatni nie mówiliśmy sobie zbyt wiele. Byliśmy źli i nie chcę teraz używać żadnych niecenzuralnych słów. Takie mecze też się zdarzają, a wiadomo, że każdy chce wygrywać. Prowadziliśmy grę, a Korona broniła się całą jedenastką. Stwarzaliśmy sobie mimo to sytuacje strzeleckie, jednak nie były to stuprocentowe szanse. Ciężko jest zagrozić, kiedy piłki są ciągle wybijane. Tę przegraną trzeba przyjąć na klatę, w czwartek wygrać i awansować do Ligi Europy. Wtedy na pewno trochę odetchniemy. Co do moich przewinień, to nie zgadzam się z decyzjami arbitra, który odgwizdał dwukrotnie faul. Za pierwszym razem to ja dotknąłem piłkę i nie było żadnej możliwości, aby cofnąć nogę. Za drugim przeciwnika nawet nie dotknąłem. Rywal po prostu wymusił faul i dobrze, że sędzia nie dał mi kartki. Gdyby to uczynił, to popełniłby wielki błąd.
Guilherme: Jesteśmy rozczarowani i smutni. Przez 90 minut dominowaliśmy i byliśmy lepsi. Przez głupią wpadkę przegraliśmy, ale myślimy już tylko o przyszłości. Trzeba podnieść głowę, gdyż w czwartek czeka nas bardzo ważny pojedynek. Frustracja jest w nas na pewno, ale związana tylko z wynikiem. Pomyłki się zdarzają, my jesteśmy zawodowcami i trzeba się z tym liczyć.
Na tę chwilę nie ma dla nas wytłumaczenia. Zawsze musimy mieć głowę na miejscu i myśleć o kolejnych pojedynkach. Przed nami walka w lidze, Pucharze Polski i Lidze Europy. Nie można zaprzątać sobie głowy przeszłością. Nie ma innego scenariusza na czwartek niż taki, w którym awansujemy do fazy grupowej.
Nemanja Nikolić: Myślę, że pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu okazji do zdobycia gola. Po przerwie wszystko wyglądało lepiej. Prijo i Gui wprowadzili trochę świeżości w nasze poczynania ofensywne, co od razu przełożyło się na okazje strzeleckie. Liga jest długa, więc musimy już wypatrywać kolejnych meczów. Nie ma tragedii z takiej porażki, ale nie można sobie na takie potknięcia pozwalać, jeżeli chcemy zdobyć mistrzostwo. Trzeba o wszystkim zapomnieć, ponieważ za trzy dni mamy bardzo ważne starcie.
Myślę, że jeżeli jest jakikolwiek kontakt w polu karnym, to sędzia ma prawo odgwizdać rzut karny. Bramkarz nie dotknął piłki, tylko mojej nogi. Dla mnie to była jedenastka.
Uważam, że problemem była słaba pierwsza połowa. Daliśmy sobie łatwo wbić gola. Teraz trzeba uwierzyć w swoje umiejętności. Bez wiary w piłce nożnej nic nie może się wydarzyć.
Zbigniew Małkowski (Korona Kielce): Dwa tygodnie temu mój dobry przyjaciel Pavol Stano zapisał się w historii Termaliki. Strzelił dla tego zespołu pierwszego gola w ekstraklasie. Teraz my zdobyliśmy na Legii pierwszy historyczny komplet punktów.
Po odgwizdaniu rzutu karnego byłem wkurzony, ale nie mogłem protestować, ponieważ zaraz ujrzałbym żółtą kartkę. Powiem tylko tyle, że ja nie dotknąłem Nikolicia. Po strzeleniu przez nas gola w ostatniej minucie okazało się, że oliwa jest sprawiedliwa. Sędzia uciekał od odpowiedzi na pytanie czy to była jego decyzja czy liniowego. Na samym początku arbiter boczny pokazał rzut rożny, a potem zmienił zdanie. Zupełnie nie wiem dlaczego... Szczęście było przy nas i możemy cieszyć się z historycznego zwycięstwa.
Warto przypomnieć, że Dominik Furman powinien dostać w pewnym momencie czerwoną kartkę. Nie obejrzał drugiej żółtej kartki po faulu, a za takie samo przewinienie napomniany został Vlastimir Jovanović.