✔ Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności. ROZUMIEM
Warszawa - Wtorek, 19 lipca 2016, godz. 20:45 Liga Mistrzów - 2. runda eliminacyjna
Legia Warszawa
28' Nikolić (k)
62' Nikolić
2 (1)
HSK Zrinjski Mostar
0 (0)
Sędzia: Rainville Nicolas (Francja) Widzów: 12784 Pełen raport
To nie koniec europejskiej przygody
Cel wykonany - Legia wywalczyła awans do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Frekwencja po raz trzeci z rzędu nie należała do najlepszych, nie przekroczyła nawet 13 tysięcy. Miejmy nadzieję, że z kolejnymi meczami, wróci również nasza forma z końcówki sezonu i skończą się wymówki związane z obecnością na trybunach. Na Łazienkowską przyjechali kibice z Mostaru i pokazali się z bardzo dobrej strony.
Dla Chorwatów zamieszkujących 100-tysięczne miasto na południu Bośni i Hercegowiny, wyjazd do Warszawy nie należał do zbyt tanich. Jednak w Warszawie stawili się w dobrej jak na swoje możliwości liczbie - ok. 150 osób i mieli ze sobą 14 niewielkich flag. Ponadto przyjezdni mieli ze sobą kilkadziesiąt chorągiewek w barwach klubowych i pojedyncze większe sztycówki. Przez całą pierwszą połowę machali wszystkimi flagami i zdzierali gardła - ponoć naprawdę przyzwoicie, choć na Żylecie nie dało się ich usłyszeć. W drugiej połowie ekipa Ultras Zrinjski odpaliła kilka stroboskopów i w bardzo przyzwoitym stylu pożegnali się z europejskimi pucharami. Na pewno pozostawili po sobie dobre wrażenie, zarówno po meczu w Mostarze, jak i na naszym stadionie.
Sprzedaż biletów na wtorkowe spotkanie wyglądała podobnie jak na ostatnie mecze o Superpuchar, czy z Jagiellonią. Powoli. Kolejny raz dzikie tłumy ustawiły się do kas biletowych tuż przed rozpoczęciem spotkania. To prawdziwy fenomen, że w dobie Internetu, komuś chce się stać w kolejce przez godzinę.
Na Żylecie od samego początku panowała mobilizacja - wszak od wyniku tego meczu zależała dalsza gra naszego klubu w europejskich pucharach. "Jazda z k..., hej Legio jazda z k..." - rozpoczęli legioniści. Od samego początku. Dopingowaliśmy głośno, ale wydaje się, że na Jagiellonii było trochę lepiej. Na pewno było kilka niezłych momentów oraz sporo wspólnych śpiewów z pozostałymi trybunami. Tak śpiewaliśmy m.in. "Warszawę", czy "Kto wygra mecz", po czym następowała zmiana i stroną pytającą była wschodnia. Trzeba im oddać, że tego dnia dawali radę i momentami wydzierali się konkretnie.
Mecz na pewno nie był z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych - przyjezdni robili wszystko, by strzelić bramkę. Mieliśmy trochę szczęścia, że sędzia podyktował w 30. minucie rzut karny dla Legii, który na bramkę zamienił Nikolić. W drugiej połowie "Niko" dorzucił drugiego gola, który zapewnił nam awans do trzeciej rundy eliminacyjnej. Żyleta do samego końca dopingowała na wysokich obrotach, zaś 5 minut przed końcem cały stadion odśpiewał hymn narodowy.
Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za awans i pozostaje nam czekać do środowego wieczora na mecz AS Trencin z Olimpiją Lublana. Od wyniku tego meczu zależy, czy czekać nas będzie wyjazd do Żyliny, czy do stolicy Słowenii. Tak, czy inaczej już dziś warto pomyśleć o urlopie, bowiem wyjazdowe spotkanie rozegramy w przyszłym tygodniu, na razie wciąż nie wiadomo, czy we wtorek, czy w środę.
Wcześniej jednak, bo już w najbliższą sobotę, przy Łazienkowskiej kolejny mecz ligowy, ze Śląskiem Wrocław. Początek o 20:30. Kibiców gości tym razem nie będzie, bowiem na wrocławianach ciąży zakaz wyjazdowy za spotkanie z Górnikiem z poprzedniego sezonu.