|
Warszawa - Niedziela, 14 lutego 2016, godz. 18:00 Ekstraklasa - 22. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 7' Nikolić
- 17' Kucharczyk
- 58' Nikolić
- 84' Jodłowiec
|
4 (2) |
|
Jagiellonia Białystok
| 0 (0) |
Sędzia: Tomasz Musiał Widzów: 25675 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Stanisław Czerczesow (trener Legii): Dziękujemy naszym kibicom, którzy przyszli nas dziś oglądać. A mecz miał dobry początek. Szybko wyszliśmy na prowadzenie i to potwierdziło nasze dobre otwarcie. Potem trochę siadła nam koncentracja i Jagiellonia doszła do głosu. Ale w przerwie porozmawialiśmy sobie i skończyło się na 4-0. Nie chcę oceniać dzisiejszych debiutantów. Mogę oceniać cały zespół. A ten wygrał 4-0. I to jest ważne. W wygranej swój udział miał każdy gracz. Nie będę też oceniał postawy sędziego. Są od tego inne osoby.
Pytacie mnie dlaczego tak spokojnie oglądałem mecz. A co miałem robić? Tańczyć? Moje nerwy są bardzo mocne. Nie rozmawiajmy o nich. Koncentrujmy się tylko na grze.
Michał Probierz (trener Jagiellonii): Nowi zawodnicy szybko się przekonali, jak wygląda polska liga. Widać było ich stres i nerwy. Sprezentowaliśmy Legii dobry początek i daliśmy im poczuć siłę. Mieliśmy swoją okazję na gola kontaktowego, ale ją zmarnowaliśmy. Po przerwie Legia nas szybko dobiła. To za dobry zespół, żeby nie wykorzystać naszych błędów. Dziś byliśmy słabsi. Czemu się dziś nie emocjonowałem meczem. Trochę się starzeję i wiem, że nieraz z boku człowiek może wyglądać jak pajac. Zresztą po 20 minutach gry, nasza sytuacja była trudna. Wyglądało, jakby niektórzy mieli już dość tego meczu. Dostaliśmy lekcję pokory. Musimy wyciągnąć z niej wnioski.
Czy nasi szpiedzy z Malty nie zdali egzaminu? Tak, szydera nam dobrze w Polsce wychodzi. Moglibyśmy rozmawiać inaczej, gdyby oba kluby miały porównywalne budżety. Trener Czerczesow nie musi się bawić w przedszkole. A my piłkarzy musimy wychowywać.
Bartłomiej Drągowski: Oczywiście słyszałem wszystko, co niosło się z trybun. Jednym uchem wpuszczałem, a drugim wypuszczałem. Spodziewałem się tego po ostatnim meczu. Byłem na to przygotowany. Fruwały różne rzeczy za moimi plecami, ale niczym nie oberwałem. Wiadomo jak to bywa, kibice drużyny przeciwnej próbowali mnie rozproszyć. To im się nie udało. Udało się za to zawodnikom Legii nas wypunktować. Zrobili to bardzo dobrze. Przegraliśmy dzisiaj zasłużenie.
Myślę, że jeśli chodzi o aspekty fizyczne, to jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Jednak jak się gra na Legii, to trzeba podejść do spotkania również odpowiednio pod kątem psychicznym. Gospodarze zaprezentowali się bardzo dobrze, obnażyli wszystkie nasze słabości i wygrali. Na dobrą sprawę podarowaliśmy bramki legionistom, więc myślę, że wynik jest w pełni zasłużony. Ciężko jest powiedzieć cokolwiek pozytywnego, bo bardzo mało rzeczy dobrze funkcjonowało w naszych szeregach. Trzeba wrócić do Białegostoku i przygotować się odpowiednio do kolejnych zawodów.
Legia niczym nas nie zaskoczyła. Po prostu rozegrała bardzo dobry mecz. To jest bardzo dobry zespół, posiadający w swych szeregach wielu klasowych zawodników.
Czy mógłbym kiedykolwiek zagrać w Legii? Proszę zapytać kibiców Legii.
Arkadiusz Malarz: Te pierwsze mecze po przerwie zawsze są pewną niewiadomą i zawsze człowiek się zastanawia, czy wszystkie założenia taktyczne uda się od razu zrealizować. Cieszymy się, że ta sztuka powiodła nam się już w pierwszym spotkaniu. Teraz czeka nas praca, praca i jeszcze raz praca. Musimy realizować to, co nakreśli nam szkoleniowiec, i przyjdą tego owoce. Jesteśmy dobrze przygotowani do rozgrywek przez sztab szkoleniowy. Myślę, że cały zespół ciężko pracował podczas zgrupowania i to przynosi efekt. Mamy siłę, żeby grać pressingiem, mamy siłę na pełne 90 minut.
Cieszymy się, że już po pierwszym spotkaniu niwelujemy stratę do Piasta. Chcemy to kontynuować, chcemy wygrywać i nie oglądać się na nikogo, a w konsekwencji zdobyć mistrzostwo Polski. Na pewno cały czas jest presja, bo w Legii jeśli nie sięgnie się po tytuł, to jest przegrany sezon. Każdy zdaje sobie z tego sprawę i dążymy do tego, żeby zdobyć mistrzostwo. Zwłaszcza, że mamy 100-lecie klubu. Jeśli będą nas omijały kontuzje i każdy będzie dawał z siebie maksimum możliwości, to jestem spokojny.
Przed spotkaniem nie zastanawiałem się nad grą Jagiellonii. Wiadomo, że jest to dobra drużyna, ale dzisiaj to my stawialiśmy ciężkie warunki rywalom. Do tego niosła nas wspaniała publiczność. Zawsze lepiej się gra, gdy jest za nami pełen stadion. Wierzę, że tym spotkaniem daliśmy kibicom dowód na to, że warto przychodzić na Łazienkowską.
To nie był nasz pierwszy mecz, gdzie miałem przed sobą taki blok obronny. Oczywiście wcześniej to były tylko sparingi, niemniej jednak myślę, że każdy dziś wykonywał swoje założenia taktyczne. Najważniejsze, że skończyło się na "zero z tyłu".
Na pewno nie da się zapomnieć o Dusanie i kibice będą do niego wracać. Szczególnie, że zrobił dużo dobrego dla Legii. Grał tu przez cztery sezony, ale zdecydował, że chce się rozwijać. Marzył o występach w Anglii. Fajnie się pożegnaliśmy, trzymam za niego kciuki, życzył nam mistrzostwa. Będę starał się godnie go zastąpić. To nie jest tak, że spocznę na laurach, bo jestem numerem 1. Na każdym treningu muszę udowadniać, że zasługuję na to miano i tak będę robił. Zarówno Kubę Szumskiego, jak i Radka Majeckiego widzę codziennie na treningach. Widzą ich również trenerzy. Oni dają z siebie maksa. To nie jest tak, że jeden jest młodszy, a drugi dopiero wchodzi do dorosłej piłki. Nie można tak do tego podchodzić. Koncentruję się na tym, aby z każdego treningu czerpać radość i jednocześnie kończyć go schodząc zmęczony pracą.
Nemanja Nikolić jest bardzo dobrym zawodnikiem. Gdzie by nie stał, to piłka zawsze odbije się od niego. Śmiejemy się w szatni, że może stać na murawie przez 90 minut, a i tak zdobędzie bramkę. Wypada się cieszyć, że mamy taki skarb w zespole. Niech strzela jak najwięcej i sięgnie po koronę króla strzelców.