✔ Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności. ROZUMIEM
Na trzy tygodnie przed końcem sezonu przy Łazienkowskiej odbył się mecz z Termaliką. Z jednej strony można powiedzieć - nieciekawy rywal, z drugiej - jakie to ma znaczenie? Ci, którzy w niedzielne, słoneczne popołudnie wybrali się na stadion z pewnością nie żałowali wyboru. Piłkarze nastrzelali rywalom pół tuzina bramek, my zaś na trybunach bawiliśmy się fantastycznie, wprowadzając do repertuaru nową "choreografię" jednej z pieśni.
Piękny słoneczny weekend jedni najchętniej spędziliby gdzieś nad wodą, dla innych priorytetem jest eLka w kółeczku. Podczas gdy część osób objadała się kiełbaskami z grilla, popijając je schłodzonym piwkiem, fanatycy najpierw w piątek i sobotę wspierali naszych koszykarzy w walce o ekstraklasę, a następnie w niedzielę zdzierali gardła, by pomóc piłkarzom w zdobyciu kolejnych trzech punktów na lekko wyboistej drodze do kolejnego mistrzostwa.
Przed meczem z Termaliką, w Źródełku "Dobrzy Ludzie" prowadzili zbiórkę zabawek dla dzieci z Centrum Zdrowia Dziecka, aby uszczęśliwić najmłodszych z okazji zbliżającego się dnia dziecka. Przy wejściu na stadion, Nieznani Sprawcy prowadzili zbiórkę pieniędzy na oprawy ostatnich w tym sezonie meczów.
Kibice z Niecieczy na Ł3 przyjechali w 56 osób i wywiesili w sektorze gości trzy flagi oraz jedno płótno poświęcone zmarłemu kilka dni wcześniej Damianowi Wnękowi. Mieli ze sobą kilka flag na kiju, tym razem odpuszczając sektorówkę, którą regularnie rozkładają na krzesełkach kolejnych stadionów w Ekstraklasie. Coś tam pokrzyczeli, ale przyjmując kolejne bramki, ich zapał coraz bardziej słabł, aż w końcu cała niecieczyńska wycieczka usiadła na krzesełkach i wyczekiwała na zakończenie spotkania, w którym "Słonie" dostały porządnie w trąbę.
Od samego początku meczu ruszyliśmy z konkretnym dopingiem. Zaangażowanie było większe niż na wielu innych, teoretycznie bardziej prestiżowych spotkaniach. Już do przerwy zabawa była doskonała, podobnie jak poziom decybeli, a po przerwie było jeszcze lepiej. Nasi gracze postarali się o efektowną grę. Po drugiej bramce śpiewaliśmy dawno niesłyszane "Wyginam śmiało ciało, dwa zero - mało!", po kolejnej "Trójka do zera...", ale mało kto podejrzewał, że tego dnia będziemy świadkami aż sześciu bramek dla naszej drużyny.
W drugiej połowie roztańczona Żyleta kilka razy inicjowała wspólne śpiewy z pozostałymi trybunami, zachęcając również je do rozpoczynania "dialogu". W końcu wzięliśmy na warsztat pieśń "Legia, Legia, Legia, Legia, Legia... lalalalalalalalalalalalalala", śpiewając ją z szalami powiewającymi nad naszymi głowami na zmianę - raz Żyleta, raz pozostałe trybuny. Po kilku minutach wprowadzono jeszcze jedną, drobną modyfikację. Otóż trybuna "nieśpiewająca" siadała na krzesełkach, a w momencie rozpoczynania swojej kwestii, wyskakiwała i zaczynała śpiew. Całość, praktykowana już od dłuższego czasu na meczach koszykarzy, wyszła naprawdę nieźle, i z pewnością urozmaiciła mecz z Termaliką.
Tego dnia bramek strzelanych przez legionistów było nam ciągle mało. Jeszcze po szóstym golu skandowaliśmy "Jeszcze jeden", choć tego życzenia nasi piłkarze akurat nie spełnili. O to jednak pretensji do nich nie mieliśmy. Po końcowym gwizdku podziękowaliśmy zawodnikom, a także zaśpiewaliśmy z nimi "Warszawę". "Bobicz" tymczasem podziękował wszystkim zaangażowanym we wspieranie koszykarskiej Legii w trakcie meczów finałowych - ci, którzy byli obecni na Bemowie naprawdę mieli duży wkład w końcowy wynik - do upragnionego awansu potrzebujemy już tylko jednej wygranej w Gliwicach.
Już w środę na naszym stadionie odbędzie się mecz z Lechem. Poznaniacy do Warszawy przyjadą pociągiem specjalnym. Przypominamy, że tego dnia stawiamy się na stadionie najpóźniej 45 minut przed rozpoczęciem spotkania - dotyczy wszystkich trybun, nie tylko Żylety.