Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 28 lutego 2016, godz. 18:00
Ekstraklasa - 24. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 31' Oleksy (sam.)
  • 49' Hlousek
2 (1)
Herb Ruch Chorzów Ruch Chorzów
    0 (0)

    Sędzia: Paweł Gil
    Widzów: 24021
    Pełen raport

    Wypowiedzi pomeczowe

    Stanisław Czerczesow (trener Legii): Wiedzieliśmy, że to będzie taki mecz. Dwa ostatnie spotkania Ruch zagrał na zero z tyłu. Tym bardziej nasza wygrana dziś cieszy, bo udało się nam zachować czyste konto i strzelić dwa gole. Czy teraz smutno mi, że będą dzielić punkty i przewaga Legii będzie malała? Grunt, że dzielić będą wszystkim. Inna sprawa, że trudno zrozumieć te zasady. Ale ja nie jestem matematykiem tylko trenerem. Czy gol na 1-0, rzekomo ze spalonego, wpłynął na przebieg gry? Gole zawsze wpływają na przebieg gry. Nie mi oceniać, czy był spalony. Ale my na tego gola zasłużyliśmy. I gdyby nie ta okazja, to kolejne zamienilibyśmy na bramkę. Przypomnę też o strzale Ondreja Dudy w poprzeczkę.

    Duda i Masłowski byli sprawdzani podczas sparingów. Wiedziałem bowiem, że Michał Kucharczyk i Guilherme mieli żółte kartki. Inna sprawa, że nie przypuszczałem, że wypadną w tym samym meczu. A zmiennicy pokazali się z dobrej strony. Mieli drobne błędy, ale tych nie da się uniknąć.

    Waldemar Fornalik (trener Ruchu): Co to dużo mówić - Legia wygrała zasłużenie. DO gola na 1-0 graliśmy dobrze. Powtórki pokazały, że gol padł po spalonym. Po przerwie szybkie 2-0 i nie potrafiliśmy na to zareagować. Legia zagrała dziś bardzo twardo i szybko dopadała do każdej piłki. Dla nas to było dziś za dużo.

    Igor Lewczuk: Graliśmy u siebie i wiedzieliśmy, że jak wygramy to będziemy liderem. Taki był nasz główny cel i nie byliśmy na boisku przez to usztywnieni. Z Mariuszem Stępińskim mieliśmy kilka razy przepychanki, ale podczas meczu to normalna sprawa. Fajnie, że Adam Hlousek strzelił na 2-0, bo wcześniej prowadziliśmy grę, lecz nic nie chciało wpaść. Po tej bramce w naszych szeregach pojawiło się więcej spokoju. Szczerze mówiąc, to nie spodziewaliśmy się, że Piast będzie aż tak gubił punkty. To na pewno dla nas zaskoczenie. Ondrej Duda dobrze pracował na obozie przygotowawczym i chyba z tego wynikała jego zadowalająca dyspozycja.

    Artur Jędrzejczyk: Pierwsza bramka uspokoiła nasze poczynania na boisku. Był to co prawda gol samobójczy, ale musieliśmy stworzyć taką sytuację, aby przeciwnik mógł się pomylić. Założenia na dzisiaj wypełnialiśmy dobrze i widzieliśmy tego efekty. Zakładaliśmy, że gramy swoją piłkę - byliśmy przy niej częściej i stworzyliśmy więcej szans. Teraz musimy tylko podtrzymać formę i czekamy na następną kolejkę. Trzeba patrzeć przede wszystkim na siebie, a nie na przeciwników. Każdy wie co ma grać i dążymy do wspólnego celu. Ruch jest wysoko w tabeli, lecz to my dzisiaj byliśmy lepsi. Do każdego rywala podchodzimy tak samo. W Niecieczy na pewno powalczymy o trzy punkty.

