✔ Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności. ROZUMIEM
Sędzia: Daniel Stefański Widzów: 37220 Pełen raport
Czołówka sceny ultras
O tym, że Legia na scenie ultras od lat jest w ścisłej światowej czołówce, chyba nikt nie ma wątpliwości. Legioniści jednak nie zamierzają osiadać na laurach, tylko raz za razem udowadniają, że wiodą prym w kibicowskim rzemiośle. 15 lat po pierwszej odwracanej kartoniadzie, jaka miała miejsce przy okazji meczu na starym stadionie Wisły, ultrasi z Łazienkowskiej zaprezentowali... pięciostronną kartoniadę w Gdańsku!
Warto przypomnieć, że rok po meczu w Krakowie, w maju 2003 roku na starej Żylecie, Cyberf@ni zaprezentowali odwracaną kartoniadę (3 sektory) na meczu z Lechem - "ULTRAS"/Żyletka + lizbońskie oczy. Dziesięć lat później, w kwietniu 2013 roku Nieznani Sprawcy poszli krok dalej i na wyjeździe w Krakowie, pokazali trzystronną kartoniadę z herbem Legii oraz zbliżeniami na sam herb i eLkę. Minęły cztery lata i znowu legioniści poszli krok dalej (w między czasie wiślacy na meczu z Legią pokazali 4-stronną kartoniadę), prezentując kartoniadę 5-stronną, kolejny raz w wersji wyjazdowej.
Bilety na wyjazdowy mecz z Lechią sprzedawały się bardzo dobrze i ostatecznie udało się rozprowadzić komplet przyznanych nam wejściówek - 1750. Około godziny 11 z dworca Warszawa Gdańska do Trójmiasta ruszyły dwa pociągi. Na miejscu stawiliśmy się ze sporym zapasem czasowym. Z dworca, znajdującego się nieopodal nowego stadionu Lechii, przeszliśmy kilometr z buta. NS-i od razu przystąpili do rozkładania przygotowanej oprawy, a w między czasie dojechał na miejsce drugi specjal. Przed pierwszym gwizdkiem wszyscy bez problemów zajęli miejsca w sektorze gości.
Oczekując na rozpoczęcie spotkania, mieliśmy okazję śledzić wynik Lecha, który z okazji 11. urodzin kuchennego klubu pokusił się o doskonały wynik, jakim był bezbramkowy wynik z ostatnim w tabeli Górnikiem Łęczna. Zastanawialiśmy się, czy nasi gracze wykorzystają potknięcia czołówki.
Frekwencja po stronie gospodarzy była wyjątkowo wysoka, ale przy okazji meczów z Legią, to już chyba nikogo nie dziwi. Kolejny raz na Lechii poprawiony został rekord frekwencji na meczu z Legią - to chyba o czymś świadczy. W przerwie. spiker każdą z cyfr frekwencyjnych wyświetlanych na telebimie mocno przeżywał, a wtórowała mu publiczność. "Czy ta cyfra to pięć?" - krzyczał do mikforonu jak najęty. "Nieeee" - odpowiadała mu widownia. I tak, po kilku minutach podano oficjalną liczbę widzów, która o około tysiąc przebiła dotychczas najwyższą podczas meczu lechistów.
W naszym sektorze zawisło dziewięć flag, w tym płótna Olimpii Elbląg (1945), "Legijna Orneta" i FC Ciechanów. Przed rozpoczęciem spotkania miały miejsce pierwsze wymiany uprzejmości. W naszych szeregach były także przygotowania do zaprezentowania przygotowanej oprawy. Na wyjście piłkarzy na ogrodzeniu rozciągnięty został malowany transparent "Czołówka sceny ultras", zaś ponad nim pokazana została kartoniada z cyfrą 5. Nie minęło kilkanaście sekund, kartony zostały zmienione tworząc "4", po kolejnych kilkunastu na "3", a kartonowe odliczanie trwało do jednego. Następnie kartony zaczęły fruwać nad głowami, a na naszym sektorze zapłonęło 50 rac. Czołówka sceny ultras - nic dodać, nic ująć.
Nasz doping w asyście bębna i werbla był momentami bardzo dobry, ale też zdarzały się chwile zamuły. Zdecydowanie najlepiej było na początku drugiej części grypo stracie bramki. "Nie poddawaj się, ukochana ma..." - niosło się po całym stadionie z mega mocą przez dobrych kilkanaście minut. Nie mogło zabraknąć również wzajemnych uprzejmości z gdańszczanami. I tak między innymi, kiedy lechiści rozpoczynali w młynie swoje "Lalala", które pozostałe trybuny miały kończyć okrzykiem "Lechia", z naszego sektora leciało głośne "K...wa".
Jako, że na sektorze mieliśmy blisko 10 tysięcy kartoników, część z nich została przerobiona na konfetti, zaś spora część na samoloty, które wobec turbulencji lądowały w polu karnym bramkarza Lechii. Wejście na boisko Kucharczyka bardzo szybko dało nam wyrównującą bramkę, co jak można się było spodziewać, mocno podbiło poziom decybeli w naszym sektorze. Kiedy "Kuchy" strzelił w końcówce po raz drugi, nastąpił istny szał. Chwilę później większość naszego sektora, mimo niezbyt wysokiej temperatury, pozbyła się koszulek i już do końca dopingowaliśmy na maksymalnych obrotach.
Po zakończonym meczu podziękowaliśmy piłkarzom za trzy punkty, a ci rzucili w trybuny swoje koszulki. Oklaskami nagrodziliśmy Dusana Kuciaka, który spędził kilka dobrych lat w barwach naszego klubu. Stadion dość szybko opustoszał, a nas czekało ponad godzinne oczekiwanie na sektorze na otwarcie bram. Ten czas urozmaicony został przez wspólne śpiewy zainicjowane przez legionistów, którzy mecz oglądali z loży biznesowej na gdańskim stadionie. Przez kilka minut po pustym już stadionie niosło się głośne "Ceeeee".
Niespełna dwie godziny po meczu mogliśmy zasiąść w naszych pociągach, gdzie oczywiście atmosfera była wyśmienita i aż do stacji końcowej zabawa trwała w najlepsze. Około 1:30 zameldowaliśmy się w stoLicy, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Przed nami tydzień przerwy w rozgrywkach ligowych, który nasi piłkarze wykorzystają na rozegranie meczu przyjaźni z Zagłębiem w Sosnowcu. Tych, którzy nie wybierają się na Ludowy, zachęcamy do wspierania naszych sekcji - koszykarze w sobotę o 15:00 zagrają na Bemowie z Nysą Kłodzko, siatkarze o 17:00 podejmować będą MOS Wola w drugiej rundzie play-off. Najbliższy mecz przy Łazienkowskiej w sobotę, 1 kwietnia z Pogonią Szczecin.