Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 2 kwietnia 2016, godz. 20:30
Ekstraklasa - 29. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 21' Duda
1 (1)
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
  • 47' Kuświk
1 (0)

Sędzia: Daniel Stefański
Widzów: 28131
Pełen raport

Trzy słupki zamiast trzech punktów

Legia Warszawa zaledwie zremisowała na własnym stadionie z Lechią Gdańsk w przedostatnim meczu przed podziałem ligowych punktów. Gracze Stanisława Czerczesowa prowadzili do przerwy po bramce Ondreja Dudy, ale na początku drugiej odsłony dali sobie wbić wyrównującego gola. Potem z boiska wyleciał Ariel Borysiuk i "Wojskowi" nie byli już w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

W spotkanie nieco lepiej weszli podopieczni Piotra Nowaka. Kilka chwil po rozpoczęciu gry błąd przy wyjściu poza pole karne popełnił Arkadiusz Malarz, lecz gościom nie udało się wykorzystać okazji do objęcia prowadzenia. Za moment Flavio Paixao poradził sobie z pilnującym go Jakubem Rzeźniczakiem, oddał mocny strzał w kierunku bramki Legii, ale nieznacznie się pomylił. W 5. minucie lechiści zmusili już golkipera stołecznej drużyny do wysiłku. Z szybką kontrą pobiegł jeden z nich, płasko podał do kolegi, którego próba została instynktownie odbita. Legioniści z biegiem czasu zaczęli coraz pewniej poruszać się po murawie, czego efektem była pierwsza szansa Stojana Vranjesa. Bośniak wpadł w szesnastkę rywala, gdzie niebezpieczeństwo zdołał zażegnać Mario Maloca. Gra nadal była jednak szarpana. Brakowało płynności z obydwu stron, przez co sytuacji było jak na lekarstwo.
W 21. minucie wysiłki Legii zostały wreszcie nagrodzone i podopieczni Stanisława Czerczesowa wyszli na prowadzenie. Akcję oskrzydlającą przeprowadził Artur Jędrzejczyk, a wszystko w szesnastce sfinalizował Ondrej Duda. Pierwszy gol dodał sił gospodarzom. Blisko dwa kwadranse po pierwszym gwizdku sędziego z lewej strony dośrodkował Adam Hlousek, ale uderzenie głową Aleksandara Prijovicia nie znalazło drogi do bramki. Niebawem ten sam piłkarz był znacznie bliżej wpisana się na listę strzelców, kiedy po jego próbie futbolówka odbiła się od słupka i gospodarze zyskali tylko rzut rożny. Goście z Gdańska za wszelką cenę chcieli jeszcze przed przerwą doprowadzić do remisu. Pięć minut przed zejściem do szatni z dystansu szczęścia spróbował Michał Chrapek i żadnych kłopotów tym razem nie miał Arkadiusz Malarz.

Kibice na dobre jeszcze nie zdążyli przygotować się do oglądania drugiej połowy, a już mieliśmy na Łazienkowskiej remis. Lechia wyszła z szybką kontrą, po której sam na sam z Malarzem znalazł się Sławomir Peszko. Strzał pomocnika rywali bramkarz zdołał jeszcze obronić, ale z najbliższej odległości piłkę odbił Grzegorz Kuświk. W 57. minucie Legia miała dwie znakomite okazje na pokonanie Vanji Milinkovicia-Savicia. Najpierw główkował Nemanja Nikolić, jednak futbolówkę z linii zdołali wybić defensorzy. Za moment uderzał Guilherme i tym razem znów tego dnia Lechię uratował słupek.
Przyjezdni za chwilę ruszyli z kontrą, którą tuż przed własną szesnastką wślizgiem przerwał Ariel Borysiuk. Sędzia uznał, że była to sytuacja ratunkowa i wyrzucił legionistę z boiska. Po stracie piłkarza środka pola Legia przestała dominować. Do głosu zaczęli dochodzić gracze Piotra Nowaka, którzy zwietrzyli szansę na zgarnięcie tego wieczoru trzech punktów. Dogodnych okazji strzeleckich z obydwu stron nadal jednak brakowało i zaczęło pachnieć remisem. W 78. minucie mogło być 2-1 dla Lechii. Po wrzutce ze skrzydła główkował jeden z piłkarzy, lecz trafił w poprzeczkę, a nikt z gdańszczan nie zdołał już dobić. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry ładnie i niecelnie z powietrza uderzał Michał Mak. W doliczonym czasie po zamieszaniu w polu karnym strzelał jeszcze Prijović i znów zaledwie w słupek...

Autor: Wiśnia