Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 16 marca 2016, godz. 18:30
Puchar Polski - 1/2 finału
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 6' Nikolić
  • 50' Broź
  • 63' Nikolić
  • 79' Nikolić
4 (1)
Herb Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz
    0 (0)

    Sędzia: Krzysztof Jakubik
    Widzów: 14912
    Pełen raport

    Wypowiedzi pomeczowe

    Stanisław Czerczesow (trener Legii): Wszystkim gratuluję zwycięstwa. Zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku finału. Możemy podzielić mecz na dwie części. Po pierwszej połowie w szatni musiałem trochę podnieść głos, żeby usprawnić nasze działania - żebyśmy zaczęli grać w piłkę. Wypełniliśmy pierwszą część naszego zadania, strzeliliśmy trzy gole w drugiej odsłonie, chociaż mogliśmy nawet więcej. Teraz myślimy już o Lechu Poznań. Jest coś takiego jak dyscyplina. Ondrej Duda nie był wyznaczony do strzelenia rzutu karnego, a ja takiej samowolki nie toleruję. Porozmawiam sobie o tym z zawodnikiem. Jeżeli ktoś decyduje się na taką samowolkę, to przynajmniej musi zdobyć gola.

    Broź i Brzyski, podobnie jak cała drużyna, zagrali dużo lepiej po przerwie. Wszystko jest ze sobą powiązane. Broź złapał się za głowę po golu? Nie wiem, być może strzelił więc ze strachu. Taka bramka na pewno doda mu pewności siebie. Trudno mi powiedzieć, czy był spalony przy jego drugim trafieniu.

    Nie mogę powiedzieć nic na temat atmosfery w Poznaniu, ponieważ jeszcze tam nie grałem. Oczywiście, Lech wygrał w Warszawie, za co musimy się zrewanżować.

    Zbigniew Smółka (trener Zawiszy): To była dla nas sroga lekcja, chociaż niekoniecznie tak to wszystko mogło się potoczyć. Chłopcy zostawili sporo zdrowia, ale zadecydowały stałe fragmenty gry. Potem wiara gdzieś z nas uleciała. Nie postawiliśmy autobusu i pokazaliśmy, że można się przeciwstawić najlepszemu klubowi w Polsce. Radziliśmy sobie z szybkim tempem spotkania. Gratuluję Legii zwycięstwa i dziękuję piłkarzom za włożone siły.

    Ondrej Duda: Za nami dopiero pierwsza połowa walki o finał. 4-0 to dobry wynik, ale to jeszcze nam nie zapewnia awansu. Widać było różnicę między klasami rozgrywkowymi. Mamy szacunek dla Zawiszy, ponieważ starał się grać w piłkę i szczególnie w pierwszej połowie mu to wychodziło. Rzuty karne będę musiał potrenować na treningach. Trochę przekombinowałem z tą jedenastką, to muszę przyznać. To nie był łatwy mecz, co pokazała pierwsza połowa. Jesteśmy dobrze przygotowani i czasami lepiej jest grać dwa razy w tygodniu. Wtedy częściej gramy w piłkę, a nie trenujemy. Spóźniłem się na trening, ale byłem gotowy na ten mecz. Byłem trochę zmęczony, lecz trener zdecydował, że zagram. Mecze w Poznaniu zawsze są ciężkie, dlatego trzeba się do niego solidnie przygotować. Na pewno interesuje nas to, kto będzie tam grał, a kto nie. Mają jednak na tyle szeroką kadrę, że na pewno znajdą godne zastępstwo. Każdy mecz jest dla nas ważny. Nie możemy zbyt łatwo tracić żadnych punktów.

    Michał Pazdan: To jest mój gorszy moment w Legii? Nie, dlaczego? Cieszę się, że mogłem dzisiaj wystąpić. Nie zabraknie nam sił na Lecha, ponieważ jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Dzisiaj pokazaliśmy się z dobrej strony i nie interesuje nas to, że gramy już za trzy dni. W pierwszej połowie graliśmy zbyt spokojnie, lecz ostatecznie wygraliśmy 4-0, co jest najważniejsze. Dobrze, że nie straciliśmy u siebie gola, ponieważ naszym celem było zwycięstwo do zera. Nigdy nie można niczego przesądzać, ale mamy taką przewagę, że możemy z podniesioną głową jechać do Bydgoszczy. Nie wiem, jaka była rozmowa trenera z Ondrejem po ostatnim gwizdku. Na pewno szkoda, że nie strzelił tego karnego. Z Lechem mamy rachunki do wyrównania. Ostatnie dwa mecze z nimi przegraliśmy i najważniejsze, żeby teraz pokazać się z jak najlepszej strony. Na razie myśleliśmy tylko o starciu z Zawiszą. Trzeba zachować spokój i chłodną głowę.

    Łukasz Broź: Nie wiem, czy mój gol był trafieniem tych rozgrywek, ponieważ one cały czas trwają. Rzadko strzelam takie bramki i nie wiem, czy więcej mi się to uda. Nie widziałem jeszcze tej sytuacji, kiedy po raz drugi trafiłem do siatki. Słyszałem jednak, że faktycznie byłem na minimalnym spalonym. Zrobiliśmy dużą zaliczkę przed rewanżem. Mamy dobry wynik, ale piłka jest przewrotna, więc trzeba być skoncentrowanym. Nie oglądałem drugiego półfinału. Wydaję mi się, że teraz wszyscy mają w głowach tylko Lecha. Tabela pokazuje różne rzeczy, ale nigdy nie można stracić koncentracji. Piłka już nieraz pokazała, że jest nieprzewidywalna. Nie jest dla mnie fajne, iż gram tak rzadko. Robię swoje i staram się prezentować jak najlepiej. To mi pozostało, ale czas pokaże co dalej. Zawsze jeżeli szybko strzeli się gola, to dostaje się pozytywny impuls. Wtedy na pewno lepiej się gra.

    Kamil Drygas (Zawisza): Po porażce 0-4 trudno powiedzieć, że było łatwo. W pierwszej połowie było nieźle, ale w drugiej już zagraliśmy zbyt bojaźliwie. Z biegiem czasu worek z bramkami dla Legii się rozwiązał. Przygotowaliśmy się na to, że nasi rywale będą chcieli rozstrzygnąć mecz w pierwszych 15 minutach. Gdybyśmy dłużej utrzymali bezbramkowy remis, to na pewno u gospodarzy wkradłoby się trochę nerwowości. Trudno wierzyć w awans, lecz wszystko może się wydarzyć. Mogliśmy pokusić się chociaż o jednego gola.