    Ariel Borysiuk: Do pierwszej bramki było wiele nerwowości. Nie grało nam się już tak łatwo jak ostatnio. Po otworzeniu rezultatu zeszło z nas ciśnienie i zaczęliśmy grać z większym luzem, dzięki temu tworzyliśmy więcej okazji. Ruch był ostatnio na fali. Wiemy, że każdy gość na Legii stawia ciężkie warunki i byliśmy na to przygotowani. Pierwsze 20-25 minut nie było najlepsze w naszym wykonaniu, jednak potem prezentowaliśmy się już lepiej. Skoro Piast stracił punkty, to wypadało to wykorzystać. Wygraliśmy trzy mecze z rzędu i można powiedzieć, że praca wykonana na zgrupowaniach przynosi efekty. Fizycznie wyglądamy bardzo dobrze od pierwszej do ostatniej minuty. Na miejscu lidera chcemy pozostać aż do końca. Wydaję mi się, że nowi zawodnicy już się zaaklimatyzowali. Dla mnie było to łatwe, ponieważ grałem już w przeszłości w Legii. Fajnie nas szatnia przyjęła i wszyscy ciągniemy wózek w jednym kierunku.

    Ondrej i Michał bardzo dobrze dzisiaj funkcjonowali. Mimo absencji Guilherme oraz Michała zagrali dobrze. Stwarzali nam sytuacje i również dołożyli swoje cegiełki do tej wygranej. Teraz przed trenerem jeszcze cięższe zadanie dotyczące ustalania wyjściowego składu. Pierwsze miejsce w tabeli to miejsce zarezerwowane dla Legii. W środę gramy kolejny mecz i jeżeli będziemy dobrze wyglądali pod względem fizycznym, to wszystko będzie w porządku.

    Patryk Lipski (Ruch Chorzów): Sędzia podjął niesłuszną i niesprawiedliwą dla nas decyzję o spalonym. Musieliśmy to przyjąć, lecz niestety potem nie doprowadziliśmy do wyrównania i wracamy z zerowym dorobkiem punktowym. Arbiter popełnił błąd, lecz Legia zasłużenie wygrała, ponieważ kontrolowała spotkanie. Kto wie, jakby się jednak mecz potoczył, gdyby nie ten gol? Potem jeszcze była sytuacja z Kamilem Mazkiem i można chyba powiedzieć, że jednak zostaliśmy skrzywdzeni przez sędziego. Kamil dostał z łokcia w oko i niestety nie przyznano nam wówczas rzutu karnego. Po przerwie Legia jeszcze bardziej dominowała i kontrolowała przebieg wydarzeń. Fizycznie lepiej wyglądali i ich wygrana była zasłużona.

    Kamil Mazek (Ruch Chorzów): Wydaję mi się, że nie zostałem uderzony celowo, chociaż zawodnik musi czuć, gdzie jest jego przeciwnik. Nie wiem jak do tego podchodzić... W pierwszej chwili czułem duży ból, potem zaczął ustępować, ale z kolei miałem kłopoty z widocznością. Legia nas zdominowała, ale na początku staraliśmy się grać ofensywnie. Swoją przewagę udokumentowali bramkami i dzisiaj na pewno wygrała drużyna lepsza. Nie widziałem jeszcze na powtórkach pierwszego gola dla naszych rywali, chociaż słyszałem że mógł tam być spalony. Byliśmy przygotowani na to, że Legia ruszy na nas od pierwszej minuty. Na początku wyglądaliśmy obiecująco, ale pressing rywali dał się nam we znaki. Legia to obecnie najlepsza drużyna w Polsce i wydaję mi się, że na długo zostaną liderem tabeli. Na razie nie myślę o swoim powrocie na Łazienkowską.

    Mariusz Stępiński (Ruch Chorzów): Przy pierwszym golu szkoda pomyłki Pawła Oleksego, ale również i sędziego. Był tam spalony, jednak nie warto już do tego wracać. Chcieliśmy odrabiać straty, lecz zaraz po przerwie straciliśmy drugą bramkę i grało nam się już ciężko. Mecz mógłby inaczej się potoczyć, gdybyśmy do przerwy utrzymali bezbramkowy remis, ponieważ u naszych rywali pojawiłoby się zdenerwowanie. Legia była lepsza i wygrała, chociaż my też mieliśmy kilka okazji na gola. Jako drużyna powinniśmy więcej jakości pokazać po przechwytach - podania powinny być bardziej dokładne. Pressing Legii nie dał nam się aż tak we znaki, ponieważ często udawało nam się z niego wyjść.