|
Nieciecza - Środa, 2 marca 2016, godz. 18:00 Ekstraklasa - 25. kolejka |
|
Bruk-Bet Termalica Nieciecza
- 35' Kędziora
- 53' Misak
- 90+3' Plizga
|
3 (1) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 4595 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Stanisław Czerczesow (trener Legii): Jest rzeczą oczywistą, że jak na początku pojawiają się okazje, to trzeba je wykorzystać. Nie strzeliliśmy ich, a potem sami sprowokowaliśmy sobie bramkę. Zabrakło komunikacji między Malarzem i Pazdanem w akcji bramkowej, ale my nigdy nie szukamy winnych. Tak naprawdę to przez to, że ta sytuacja nastąpiła, to dodaliśmy sił naszym przeciwnikom. To nie był nasz dzień i to nie był nasz mecz, ale na pewno wyciągniemy z niego wnioski. Gratulujemy przeciwnikowi zwycięstwa.
Piotr Mandrysz (trener Termaliki): Ten mecz kosztował mnie 2 lata życia. Graliśmy z głównym kandydatem do mistrzostwa, który wiosną wygrał wszystkie mecze. Było to niezmiernie trudne spotkanie. Zespół Legii w operowaniu piłką bił nas zdecydowanie i grał agresywnie. Tę grę przeciwstawiliśmy tym samym, a mniejsze umiejętności piłkarskie nadrobiliśmy walecznością i graniem blisko siebie. To był jedyny sposób, by przeciwstawić się Legii. Ponadto mieliśmy szczęście przy pierwszej bramce, którą strzelił Kędziora.
Po przerwie po ładnej akcji podwyższyliśmy na 2-0. Przeciwnik rzucił się na nas i nadział się na kontry. Mieliśmy cztery groźne ataki, a wykorzystaliśmy jeden. Na pewno jest to sensacja. Jestem dumny z chłopców, że nie mając takiego składu i takiego budżetu pokonali Legię. W dwumeczu też jesteśmy lepsi od Legii. Myślę, że to nas podbuduje i da nam wiarę, że możemy się utrzymać w Ekstraklasie. Chyba za to zasługujemy.
Michał Pazdan: Ciężko coś powiedzieć po takim meczu. Biorę winę na siebie, ponieważ do utraty gola kontrolowaliśmy spotkanie. W tej feralnej sytuacji zabrakło komunikacji z Arkiem - ja chciałem wybić piłkę, a nie czekać aż on wyjdzie przed pole karne. To był kluczowy moment, od którego zaczęło nam brakować pewności siebie. Nie możemy przegrywać w takim stylu.
Aleksandar Prijović: Pierwszy stracony przez nas gol był spowodowany brakiem zrozumienia pomiędzy dwoma zawodnikami. Sami mieliśmy swoje szanse - raz trafiliśmy w poprzeczkę. Mecz był otwarty z obydwu stron. Kiedy przegrywasz 0-1, to czasami trudno jest wrócić na właściwe tory. Dzisiaj to nam się nie udało. Nie wiem, dlaczego nie potrafiliśmy stworzyć sytuacji bramkowych. Musimy teraz skupić się na kolejnym spotkaniu i zapomnieć o tej porażce. Długo czekaliśmy na to, aby wrócić na miejsce lidera. Nie ma mowy o tym, że to nas sparaliżowało, ponieważ byliśmy nim tylko kilka dni. Największymi rywalami dla nas jesteśmy tylko my. Musimy się przebudzić i w następnym starciu dać z siebie wszystko. Byłem kontuzjowany, więc ciężko mi powiedzieć, w jakiej formie fizycznej po tak krótkim odpoczynku są moi koledzy.
Ariel Borysiuk: Do momentu straty pierwszej bramki wszystko układało się pod nasze dyktando. Stworzyliśmy kilka okazji do wyjścia na prowadzenie. Myśleliśmy, że mamy mecz w garści, a stracony gol podciął nam skrzydła. Chcieliśmy wyrównać, odkryliśmy się i rywale nas skontrolowali, więc dlatego przegraliśmy. Termalica dobrze zagrała i obnażyła nasze słabe strony. Do pewnego momentu mieliśmy wszystko pod kontrolą, ale potem zawodnicy z Niecieczy poczuli krew, naciskali nas i sprowokowali do błędów. Nie ma co zrzucać na zmęczenie, ponieważ przeciwnicy też grali trzy dni temu.
Arkadiusz Malarz: Spodziewaliśmy się, że nie będzie tutaj lekko łatwo i przyjemnie. Tak na dobrą sprawę, to sami jesteśmy winni temu, co się stało. To jest jakiś koszmar. Wierzę w to, że to był nasz słabszy dzień. Nie możemy mówić, że w sobotę będziemy walczyć o trzy punkty. Mamy je zdobyć i koniec. Szkoda przegranej, ponieważ przyjechaliśmy po zwycięstwo, a wyjeżdżamy z niczym. Winię się za trzy stracone gole, bo dobry bramkarz powinien te strzały obronić. Czy tak samo uważa nasz trener? To już do niego należy ocena. Słabo zagraliśmy i czujemy ból, że wracamy z niczym.
Ondrej Duda: Nie byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu, bo gdyby tak było, to wszystko potoczyłoby się inaczej. Ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek po takim spotkaniu. Mieliśmy swoje okazje i gdybyśmy pokonali bramkarza, to inaczej by to wyglądało. Straciliśmy jedną bramkę, potem drugą... i już nie udało się dogonić rywali. Zawsze przyjeżdżamy po trzy punkty, ale dzisiaj nie daliśmy rady spełnić tego celu.