|
Warszawa - Poniedziałek, 2 maja 2016, godz. 16:00 Puchar Polski - Finał |
|
Lech Poznań
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Szymon Marciniak Widzów: 48563 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Stanisław Czerczesow (trener Legii): Już wczoraj mówiłem, że rywal to dobra drużyna. Dziś to się potwierdziło na boisku. W takich meczach o wygranej decydują detale. Pierwszy błąd. Ten błąd popełnili rywale i my go wykorzystaliśmy. Nie chcę oceniać, czy sędzia powinien zakończyć mecz wcześniej. Arbiter miał swój zegarek i chyba wie, jak się nim posługiwać. Samo sędziowanie było na dobrym poziomie. Kibice dopingowali dziś na takim poziomie, że chciało urwać głowę. Jeżeli chodzi o pirotechnikę, to proszę mnie o to nie pytać. Nie ja jestem osobą odpowiedzialną za zajmowanie się tymi sprawami. Grałem kiedyś we Włoszech i nic nie było widać przez mgłę. Ale pierwszy raz widziałem, żeby tyle rac wylądowało na murawie i całkowicie zasłoniło widok.
Mecz był wyrównany i byliśmy przygotowani na walkę także w sytuacji, gdybyśmy stracili gola. Było takie niebezpieczeństwo, bo rywale trafili w słupek. Ale nawet wtedy walczylibyśmy dalej. Przecież walka trwa do ostatniej minuty spotkania. Mecz kosztował na wiele wysiłku. To są jednak pozytywne emocje i teraz będzie nam łatwiej szykować się do kolejnych spotkań.
Moja głowa podpowiada mi, że dziś będziemy świętować. Od jutra bierzemy się do pracy, bo mamy przed sobą kolejny cel do zrealizowania.
Tomasz Jodłowiec: Nigdy nie da się zagrać tak, żeby rywal nie miał żadnej okazji do zdobycia gola. Najważniejsze, że dzisiaj byliśmy o tę jedną bramkę lepsi. Teraz najważniejsze jest przed nami. W jakimś stopniu czujemy się podbudowani, ale zdajemy sobie sprawę, że Puchar Polski i ekstraklasa to zupełnie inne rozgrywki. Gramy o mistrzostwo, które jest dla nas ważniejsze. Nie mieliśmy pretensji do sędziego, że nie przerwał pojedynku wcześniej z powodu latających rac.
Ondrej Duda: Jesteśmy szczęśliwi po tym meczu, ale każdy wie, co jest dla nas priorytetem. Zdobycie Pucharu Polski bardzo cieszy, lecz nie możemy myśleć o tym zbyt długo. Od jutra skupiamy się tylko na Piaście. Gra nie była najlepsza, wynikało to z tego, że z Lechem zawsze jest sporo walki. Moim zdaniem kibice z Poznania nie zachowywali się tak jak powinni. Uważam, że w doliczonym czasie, kiedy rzucali race na boisko, Lech mógł jeszcze spróbować powalczyć. To było trochę niemądre. Byliśmy lepiej przygotowani i bardziej chcieliśmy sięgnąć po to trofeum. Dlatego uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Z mojej perspektywy wydawało się, że pod koniec meczu należał nam się rzut karny, lecz powtórki nie były już tak jednoznaczne. Trzeba o wszystko zapytać "Kuchego". On wie najlepiej, ale czasami udaje... ciężko powiedzieć (śmiech). Teraz przed meczem z Piastem dostaliśmy dodatkowy zastrzyk motywacji. Mamy szansę zapisać się do historii Legii Warszawa. Obchodzimy stulecie i jak zdobędzie podwójną koronę, to będzie coś niesamowitego. Na pojedynki z Lechem ciężko się przygotować, ponieważ wszyscy znamy się już bardzo dobrze.
