Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 23 lipca 2016, godz. 20:30
Ekstraklasa - 2. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)
    Herb Śląsk Wrocław Śląsk Wrocław
      0 (0)

      Sędzia: Jarosław Przybył
      Widzów: 12179
      Pełen raport

      Jeszcze głośniej!

      Na meczu ze Śląskiem frekwencja była podobna do tej z ostatnich meczów - typowo wakacyjna. Do tego brak kibiców gości, nie licząc skromnej grupki z KKN Śląska... Mimo to fani zaprezentowali się przy Łazienkowskiej z bardzo dobrej strony. Tak dysponowanej trybuny wschodniej (przynajmniej jej części bliższej Żylecie), nie słyszeliśmy już dawno. Dialog, jaki toczył się pomiędzy Żyletą a wschodnią pod koniec pierwszej połowy, to jeden z najlepszych momentów tego wieczora, który zapadnie w naszej pamięci.

      Przed spotkaniem przy Ł3 kilkaset osób z eLką w sercu udało się do Legionowa na mecz Pucharu Polski naszych przyjaciół z Sosnowca. Zagłębie, wspierane dopingiem przez całe spotkanie, wywalczyło awans do kolejnej rundy, a każdy z obecnych po meczu mógł spokojnie dotrzeć na Łazienkowską. Na szczęście nie było większych problemów z dojazdem - zaplanowany bieg Powstania Warszawskiego ruszał na tyle późno, że co najwyżej części z nas utrudnił jedynie powrót do domu.

      Na meczu pojawiło się 12,2 tys. kibiców - bez szału, ale wynik podobny do tego, jaki notowaliśmy na pierwszych trzech spotkaniach obecnego sezonu. Chyba trzeba czekać na koniec sezonu urlopowego, by wejść na wyższy poziom. Na szczęście fanatycy stanęli na wysokości zadania. Takiego zaangażowania trybun życzylibyśmy sobie na każdym meczu. "Szczęściarz" odpowiednio "nastroił" kibiców. Była moc, a pod koniec pierwszej połowy dialog Żylety z resztą stadionu pokazał na co nas stać. Zaczęło się od tradycyjnego pytania z Żylety pod adresem pozostałych trybun - "Kto wygra mecz?!". Później, zachęceni okrzykami "Teraz Wy!", fani ze wschodniej zadali identyczne pytanie, a odpowiadała na nie Żyleta. Gdy, w naszym młynie trwały "przymiarki" do kolejnej pieśni, fani z trybuny Deyny zaczęli skandować "jeszcze głośniej!" - hasło, które do tej pory za każdym razem było... skandowane pod ich adresem. Z miejsca otrzymali brawa, a na ich ponowne pytanie "Kto wygra mecz?!", każdy kibic z Żylety dał z siebie dwa razy więcej. I tak, dialog prowadzony był w najlepsze, obie strony odśpiewały również "Warszawę", "Za nasze miasto", czy "Ole ole". Na koniec wzajemnie nagrodziły się brawami. Było za co - takiego zaangażowania wschodniej - najlepiej całej (!) życzylibyśmy sobie na każdym meczu. Tym razem zdecydowanie lepiej wyglądała ta połowa, bliżej Żylety. Pozostali fani z tej trybuny, mogą brać przykład.



      Wszyscy zgromadzeni na trybunach liczyli na pierwsze ligowe zwycięstwo Legii. Mimo bezbramkowego remisu dawaliśmy z siebie maksa. Na maksymalnych obrotach wykonywane były pieśni "Nie poddawaj się, ukochana ma...", "Warszawska Legio zawsze o zwycięstwo walcz", czy "Hej Legia gol...". Każda z nich miała swój dobry czas, gdy po "ściszeniu" dawaliśmy pieśniom drugie życie. Sam mecz na pewno nie stał na najwyższym poziomie, ale zaangażowania piłkarzom trudno było odmówić - cały czas dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki. W ostatnich kilku minutach spotkania śpiewaliśmy "Nie poddawaj się...", licząc że właśnie w doliczonym czasie gry, uda się strzelić gola na wagę trzech punktów. To bez wątpienia byłoby pięknym zwieńczeniem naszego wysiłku - "kibicowskiego trudu"... Niestety, tym razem nie udało się, mimo strzału w poprzeczkę i kilku innych dogodnych okazji.

      Zaraz po końcowym gwizdku sędziego większość fanów zaczęła opuszczać trybuny. Spora część z nich gwizdami "nagrodziła" piłkarzy za wynik, a z Żylety usłyszeli ponadto - już po zakończeniu meczu "Legia grać k... mać". Miejmy nadzieję, że ten słabszy ligowy okres obecnych rozgrywek mamy już za sobą. Teraz natomiast koncentrujemy się na walce o kolejną rundę europejskich pucharów. Już w najbliższą środę w słowackiej Żylinie, czeka nas mecz z lewacką ekipą z Trenczyna. Niestety, gospodarze meczu robią wszystko, by na trybunach pojawili się nieliczni kibice naszego klubu. Przyznali nam zaledwie 592 bilety i zapowiadają, że na sektory gospodarzy nie wejdzie nikt posiadający polskie obywatelstwo. Słabo, bowiem chętnych na wyjazd jest kilka razy więcej...

      Po meczu w Żylinie, będziemy musieli "odbębnić" część zakazu wyjazdowego w Płocku, zaś przy Łazienkowskiej spotkamy się dopiero za półtora tygodnia, 3 sierpnia przy okazji rewanżowego meczu z AS Trencin. Oby z jeszcze lepszym dopingiem niż w sobotni wieczór.

      Frekwencja: 12 179
      Kibiców gości: 0 (zakaz)

      Autor: Bodziach