|
Warszawa - Czwartek, 24 września 2015, godz. 20:30 Puchar Polski - 1/8 finału |
|
Legia Warszawa
- 24' Prijović
- 62' Nikolić
- 75' Lewczuk
- 85' Prijović
|
4 (1) |
|
Lechia Gdańsk
| 1 (0) |
Sędzia: Jarosław Przybył Widzów: 18289 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Henning Berg (trener Legii): Bardzo się cieszę z wygranej, gdyż Lechia jest dobrym zespołem. Gdańszczanie mają w swoich szeregach wielu ciekawych zawodników o dobrych umiejętnościach i być może tylko zbyt krótko pracują z obecnym trenerem, żeby móc ich obiektywnie ocenić. Być może nie zagraliśmy idealnego spotkania pod każdym względem i na każdym jego etapie. Tym bardziej cieszy taka wygrana. Przede wszystkim w zespole było odpowiednie nastawienie, odpowiednia jakość. Jestem dumny z zawodników, że wygrali to spotkanie w takim rozmiarze. Szczególnie, że mogli nie mieć do końca swojego dnia.
Marek Saganowski jest bardzo ważną częścią tego zespołu oraz klubu. To też zagrał zarówno w Chorzowie, jak i dzisiaj. Dokonując takich zmian, chciałem dać odpocząć Dominikowi Furmanowi oraz Tomkowi Brzyskiemu. "Brzytwa" już przed spotkaniem zgłaszał dolegliwości, a w jego trakcie poprosił o zmianę. Zatem wynikało to nie z kontuzji lecz chęci jej uniknięcia. Należy pamiętać, iż obowiązuje nas limit obcokrajowców. W związku z tym, chcąc dać szansę Ivanowi Trickowskiemu, musiałbym zmienić kogoś z trójki - Prijović, Guilherme, Vranjes.
Nawet jeśli rozgrywki Pucharu Polski to teoretycznie nasz trzeci wybór po Ekstraklasie i Lidze Europy, to i tak traktujemy je bardzo poważnie. Każdy z nas ma w pamięci chwile i uczucia po zdobyciu tego trofeum. Dzisiaj zagrał praktycznie podstawowy skład, ale to poniekąd wynika z faktu, że mamy wielu zawodników kontuzjowanych. Dzisiaj na ławce pojawił się Michał Pazdan i powinien być gotowy na niedzielne spotkanie. Natomiast pozostali gracze, którzy są do dyspozycji prezentują formę, która pozwala, aby stawiać na nich dwukrotnie w ciągu tygodnia. Owszem, może nie w dłuższej perspektywie... Owszem, zdarzają się cięższe okresy i jest to całkowicie normalne, ale nikt nie jest wówczas zadowolony i pracujemy nad tym, aby zakończyć w pełni ten ciężki czas.
Thomas von Heesen (trener Lechii): Ciężko znaleźć jakiekolwiek słowa... W pierwszej połowie gra była otwarta z obu stron. Niemniej jednak popełnialiśmy głupie błędy, na które jestem bardzo zły. Na tym poziomie nie powinno się to zdarzać. Zrobiliśmy dziś Legii prezenty bożonarodzeniowe. Przyznam, że wcześniej nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Wystarczyło strzelić na 1-1, a gra ponownie byłaby otwarta. Niestety podejmowaliśmy złe decyzje. Ostatecznie przegraliśmy 1-4, choć wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania.
Przed nami ligowe spotkanie w niedzielę i musimy się do niego odpowiednio przygotować, odpocząć, zregenerować i powalczyć o 3 punkty. Przede wszystkim musimy postarać się unikać głupich błędów.
Dlaczego zmieniłem w przerwie Sławomira Peszkę? To proste. Wynikało z jego gry. Ponadto miał żółtą kartkę, więc istniało ryzyko, że po zmianie stron ujrzy kolejny kartonik i będziemy grać w osłabieniu. Nie ukrywam, że Michał Mak zaprezentował się bardzo dobrze. Był aktywny, miał okazje strzeleckie i jedną z nich wykorzystało. Jeśli zawodnik nie gra na poziomie, na jakim trener od niego oczekuje, to po prostu należy go zmienić.
Nie chcę rozmawiać o Marko Mariciu. To młody zawodnik. Najpierw chcę z nim zamienić dwa słowa na osobności.
Aleksandar Prijović: Strzeliłem dwa gole i cóż... cuda się zdarzają (śmiech). Ostatnie dwa mecze były bardzo dobre w naszym wykonaniu. Strzeliliśmy wiele goli, a sami straciliśmy nie straciliśmy ich za dużo. Taką passę trzeba kontynuować. Dla mnie najważniejsze jest to, aby drużyna odnosiła zwycięstwa. Kiedy jestem na boisku, to stwarzamy sobie dużo dobrych okazji. Dla bohatera czwartkowego starcia krajowy puchar to ważne rozgrywki. Wszystko idzie w dobrym kierunku i już nie możemy doczekać się kolejnego meczu. Spotkania w Pucharze Polski są dla mnie ważne, ponieważ jako piłkarz zawsze chcę odnosić zwycięstwa. Na pierwszym miejscu jest ekstraklasa, ale dlaczego nie możemy pozwolić sobie na dwa trofea w jednym sezonie? Nauczyłem się na błędach z przeszłości i już wiem, że każdego przeciwnika trzeba szanować. Zobaczymy, co zdarzy się w niedzielę. Może strzelę gola, a może zaliczę asystę. Oczywiście, chciałbym wpisywać się na listę strzelców w każdym starciu, lecz nie zawsze jest to możliwe. W meczu z Lechią na szczęście wszystko zagrało i zdobyłem dwa gole.
Po meczu dostałem szalik od kibiców z Żylety, którym jest zarazem moim pierwszym. Jestem dumny z tego prezentu i liczę na to, że odwdzięczę się fanom za niego dobrą grą. To były moje pierwsze trafienia na Łazienkowskiej z czego bardzo się cieszę. Miałem doskonałe okazje, aby wpisać się listę strzelców podczas starcia z FC Botosani, lecz wtedy zaprzepaściłem znakomite podanie.
Ariel Borysiuk (Lechia): To był podobny mecz do tego sprzed roku, kiedy ulegliśmy Legii na Łazienkowskiej 0-1. Dzisiaj mieliśmy swoje sytuacje i wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, ale gospodarze bezlitośnie nas zlali. To co mieli, to wykorzystali z zimną krwią. Goście stworzyli sobie kilka znakomitych okazji do pokonania Dusana Kuciaka. - Wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania, lecz taka jest piłka nożna. Przekonaliśmy się na własnej skórze, iż swoje szanse trzeba wykorzystywać. Po bramce na 2-0 ciężko już było nam gonić, ponieważ wiadomo jak się gra z Legią... Trzy bramki straciliśmy po stałych fragmentach gry, a to mówi o nas dużo. Jest sporo materiału do analizy, ponieważ dostać trzy gole w podobny sposób na takim poziomie, to naprawdę jest niedopuszczalne.