✔ Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności. ROZUMIEM
Warszawa - Niedziela, 15 maja 2016, godz. 18:00 Ekstraklasa - 37. kolejka
Legia Warszawa
14' Czerwiński (sam.)
83' Nikolić
86' Hämäläinen
3 (1)
Pogoń Szczecin
0 (0)
Sędzia: Daniel Stefański Widzów: 29381 Pełen raport
Warszawska Legio zawsze o mistrzostwo walcz!
"Przeżyj to sam... Przeżyj to sam. Dzisiaj Legia mistrza Polski ma, nasza Legia Warszawa" - niosło się z wypełnionych po brzegi trybun stadionu pod koniec meczu z Pogonią Szczecin. Na Żylecie zawisła niewidziana kilkanaście miesięcy flaga "Mistrz Polski". Niedługo później na murawę wbiegło kilkanaście tysięcy osób, a pod Kolumną Zygmunta świętowało kilkadziesiąt tysięcy fanów. Doczekaliśmy się fety z okazji 12. mistrzostwa Polski!
Biletów na niedzielne spotkanie nie było już od dawna. Mistrza nie udało się wywalczyć w Gdańsku, więc w niedzielę Legia musiała osiągnąć nie gorszy wynik od Piasta, by cieszyć się z mistrzostwa. Zanim do tego doszło, ok. 1000 kibiców wspierało na Bemowie drużynę koszykarzy w walce o awans do ekstraklasy, a następnie podstawionymi autokarami zostali oni przewiezieni na Łazienkowską. Wokół stadionu były tłumy kibiców - w okolicznych knajpach zostali ci, którym nie udało się zdobyć wejściówek na spotkanie kończące sezon 2015/16.
Przyjezdni
Kibice Pogoni do Warszawy początkowo planowali przyjechać pociągiem specjalnym, ale po weryfikacji liczby chętnych, zmieniono transport na pociąg rejsowy. Ostatecznie w sektorze gości pojawili się w 402 osoby i wywiesili 10 flag. Prowadzili doping przez całe spotkanie.
Sam mecz zostanie zapamiętany nie tylko ze względu na wygraną dającą nam mistrzostwo, ale również efektowne oprawy i pokazy pirotechniczne oraz głośny, fanatyczny doping przez ponad 100 minut. Mecz trwał wyjątkowo zdecydowanie dłużej niż regulaminowych 90 min., ze względu na przerwy w grze spowodowane zadymieniem boiska. Jedna z nich miała miejsce jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Przyjdź królestwo Twoje
Pomiędzy dwiema kondygnacjami Żylety rozwinięty został malowany transparent "Przyjdź królestwo Twoje", na trybunach powiewało kilka tysięcy flag na kiju, poleciały serpentyny i konfetti, a całość uzupełniły setki rac oraz białe świece dymne. Dobrych kilka minut trzeba było odczekać na względną widoczność i dopiero wtedy sędzia rozpoczął spotkanie. Od samego początku dawaliśmy z siebie sto procent. Kapitalnie wychodziło skandowane na dwie strony "Mistrz, mistrz, Legia mistrz!". Przez kilkanaście minut ciągnęliśmy również pieśń "Warszawska Legio, zawsze o zwycięstwo walcz".
Kapitanie, dziękujemy!
Na szczęście nie było potrzeby, byśmy nerwowo sprawdzali wynik meczu Piasta z Zagłębiem - Legia już w 14. minucie wyszła na prowadzenie, a cały stadion eksplodował z radości! Po skandowaniu nazwiska strzelca, nie było pytania o liczbę bramek dla Legii i gości, tylko dalej ruszyliśmy z dopingiem ze zdwojoną siłą. Fani w trakcie meczu podziękowali także Ivicy Vrdoljakowi, za to co zrobił do tej pory dla naszego klubu, chociaż w obecnym sezonie ani razu nie pojawił się na boisku. "Kapitanie, dziękujemy" - skandowała Żyleta.
