Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Kielce - Niedziela, 20 grudnia 2015, godz. 15:30
Ekstraklasa - 21. kolejka
Herb Korona Kielce Korona Kielce
  • 42' Sierpina
1 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 45+1' Guilherme
  • 55' Kucharczyk
  • 59' Nikolić
3 (1)

Sędzia: Daniel Stefański
Widzów: 9136
Pełen raport

Zwycięskie zakończenie

Zwycięsko zakończył się ostatni mecz Legii Warszawa w 2015 roku. W grudniowe popołudnie podopieczni Stanisława Czerczesowa ograli 3-1 w Kielcach miejscową Koronę, chociaż początek jak zwykle mieli nie najlepszy. Tego dnia do siatki jako pierwszy trafił Łukasz Sierpina, lecz potem gole Guilherme, Michała Kucharczyka oraz Nemanji Nikolicia załatwiły sprawę.

Pierwszą okazję do strzelenia gola stworzyła sobie Legia. W 2. minucie gry z lewego skrzydła dośrodkował Tomasz Brzyski, ale główka Aleksandara Prijovicia przeleciała obok słupka. Chwilę potem odpowiedzieli gospodarze. Środkiem pola popędził Bartłomiej Pawłowski, a swój rajd zakończył minimalnie niecelnym uderzeniem. W 12. minucie meczu Korona powinna objąć prowadzenie. Airam Cabrera doskonale wyszedł do podania z głębi pola, położył na murawie Dusana Kuciaka, jednak nie zdołał trafić do pustej bramki. Legioniści uniknęli zimnego prysznica, ale to była ostatnia oznaka, że najwyższy czas już się obudzić. Niebawem prosty błąd popełnił Michał Pazdan, przez co niemal sam na sam z bramkarzem przyjezdnych znalazł się Cabrera. W tej sytuacji Hiszpan był mimo wszystko nieco spóźniony. Gospodarze nadal przeważali i tego popołudnia nie pozwalali piłkarzom w zielonych strojach na zbyt wiele.
W 34. minucie podopieczni Marcina Brosza znów stworzyli zagrożenie. Dośrodkowanie Kamila Sylwestrzaka wykończył Bartłomiej Pawłowski, jednak Dusan Kuciak znakomicie interweniował na linii bramkowej. Tuż przed przerwą gospodarze objęli zasłużone prowadzenie. Próbę Airama Cabrery z rzutu wolnego zdołał jeszcze obronić golkiper Legii, ale mocna dobitka Łukasza Sierpiny znalazła już drogę do siatki. Stadion w Kielcach oszalał z radości, a kibice chyba sami nie mogli uwierzyć, że aż w takimi zdominowali swojego oponenta. Na szczęście na odpowiedź legionistów nie trzeba było długo czekać. Po podaniu z prawego skrzydła najlepiej w szesnastce zachował się Guilherme, który mocnym uderzeniem nie dał szans Dariuszowi Treli. To nie był jednak koniec emocji. Już w doliczonym czasie pierwszej odsłony najpierw świetnie zachował się Dusan Kuciak, a za moment jego vis-a-vis po drugiej stronie placu gry odbił próbę Aleksandara Prijovicia.

Po zmianie stron nie działo się już tak wiele jak w pierwszych 45 minutach. Dopiero w dziesiątej minucie drugiej odsłony swój zespół na prowadzenie wyprowadził Michał Kucharczyk. Pomocnik, rozgrywający mimo wszystko słabe zawody, wpadł w pole karne rywali, gdzie popisał się mocnym uderzeniem w długi róg. Chwilę potem swoje kolejne trafienie na ligowych boiskach zanotował Nemanja Nikolić. Reprezentant Węgier doszedł do podania od Guilherme, a będąc sam na sam z Dariuszem Trelą, umiejętnie posłał futbolówkę nad nim, wprost do bramki. Nieco ponad godzinę po rozpoczęciu gry Brazylijczyk mógł zaliczyć kolejną asystę. Aleksandar Prijović niedokładnie opanował jego dogranie i ostatecznie niebezpieczeństwo zażegnali rywale. Blisko kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry Serhij Pyłypczuk źle główkował po wrzutce z rzutu rożnego i bramkarz gości nie musiał nawet interweniować. Ostatnie kilkanaście minut nie obfitowało w wiele okazji bramkowych. Legia kontrolowała wydarzenia na boisku, natomiast zrezygnowana Korona nie potrafiła już w żaden sposób zagrozić rywalowi. W doliczonym czasie gry Dariusz Trela popisał się jeszcze jedynie dobrą interwencją po strzale Aleksandara Prijovicia.

Autor: Wiśnia