✔ Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności. ROZUMIEM
2 maja na stadionie Narodowym w finale Pucharu Polski, tak jak przed rokiem, zmierzyły się drużyny Legii i Lecha, więc z obu stron można było spodziewać się prezentacji ultras na trybunach. Zainteresowanie biletami było olbrzymie - sprzedaż na sektory neutralne trwała dosłownie moment, później jednak można było zakupić jeszcze wejściówki z drugiego obiegu.
Bilety, specjale
Dwa dni przed meczem zmniejszono do minimum strefy buforowe, dzięki czemu do sprzedaży trafiło kolejnych kilka tysięcy wejściówek. Bilety, podobno po raz ostatni, kosztowały zaledwie 15 i 20 złotych. Z trybun mecz oglądało ponad 48 tysięcy kibiców, z czego ok. 11 tys. stanowili goście z Poznania. Tak jak przed rokiem lechici zajęli trybunę za bramką od strony dworca Warszawa Stadion. Do stolicy przyjechali dziewięcioma pociągami specjalnymi (3 tylko dla FC), a do jednego ze składów rejsowych doczepiono 6 wagonów przeznaczonych tylko dla kibiców.
Trałka "podziękował" za motywację
Dzień przed meczem fani Lecha zebrali się pod swoim stadionem, by zmobilizować swoich piłkarzy wyruszających autokarem w stronę Warszawy do walki na całego i "połamania nóg legionistom". Kapitan poznańskiej drużyny "błysnął" tymczasem, mówiąc w stronę jednego z kibiców, uderzającego w autokar - "Nie bij w ten autokar pało je...na". Kilka godzin później zawodnik przepraszał co prawda za swoje zachowanie, ale tekst Trałki był wypominany przez warszawiaków podczas spotkania.
Efektowne zbiórki na oprawy
Warto zwrócić uwagę na zbiórki, jakie obie ekipy przeprowadziły na oprawy meczu finałowego. Legioniści podczas dwóch spotkań przy Łazienkowskiej zebrali do puszek ponad 110 tysięcy złotych. Lechici nie chcieli być gorsi, ale widząc, że na trybunach podobnej gotówki nie uzbierają, zaczęli łapać się zdobywania funduszy w dość "ciekawy" sposób, szukając sponsorów wśród firm, a także oferując różne wydarzenia za określoną kwotę.
fot. Hagi / 77flyworks.com
Przemarsz legionistów
Legioniści w dniu meczu o godzinie 12:00 zebrali się pod swoim stadionem, skąd tak jak przed rokiem przemaszerowali w stronę stadionu Narodowego. Cała nasza grupa miała na sobie jednakowe, białe koszulki "Obrońcy Pucharu", a na przedzie pochodu, który maszerował przez trasę Łazienkowską, niesiona była flaga "Semper Heroica" oraz transparent "Je..ać Marka Hannę".
Sektory za bramkami przeznaczone Legii i Lecha wypełnione były bardzo solidnie. Obie ekipy wspierane były przez zgody i układy. Wraz z poznaniakami widoczne (w jednakowych koszulkach) grupy Arki i KSZO, obecna była również Cracovia. W naszym sektorze zawisły flagi Zagłębia Sosnowiec, Olimpii Elbląg, FC Den Haag oraz Radomiaka Radom. Na sektorach neutralnych tym razem lechitów praktycznie nie było widać - łącznie wykupili nie więcej niż kilkaset wejściówek na te trybuny. Resztę miejsc zajęli legioniści, którzy przyłączali się do dopingu.
Cała kibicowska Polska interesowała się przede wszystkim oprawami, jakie obie ekipy zaprezentują tego dnia. Chyba nikt nie mógł czuć się zawiedziony.
Ludzie starej daty
Pierwsza choreografia zaprezentowana na naszej trybunie składała się z odwracanej kartoniady, sporych rozmiarów malowanego transparentu oraz konkretnej porcji pirotechniki. Kartoniada na stadionie, na którym gościliśmy po raz trzeci (wliczając w to towarzyski mecz z Sevillą) wyszła idealnie, tworząc datę "1916". Na rozpoczęcie hymnu narodowego kartoniki zostały odwrócone, tworząc napis "ULTRAS CWKS". Pomiędzy dwiema kondygnacjami trybuny rozciągnięty był transparent "Ludzie starej daty". Kartoniki dość szybko pofrunęły nad nasze głowy, a po odliczaniu odpalone zostały spore ilości rac oraz czarnych i białych świec dymnych.
Czarny dym zupełnie spowił nasz sektor i właściwie przez kilka minut mało kto widział boisko. Zresztą wydawało się, że nie ma szans, by mecz już trwał, tymczasem na poziomie boiska widoczność była wystarczająca.
Pierwsza oprawa Lecha
W tym samym czasie pierwszą prezentację przygotowali poznaniacy. Na ich trybunie rozciągnięta została malowana sektorówka z kibicem w kominiarce, transparent "Pociągamy za sznurki", tworzące tło kartoniki oraz kilkadziesiąt rac.
