Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Gdańsk - Sobota, 31 października 2015, godz. 18:00
Ekstraklasa - 14. kolejka
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
  • 54' Kovacević
1 (0)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 31' Guilherme
  • 50' Nikolić
  • 58' Jodłowiec
3 (1)

Sędzia: Jarosław Przybył
Widzów: 19285
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Stanisław Czerczesow (trener Legii): Ostatnią przerwę reprezentacyjną zespół dobrze przepracował i mimo że była to już nasza piąta wciągu 13 dni, to zespół wytrzymał fizycznie i odniósł zasłużone zwycięstwo. Żeby zdobyć te 3 gole, trzeba było bić się na boisku i wyszarpać sobie te sytuacje. Dlaczego wszyscy tacy smutni? Lechia też zagrała dobry mecz. Mam nadzieję, że w Gdańsku też będą kibicowali Legii, bo Legia reprezentuje Polskę. Nasz zespół był lepszy.

Thomas von Heesen (trener Lechii): W pierwszej połowie gra była otwarta, było dużo walki. 15 minut przed przerwą złapaliśmy właściwy rytm, mieliśmy kilka dogodnych sytuacji. Po bramce na 1-0 nie byliśmy w stanie zatrzymać podań legionistów, sfaulować, czy jakoś inaczej zareagować. Nie było kontaktu z piłkarzami Legii. Błędy obrońców i naszego bramkarza spowodowały utratę drugiej bramki. To było duże potknięcie. Ciężko coś takiego zobaczyć na co dzień. Mówiłem w przerwie chłopakom, żeby uważali na podania do tyłu. Zdobyliśmy bramkę na 2-1, ale bardzo szybko Legia strzeliła kolejną. Tu był kolejny błąd, w ogóle mój zespół popełnił ich bardzo dużo. Legia była lepsza technicznie i pod względem doświadczenia. W tych elementach widać było różnicę. Obrona miała dzisiaj złe momenty, graliśmy przecież z bardzo silnym zespołem. Musimy szybko zapomnieć o tym meczu i iść dalej.

Nemanja Nikolić: To był dla nas trudny mecz. Graliśmy z jedną z najlepszych drużyn w lidze. Po zdobytym pierwszym golu zaczęliśmy kontrolować przebieg wydarzeń na murawie. Po pierwszej połowie wiedzieliśmy, że musimy strzelić jednak drugą bramkę. To było dla nas ważne starcie. Każdy mógł zaobserwować, że jesteśmy kolektywem. Ważne jest to, że potrafiliśmy odbudować się po porażce z Lechem. Przed nami gra w Lidze Europy i oczywiście powalczymy tam o wygraną, lecz najważniejsze jest mistrzostwo w ekstraklasie. Co do straconej przez nas bramki... Myślę, że Lechia powinna wiedzieć, na czym polega fair-play. Z drugiej strony mogli nie widzieć, że Michał leżał na boisku. Ważne, że udało nam się podnieść i szybko strzelić gola.

Michał Kucharczyk: Przyjechaliśmy tutaj, aby wygrać i zbliżyć się do liderującego Piasta. Wykonaliśmy plan, lecz nie udało nam się odrobić straty do gliwiczan. Teraz skupiamy się na nas samych. Nie można patrzeć na innych, tylko my jesteśmy dla siebie zagrożeniem. Ostatnio przegraliśmy w Gdańsku na własne życzenie. Dzisiaj przeprowadzaliśmy trzy akcje, które dały nam bramki. Naszym atutem są założenia taktyczne, które zalecił nam trener i idealnie zostały zrealizowane. Niestety, znowu straciliśmy gola. Nie pamiętam, kiedy zagraliśmy na zero z tyłu. To na pewno trzeba poprawić. Mieliśmy ostatnio dwa dalekie wyjazdy. Nie opłacało nam się wracać z Chojnic do Warszawy.