Michał Pazdan: Pierwszy krok do celu został zrobiony. Teraz pora postawić drugi. Trzeba dzisiaj się trochę pocieszyć, ale tak naprawdę najważniejszy mecz jest dla nas w niedzielę. To nie było łatwe spotkanie dla obrońcy. Przed tym starciem trener uczulał nas, że puchary zdobywa ten zespół, który nie traci goli. Dawał nam do zrozumienia, jak bardzo istotne jest zagranie na zero z tyłu. Widowisko może nie było porywające, ale my cieszymy się ze zwycięstwa. W ostatnim czasie miałem trochę problemów, więc jestem szczęśliwy, że mogłem zagrać. Mogłem wrócić na pozycję środkowego obrońcy, gdzie czuję się pewnie, kiedy jestem odpowiednio przygotowany. Przeszkadzały nam lądujące na boisku race. Nie jest fajnie, gdy prowadzisz 1-0 i myślisz, jak się ustawić w danej sytuacji, a takie wydarzenia wytrącają cię z równowagi. Non stop gra była przerywana, nawet nie do końca było wiadomo ile sędzia doliczył czasu. Niefajna sytuacja dla zawodników grających. Widzisz swój cel, a mecz cały czas jest przerywany. Mówiłem sędziemu, żeby to skończył wcześniej. Jaki jest sens, kiedy wciąż trzeba było zatrzymywać grę? Na Arka też poleciało kilka rac. Kompletnie bez sensu. Sędzia odpowiedział mi "jeszcze 6 minut, jeszcze 3. Wszystko cały czas się przedłużało.
Kasper Hamalainen: Oczywiście, dla nas to było trudne spotkanie. W takich meczach niczego nie można być pewnym. Nigdy nie wiesz, co wydarzy się za chwilę. Myślę, że byliśmy lepszym zespołem ale Lech także stworzył sobie kilka okazji do zdobycia gola. Kiedy objęliśmy prowadzenie, to zeszło z nas większość całej presji. Z jednej strony spadające race na murawę powodowały, że gra nie była płynna, ale z drugiej mieliśmy chwilę czasu, aby odpocząć i porozmawiać z trenerem. Oczywiście takie wydarzenia nie powinny jednak mieć miejsca. Nie uważam, że gra powinno zostać przerwana. Taka atmosfera to było dla mnie całkiem nowym doświadczeniem.
Nemanja Nikolić: Po tym meczu czuję się bardzo dobrze. Dla mnie to była pierwsza okazja, aby zdobyć w Warszawie trofeum. Jestem szczęśliwy, ponieważ pracowaliśmy na ten sukces bardzo ciężko. Zbliża się koniec sezonu, a my mamy szansę zapisać się w historii Legii na jej stulecie Pierwszy krok został wykonany, a w niedzielę będziemy mieli szansę, aby zrobić kolejny w walce o mistrzostwo. Wiem, co stało się przed rokiem po wygraniu przez Legię Pucharu Polski. Presja jest naprawdę duża, ponieważ każdy oczekuje od nas zwyciężenia w lidze. Wierzymy w to, że okażemy się najlepsi, ciężko na to pracujemy i wszystko jest teraz w naszych rękach. Jesteśmy pierwsi w tabeli i zrobimy wszystko, aby zostać mistrzami. Dla mnie lądujące na murawie race to był dziwny widok. Martwiliśmy się trochę o Arka Malarza, który był blisko kibiców Lecha. Z drugiej strony musimy zrozumieć kibiców Lecha. Żyją tym klubem i bardzo chcieli zdobyć ten puchar. Nasi fani byli fantastyczni, za co bardzo chciałem im podziękować. Spisują się wspaniale podczas każdego naszego spotkania. Razem jesteśmy dużo silniejsi. Myślimy o Piaście, ale musimy trochę świętować po tym finale.
Dawid Kownacki (Lech Poznań): Zabrakło nam szczęścia i przy niektórych sytuacjach umiejętności. Mieliśmy pecha przy straconym golu. Karol chciał wybić piłkę, a został nastrzelony i piłka poleciała wprost na nogę Prijovicia. Żałujemy, że nie wykorzystaliśmy sytuacji z początku meczu, które mogły ustawić to spotkanie. Zdobycie bramki mogłoby nam pozwolić na spokojniejszą grę. Nie był dla mnie to łatwy pojedynek, ale wiedziałem jak mam grać. Obrońcy Legii są bardzo silni, a ja przeanalizowałem ich poruszanie się przed tym meczem. W mojej ocenie nie zagrałem źle, wygrałem kilka pojedynków. Większość pewnie i tak powie, że zaprezentowaliśmy się słabo, ponieważ przegraliśmy. Wciąż walczymy w lidze o awans do europejskich pucharów.
Karol Linetty (Lech Poznań): Na początku meczu mogliśmy wyjść na prowadzenie, ale niestety się nie udało. Nie sposób jest porównać to spotkanie do tego sprzed roku. Dzisiaj dobrze broniliśmy, ponieważ Legia nie stworzyła sobie żadnych sytuacji. My natomiast mieliśmy szanse po stałych fragmentach gry.