Świece w barwach i racowisko na dachu
Tuż po przerwie miała miejsce druga tego dnia prezentacja ultras. Taka, jakiej nasz stadion jeszcze nie widział. Na Żylecie odpalone zostały czerwone, białe i zielone świece dymne, które dały fantastyczny efekt, a chwilę później na dachu, z dwóch stron boiska, Nieznani nikomu Sprawcy odpalili ponad 100 rac! Wraz z dopingiem na najwyższym poziomie, musiało to robić wrażenie nie tylko na wszystkich obecnych na trybunach, ale i tysiącach ludzi przed telewizorami. Jeśli oczywiście cokolwiek było widać podczas transmisji, bowiem zadymienie było na tyle duże, że mecz został przerwany na dobrych 10 minut. W tym czasie, gdy już dym przerzedził się nieco, legioniści w narożniku pola karnego wykonywali, na wielkim luzie, żonglerki i różne sztuczki techniczne, do których ochoczo włączył się nawet sędzia liniowy.
Mistrz Polski
Kilka minut później kolejna porcja pirotechniki - race i zielone świece dymne. W ostatnich 10 minutach nasi piłkarze zdobyli kolejne dwie bramki. Po każdej z nich na Żylecie odpalane były race, a także - spontanicznie - gaśnice strażackie. Pod koniec spotkania, gdy już nic nie mogło się zmienić, zdjęte zostały wszystkie flagi, a w centralnym punkcie wywieszone zostało dobrze znane płótno, niewidziane na naszym stadionie przez ostatni sezon - "Mistrz Polski". Jeszcze przed końcem meczu spikerzy ogłosili, że fani tego dnia będą mieli możliwość wbiegnięcia na murawę.
Kibice na murawie
Część osób, głównie z sektora rodzinnego, nie wytrzymało ciśnienia i przedwcześnie, jeszcze przed dekoracją piłkarzy, wbiegło na murawę. Największa dyscyplina panowała oczywiście na Żylecie, gdzie fani ustawili się przy linii bocznej i oczekiwali na sygnał. Po kilkunastu minutach - przygotowaniu podestu oraz wręczeniu wszystkim członkom sztabu pierwszego zespołu medali i pucharu mistrzowskiego - w końcu wszyscy obecni na trybunach mieli okazję, po raz pierwszy od kilkunastu lat, świętować mistrzostwo Polski na murawie. Fani szybko "zaopiekowali" się chorągiewkami, siatkami w bramkach, a wydaje się, że poza murawą (ta wymieniana będzie po czerwcowym koncercie na naszym stadionie), wymieniona zostanie również jedna z bramek, której poprzeczka raczej nie trzyma już kąta prostego.
Przemarsz na Starówkę
Zabawa na murawie trwała dobrą chwilę, ale przyszedł w końcu czas na zapowiadany wcześniej przemarsz na Starówkę. Piłkarze ruszyli w stronę Kolumny Zygmunta III Wazy odkrytym autokarem. Maszerujący kibice pozdrawiali nowych mistrzów Polski, wokół odpalana była pirotechnika. Podobnie zresztą na piętrze autokaru, gdzie powiewały również legijne flagi. W końcu autokar z piłkarzami dotarł do miejsca docelowego.
Kulturalna zabawa w świetle setek rac
Po drodze tłumy zebranych kibiców rozstępowały się, by przepuścić "mistrzów ceremonii". Tym razem Król Zygmunt odziany został legijnym szalem dopiero we wtorek, już po fecie, ale czerwono-biało-zielone barwy przywdział Mikołaj Kopernik, którego pomnik znajduje się nieopodal. Na Starówce rozbłysnęły w tym samym momencie setki rac, a pieśniom sławiącym nasz klub nie było końca. Świętowanie oczywiście trwało do późnych godzin nocnych, choć trzeba przyznać, że późna pora niedzielnego meczu z pewnością nie była na rękę tym, którzy w poniedziałek musieli stawić się w pracy. Na szczęście potrafiliśmy bawić się z fasonem, a media kolejnego dnia nie miały o czym pisać (brak zniszczeń, awantur itd.).
Na Ligę Mistrzów czekamy!
Miejmy nadzieję, że zgodnie z nową wersją pieśni "Warszawska Legio, zawsze o mistrzostwo walcz!", w najbliższych latach regularnie będziemy mieli okazję do wspólnego świętowania na Starówce. Teraz czeka nas kilka tygodni przerwy, a później prawdopodobnie spotkanie o Superpuchar z Lechem oraz to co lubimy najbardziej - eurowyjazdy i walka Legii o Ligę Mistrzów.