Ondrej Duda: Tak się mecz potoczył, że te dwie połowy były różne. Objęliśmy prowadzenie 2-0 i choć szybko straciliśmy gola, to odpowiedzieliśmy właściwie i było po meczu. Przy 3-1 mogliśmy grać spokojnie, kontrolować przebieg zawodów. Dobrze, że po Chojnicach nie wracaliśmy do Warszawy, bo to byłoby bezsensowne. Był czas na trening, był czas na odpoczynek i odpowiednie przygotowanie do spotkania z Lechią. Szczegółów nie będę zdradzał, bo trener doskonale wie czego nam trzeba. Jak widać, plan został wykonany. Dwa mecze, dwie wygrane. O wpływie trenera na zespół nie będę się wypowiadał, bo po prostu za wcześnie na to. Po prostu muszę się dostosować do jego poleceń i do zespołu. Zresztą podobnie było za trenera Berga. Czas pokaże czy była to właściwa decyzja, ale nie jestem upoważniony do tego, żeby dawać ku temu opinie.
Co do mojego zdrowia, to wcześniej nie zawsze postępowałem właściwie. Przykład? Prewencja. Miałem problem z kostką i gdy nic mnie nie bolało, to myślałem, że nic się nie dzieje. To był błąd. Teraz jeszcze bardziej dbam o zdrowie. Zawsze w meczu jest ból, ale jeśli będę nastawiony, że coś może mi się stać, to nie będę się dobrze prezentował na boisku. Staram się myśleć pozytywnie.

Guilherme: Za każdym razem jak wychodzę na boisko, to staram się dać od siebie wszystko co najlepsze. Nie wydaje mi się, żeby na moją postawę był fakt, że nie zagrałem z Lechem. Zawsze chcę pomóc Legii bez względu na przeciwnika.

Tomasz Brzyski: Owszem, z jednej strony wywozimy zwycięstwo z Gdańska, ale z drugiej jesteśmy źli na siebie, że w kolejnym spotkaniu tracimy bramkę. Jednak najważniejsze, że trzy punkty jadą do Warszawy. Myślę, że spotkanie z Lechem było wypadkiem przy pracy. Jeden błąd w defensywie i masa niewykorzystanych sytuacji po naszej stronie. Wystarczyło wykorzystać swoje okazje. Dzisiaj nie myślałem o możliwej stracie do Piasta. Gdybyśmy wychodzili na boisko z myślą, co będzie jak przegramy, to moglibyśmy zostać w szatni. Wiadomo, że boisko wszystko weryfikuje, ale wychodząc na murawę chcemy walczyć o trzy punkty.
Czekam na asystę ze stałego fragmentu gry. Myślę, że jak się przełamię, to już pójdzie z górki. Często to kwestia moich słabych dośrodkowań, jak to miało miejsce w potyczce z Lechem. Jak coś robię źle, to umiem się do tego przyznać. Jednocześnie staram się poprawić ten element gry. Dzisiaj było już nieco lepiej, ale do ideału jeszcze daleko.

Sławomir Peszko (Lechia Gdańsk): Bardzo chcieliśmy zrewanżować się za porażkę w Pucharze Polski i dopisać sobie punkty. Ta sztuka nam się nie udała i pozostaje przygotować się odpowiednio do następnych zawodów. Pierwsza połowa była lepsza w naszym wykonaniu. Po zmianie stron szybko złapaliśmy kontakt na 1-2, ale straciliśmy kolejną bramkę i uszło z nas powietrze. Legioniści cofnęli się, grali z kontry - po prostu mądrze grali.

Jakub Wawrzyniak (Lechia Gdańsk): Wydaje mi się, że było sporo walki na boisku. Legia grała dobrze po stracie bramki, wysoko atakowała. Stąd z naszej strony było sporo piłek kierowanych do przodu bez żadnego przygotowania. Pierwsza bramka dla gości to był prezent z naszej strony, których nie możemy rozdawać w przyszłości. Aczkolwiek szybko zareagowaliśmy i każdy z nas miał przeświadczenie, że jesteśmy strzelić kolejne bramki. Jednak niestety to my ją za szybko straciliśmy. Przy 3-1 nie mieliśmy już pomysłu... Pomówmy o Lechii, a nie o Legii, bo na swój zespół mam wpływ.