|
Kielce - Niedziela, 28 maja 2017, godz. 18:00 Ekstraklasa - 36. kolejka |
|
Korona Kielce
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (1) |
Sędzia: Jarosław Przybył Widzów: 15000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jacek Magiera (trener Legii): To bardzo dobry i ważny dla nas wynik. Zwyciężyliśmy na trudnym terenie, bo Korona po wejściu do ósemki prezentuje się znakomicie. Walczyli do ostatniej chwili. To cenne zwycięstwo, ale powinno być wyższe. Powinniśmy strzelić jeszcze przynajmniej jedną bramkę i grało by się zdecydowanie łatwiej.
Brawo dla chłopaków, że wybronili wynik, bo wygrać 1-0 to też jest sztuka. Teraz wszystko w naszych nogach i głowach. Przed nami tydzień przygotowań do najważniejszego meczu w sezonie. Będziemy trenować tak, jak do tej pory. Trzeba się szybko zregenerować i zebrać siły.
Uraz Dominika Nagya nie jest poważny. Został tylko poobijany. Oczywiście czeka go konsultacja lekarska, ale będzie gotowy do gry w niedzielę. Było dużo gry kontaktowej, ale męskiej gry, fair. Cieszę się, że zszedł z boiska z grymasem, bo to znaczy, że dobrze przepracował ten mecz. Zawodnicy powinni być zmęczeni po meczu i dziś byli.
Plan na dziś został wykonany. Cel numer 1 to zwycięstwo, numer dwa, aby zagrożeni zawodnicy nie dostali kartek, a cel numer trzy to by nikt nie został kontuzjowany.
Maciej Bartoszek (trener Korony): Ograniczę się może do podziękowań dla mojego zespołu, który podjął równą walkę z drużyną grającą o mistrzostwo Polski. Niestety, tak już jest, że wygrywa ten, kto zdobędzie więcej bramek. Dzisiaj to była Legia. Nie chcę oceniać, czy strzeliliśmy bramkę prawidłowo, czy nie.
Gratuluję chłopakom dobrej gry, ofiarności i tego, że do ostatniej minuty walczyli o korzystny wynik. Chciałbym także podziękować pracownikom klubu, prezesowi, swojej drużynie, dziennikarzom i kibicom. Cieszę się, że mogłem się pożegnać przy tak dużej frekwencji. Było mi bardzo miło i wzruszyłem się.
Będziemy do końca starali się zrealizować postawiony cel, ale nie będzie łatwo. Nasza sytuacja kadrowa przed spotkaniem z Pogonią jest skomplikowana, sędzia pokazał dziś dużo żółtych kartek.
Łukasz Broź: Na pewno to nie jest komfortowa sytuacja, kiedy się nie gra przez 2-3 miesiące. Niemniej jednak cały czas trzeba być gotowym na swoją szansę, która dzisiaj nadeszła. Po takiej przerwie dodatkowo trzeba być skoncentrowanym, bo brakuje rytmu meczowego. Jednocześnie taka absencja nie wpłynęła negatywnie na moją kondycję. Tylko dwa razy mnie przytkało, jak się dwukrotnie wydarłem na kolegów. Zresztą, dużo grałem na konsoli, więc dziś było mi łatwiej na murawie. Plan na to spotkanie był prosty - wygrać. Początek może nie wyglądał obiecująco, ale rozkręciliśmy się z biegiem czasu i do przerwy wynik mógł być okazalszy. Natomiast pod koniec niepotrzebnie zafundowaliśmy sobie odrobinę nerwówki.
Zrobiliśmy kolejny krok i został nam ostatni do wykonania na Łazienkowskiej. Jesteśmy uzależnieni tylko od siebie. Wygramy i wtedy będziemy zakładać koronę. Zresztą, osobiście nie skupiałem się na równolegle toczących się potyczkach.
Żółta kartka? Naoglądałem się KSW i stąd kilka kopniaków. A tak serio mówiąc, po tej żółtej kartce musiałem się jeszcze bardziej skoncentrować. Szkoda tylko, że zabrakło bramki, bo miałem okazję.
Dominik Nagy: W tym tygodniu trenowałem indywidualnie z powodu urazy, ale wszystko było w porządku i byłem gotowy do gry. Dzisiaj zdobyłem kolejną bramkę i bez wątpienia czuję się w formie. Jednak to jest owoc pracy sztabu szkoleniowego oraz zaufania, którym zostałem obdarzony. To jest bardzo ważne. Oczywiście nie można zapominać o Vadisie i jego asystach. Jest jednym z najlepszych w tej lidze.
Za tydzień, jeśli wygramy - będziemy mistrzami. Jednak tak naprawdę, dla Legii to jest jedyne rozwiązanie.
Arkadiusz Malarz: Przyjechaliśmy po 3 punkty, nikt nie ucierpiał, można powiedzieć, że cel został zrealizowany. Cieszymy się i teraz myślimy o meczu w Warszawie. Mówiąc szczerze, to powinniśmy wygrać dziś wyżej, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Cóż, czasami też się tak zdarza. Czy będą nerwy za tydzień? Oczywiście, zawsze są. Nie ma łatwych spotkań bez względu na stadion, na jakim się gra. Nie patrzę na statystyki, na porównania bramkarzy. Po prostu mamy zrobić swoje i wygrać.
Uważam, że trudniej się goniło rywali. Mimo, że my wygrywaliśmy, to pozostali też kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. W efekcie dystans nie topniał tak, jak byśmy tego sobie życzyli. Za dużo potraciliśmy punktów na starcie sezonu.
Bartosz Rymaniak (Korona): Naszym celem jest granie o pełną pulę. W każdym meczu. Bez względu na to czy przyjeżdża Legia, czy ktokolwiek inny, to nie robi na nas większego wrażenia. Jednak muszę uczciwie przyznać, że wygrał zespół lepszy. Goście prowadzili grę, a my byliśmy zaangażowani, żeby odwrócić losy spotkania. Bez wątpienia było to dobre widowisko. Było kilka akcji, niezłe tempo. Chcieliśmy dziś godnie pożegnać trenera, bo wiele zrobił dobrego dla zespołu. Bardzo nam pomógł, stworzył drużynę, z którą niektórzy obawiali się grać.