Legioniści odnieśli się do sposobu zdobywania funduszy na oprawy w wykonaniu poznaniaków, wywieszając transparent "Hajs na oprawy za treningi i obiady, ze strażą miejską układy. Gdzie jest wasz honor i kibolskie zasady?!". Wywieszono również transparent skierowany do koronnego - "Hanior śmieciu, na ciebie też niedługo przyjdzie finał", a także nawiązujący do zabitego nożem przez kibiców Boraca Čačak, 22-letniego Alexandera, kibica Crvenej Zvezdy - "Aleksandar Jacimovic pocivaj u miru". W pierwszej połowie warszawiacy zachęcali cały stadion do wspólnych śpiewów, intonując "Zawsze i wszędzie...". Po chwili nie tylko sektory "neutralne", ale i lechici odpowiadali "policja j...na będzie!".
Honorem legionisty, zwycięstwo w walce
Druga oprawa z naszej strony zaprezentowana została w 55. minucie spotkania. Z góry zjechała malowana sektorówka przedstawiająca jadącego na koniu legionistę z szablą w ręku. Rozciągnięto również transparent "Honorem legionisty zwycięstwo w walce", a za tło robiły czarne baloniki. Na samej górze trybuny odpalonych zostało ponad 120 rac.
Poznańska pieczęć
W drugiej połowie drugą prezentację zaprezentowali również poznaniacy. Na ich trybunie rozciągnięta została malowana, sporych rozmiarów sektorówka, przedstawiająca m.in. historyczną pieczęć Poznania, z hasłem "Typowo poznański styl. Drugiego takiego nie ma". Po tym jak sektorówka została zwinięta, lechici odpalili race i ognie wrocławskie.
W tym czasie na naszym sektorze rozciągnięty został transparent będący odpowiedzią na tę choreografię, której treść była znana legijnym ultrasom - "Prawda jest taka - ta pieczęć też jest z ziemniaka". To już trzecia taka sytuacja w historii, w której legioniści mieli przygotowaną odpowiedź na oprawę lechitów :)
W konstytucji nowe prawo
Kilka minut po tej prezentacji Prijović strzelił bramkę na 1-0, a zdecydowana większość stadionu oszalała! Wtedy też miał miejsce najlepszy poziom dopingu z naszej strony. Gol Prijovicia sprawił, że można było szykować się do ostatniej tego dnia choreografii, nawiązującej właśnie do zdobycia przez Legię kolejnego trofeum. Na dolnej trybunie rozciągnięta została sektorówka Panorama Warszawy, ponad nią wywieszony został sporych rozmiarów malowany transparent "W konstytucji nowe prawo, puchar na zawsze dla Ciebie, Warszawo!". Na górnej trybunie po odliczaniu zaczęły powiewać setki nowych jednakowych flag na kiju, a całość uzupełniła odpalona pirotechnika - race i świece dymne. Przez dobrych 5 minut dym unosił się nad naszym sektorem i widoczność zmalała do zera. Fani z górnej kondygnacji nie widzieli nic przez dym, ci z dolnej - ze względu na rozwiniętą sektorówkę.
Race na boisku
Lechici czując, że tego meczu ich piłkarze nie wygrają, postanowili przedłużyć ich ostatni tegoroczny mecz w pucharach, rzucając kilkadziesiąt rac na boisko. Sędzia przerwał mecz, a zaraz po jego wznowieniu, zmuszony był przerywać jeszcze kilka razy. Poznaniacy odpalali kolejne race, które ciskali w pole karne Legii. Warto podkreślić, że bramkarz Legii, zamiast użalać się, że czuje się zagrożony, ze spokojem podnosił kolejne race i wynosił je z pola karnego. Spiker groził, że kolejne takie zachowania "Kolejorza" będą skutkować przedwczesnym zakończeniem meczu, ale skończyło się na straszeniu.
Puchar jest nasz
Pomimo dalszego rzucania rac na murawę i przedłużenia spotkania o niemal 15 minut, zostało ono dokończone, a po końcowym gwizdku mogliśmy świętować zdobycie 18. Pucharu Polski dla naszego klubu! "Puchar jest nasz... lalalalala" - niosło się z gardeł kilkudziesięciu tysięcy fanów. "Niebieska" część trybun w ciszy mogła zwijać flagi z płotu i szykować się do odjazdu pierwszych pociągów w stronę Wielkopolski.
Podziękowaliśmy piłkarzom za zdobycie pucharu i kolejną w tym sezonie wygraną z Lechem. Wspólnym pieśniom nie było końca, aż w końcu zawodnicy udali się na środek boiska, by odebrać trofeum. Cieszy fakt, że klub uhonorował Lucjana Brychczego, który jako pierwszy otrzymał medal za kolejne trofeum. Nasza trybuna po chwili skandowała nazwisko żywej legendy k(L)ubu. Po chwili z głośników usłyszeliśmy "Sen o Warszawie" i jeszcze przez kilkanaście minut na trybunach cieszyliśmy się ze zdobytego trofeum. Na mieście do późnych godzin nocnych trwało świętowanie. Liczymy jednak na to, że na prawdziwe świętowanie przyjdzie czas 15 maja, kiedy - miejmy nadzieję - ruszymy na Starówkę.
W najbliższą niedzielę mecz Legii z Piastem, na który już teraz próżno szukać biletów. Tłoczno powinno też być w sektorze gości, którzy od dłuższego czasu mobilizują się na "wyjazd wszech czasów".