Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Chorzów - Niedziela, 20 września 2015, godz. 15:30
Ekstraklasa - 9. kolejka
Herb Ruch Chorzów Ruch Chorzów
  • 21' Stępiński
1 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 1' Nikolić
  • 10' Vranjes
  • 12' Kucharczyk
  • 59' Prijović
4 (3)

Sędzia: Mariusz Złotek
Widzów: 9300
Pełen raport

Dajcie tłumacza!

Krótko po europejskich wojażach w niezbyt atrakcyjnej i ciepłej Danii przypadło wybrać nam się do równie nieatrakcyjnego Chorzowa. Cała ekipa wyjazdowa tradycyjnie zebrała się na sosnowieckiej patelni, skąd grupą udaliśmy się na pociąg, który zabrał nas na stację Chorzów Batory.

Jak zawsze w Chorzowie wchodzenie na sektor odbywało się w bardzo powoli, a swoje dołożyła policja, która już w trakcie pochodu między chorzowskimi kamienicami zachowywała się dość prowokacyjnie. Dopiero gdy zrobiło się blisko do rozpoczęcia meczu została otwarta trzecia bramka, która nieco usprawniła wejście. Na sektorze zameldowaliśmy się w 890 osób z licznym wsparciem Zagłębia Sosnowiec i BKS-u Bielsko–Biała. Na płocie zawisła reprezentacyjna Legia, Łowcy Hanysów, UZL, Jelonki, Boras, #UwolnicMacka i transparent dla naszego kolegi Bolka.



Od początku meczu ruszyliśmy z głośnym dopingiem, w którym pomogli nam piłkarze szybko strzelając pierwszą bramkę podczas śpiewania "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina". Kolejne minuty meczu przyniosły kolejne wybuchy radości w naszym sektorze, a dobry doping napędzony trzema szybkimi bramkami utrzymywał się do końca pierwszej połowy. W drugiej części spotkania było już trochę gorzej, ale mieliśmy momenty zrywu, które niosły się po całym, momentami kompletnie cichym stadionie Ruchu. Oprócz tradycyjnych legijnych pieśni wymieniliśmy kilka zdań z miejscowymi, którzy tylko wtedy podrywali się całym stadionem żeby nam odpowiedzieć.

Tego dnia gospodarze świętowali 80. urodziny swojego stadionu i na tę okoliczność przygotowali dwie oprawy. Pierwsza z nich to nieskomplikowana żółto-niebieska kartoniada obejmująca wszystkie sektory chorzowian, która chyba na nikim nie zrobiła większego wrażenia. Druga oprawa zaprezentowana pod koniec meczu składała się z ładnie namalowanej sektorówki, która zakryła cały młyn "Niebieskich". Motywem przewodnim był górnośląski orzeł „przytulający” pod swym skrzydłem herb Ruchu i logo „h”. Całość uzupełniał transparent z hasłem „Bóg, honor, ojczyzna”, co wywołało lekką konsternację na naszym sektorze – takich haseł chyba nikt się po nich nie spodziewał. Gdy sektorówka zjechała na dół, chorzowianie odpalili kilkadziesiąt rac i kilka petard hukowych.

Nasi piłkarze kontrolowali przebieg spotkania, więc w drugiej połowie pytaliśmy miejscowych „jak urodziny?”, ale pozostawało one bez odpowiedzi. Wokalnie ciężko ocenić poczynania chorzowian ze względu na słabą akustykę stadionu, widać jednak było, że momentami bawili się całkiem nieźle. Jedynymi momentami, gdy słyszeliśmy ich całkiem nieźle były bluzgi w naszym kierunku. Warto odnotować, że oprócz dwóch opraw o tematyce górnośląskiej, gospodarze wywiesili wszystkie swoje flagi związane z regionem, a piłkarze wyjątkowo zagrali w żółto-niebieskich koszulkach, a spiker mówił śląską gwarą. Cała koncepcję oprawy spotkania można by uznać za całkiem ciekawą, ale ponieważ dotyczyła Górnego Śląska, to z naszej strony miejscowi doczekali się jedynie dwóch okrzyków: "Dajcie tłumacza" oraz "Jeśli jesteś k... starą, mówisz tylko śląską gwarą".

W końcu doczekaliśmy się ligowej wygranej. Po zakończeniu spotkania piłkarze podeszli na wysokość band reklamowych bijąc nam brawo. W podziękowaniu za wygranie meczu usłyszeli motywujące "walczyć, trenować Warszawa musi panować!”. Na koniec padło jeszcze kilka ogłoszeń organizacyjnych od prowadzącego doping i mogliśmy oczekiwać powrotu do Sosnowca. Po meczu przez około godzinę byliśmy trzymani na terenie stadionu. Podstawiony pociąg ledwo pomieścił wszystkie osoby z naszej wyprawy. Mimo że byliśmy ściśnięci do granic możliwości wróciliśmy do Sosnowca wracaliśmy w dobrych nastrojach.

W czwartek wszyscy widzimy się na pucharowym meczu z Lechią!

Frekwencja: 9300
Goście: 890
Flagi gości: 6

Autor: Sz.

Fotoreportaż z meczu - 66 zdjęć Mishki