Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 4 czerwca 2017, godz. 18:00
Ekstraklasa - 37. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)
    Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
      0 (0)

      Sędzia: Bartosz Frankowski
      Widzów: 28953
      Pełen raport

      Za kibicowski trud, za święte barwy Twe...

      Już dawno na naszym stadionie nie mieliśmy takich emocji. Siedem długich minut po ostatnim gwizdku sędziego czekaliśmy na wynik spotkania Jagiellonia - Lech. Dopiero po tym czasie mogliśmy świętować 13. tytuł mistrza Polski dla najwspanialszego klubu na świecie. W zupełnie innych nastrojach stadion przy Ł3 opuszczała liczba grupa lechistów. My zaś, pomimo deszczowej aury, licznie udaliśmy się na Starówkę, gdzie dość długo przyszło nam czekać na piłkarzy.

      Awans jest nasz - podziękowania dla koszykarzy
      Bilety na mecz z Lechią skończyły się niezwykle szybko, a zainteresowanie ostatnim spotkaniem w sezonie było olbrzymie. Legioniści przybywali na stadion odpowiednio wcześniej, by zgodnie z apelem NS-ów, już godzinę przed meczem wypełnić Żyletę. Przy wejściu prowadzona była zbiórka na oprawy. 40 minut przed pierwszym gwizdkiem na murawie pojawili się nasi koszykarze, którzy dwa tygodnie wcześniej wywalczyli awans do ekstraklasy. Na środku trybuny wschodniej wywieszony został transparent "Awans jest nasz - dziękujemy!". Koszykarze podeszli pod Żyletę, gdzie pośpiewali trochę z kibicami, a chwilę później miała miejsce pierwsza tego dnia choreografia, mobilizująca zawodników na rozgrzewce. Warto dodać, że sekcja koszykówki otrzymała od przedstawiciela SKLW oraz gniazdowego okazjonalną statuetkę "Awans jest nasz" z wygrawerowanym hasłem "Jak Feniks z popiołów powstaliście i zwyciężyliście. Najwierniejsi kibice koszykarzom Legii".



      Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - oprawa nr 1
      Na Żylecie rozciągnięty został sporych rozmiarów malowany transparent "Od pierwszego gwizdka do ostatniego - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!", nad którym powiewało kilkaset dużych flag na kiju, a pośród nich, na dolnym poziomie Żylety odpalonych zostało piro. Warto dodać, że na trybunie Deyny obok transparentu dla koszykarzy pojawiło się płótno z numerem konta, na który cały czas zbierane są środki na zakup nowej karetki dla Centrum Zdrowia Dziecka - "#KaretkaDlaCZD 15 1090 2590 0000 0001 3452 8445".

      Przyjezdni
      Sektor gości wypełniony był kibicami sporo przed meczem. Lechiści do Warszawy przyjechali trzema pociągami specjalnymi, a pod stadion transportowani byli autobusami. W sektorze gości stawiło się także 70 fanów Stomilu Olsztyn w jednakowych czarnych koszulkach. Pozostali przyjezdni mieli na sobie okazjonalne zielone koszulki. Goście wywiesili 15 flag, w tym dwa płótna Śląska.



      Za kibicowski trud - oprawa nr 2
      Na wyjście piłkarzy na Żylecie zaprezentowana została druga oprawa. Na płocie wywieszony został transparent "Za kibicowski trud, za święte barwy Twe, za ten Syreni Gród!", a ponad nim zaprezentowana została sektorówka przedstawiająca piłkarza w koszulce Legii z dłonią na sercu - całość podwieszona do dachu. Uzupełnieniem były flagi na kiju w barwach, ułożone w "brytyjkę", malowany transparent w barwach pomiędzy 1. i 2. piętrem oraz piro odpalone na samej górze. Super efekt!



      Ostatnie rozdanie - oprawa lechistów
      Niedługo później swoją jedyną oprawę zaprezentowali lechiści. Choreografia gdańszczan składała się z transparentu na dolnym poziomie "Ostatnie Rozdanie", malowanej sektorówki z postacią trzymającą karty układające się w pokera (bez widocznej piątej karty) oraz żetony z kasyna. Po tym jak sektorówka została zwinięta, w sektorze gości zapłonęło kilkadziesiąt rac.



      Dopiero po drugiej oprawie legionistów na Żylecie wywieszone zostały flagi. Na gnieździe zawisła flaga z podobizną Janusza Walusia i hasłem "Stay Strong Brother". Nasz doping tego dnia stał na naprawdę konkretnym poziomie, a to samo można powiedzieć o przyjezdnych. Jeśli chodzi o wzajemne uprzejmości, to zdecydowanie przeważali w tej konkurencji kibice gości, którym między innymi tak spodobała się nasza pieśń "Nie poddawaj się", że na tę samą melodię śpiewali przez dobrych 20 minut coś o swoich skłonnościach do obciągania.



      Oprawa na wschodniej
      Tego dnia atrakcji ultras wciąż było nam mało, a kolejna, trzecia prezentacja miała miejsce na trybunie Deyny, bowiem na Żylecie trudno byłoby rozciągnąć tak długi transparent. Pomiędzy obiema kondygnacjami trybuny wywieszony został trans o treści z dobrze nam znanej pieśni - "Królu Zygmuncie powiedz nam, czyś widział Warszawę tak piękną jak dziś?". Na dole odpalonych zostało kilkadziesiąt rac w jednym rzędzie. Fajnie, że raz na jakiś czas także na tej trybunie można raz zaprezentować oprawę.



      Pokazy pirotechniczne
      W drugiej połowie spotkania na Żylecie zaprezentowany został jeszcze konkretny pokaz pirotechniczny - na dole odpalone zostały race i ognie wrocławskie, zaś na górze świece dymne. Pod koniec spotkania racowisko, choć znacznie skromniejsze zaprezentowali także lechiści. Gra na boisku nie wyglądała może jakoś specjalnie, ale każdy z nas znał wynik toczącego się równolegle spotkania w Białymstoku, a ten przez kilkadziesiąt minut był dla nas korzystny, bowiem przy wygranej Lecha i bezbramkowym remisie przy Ł3, mistrzem zostawała Legia.



      Im bliżej było końca meczu, tym wieści z Białegostoku były coraz mniej optymistyczne - kolejno dwie bramki dla gospodarzy plus czerwona kartka dla poznaniaków stawiały nas w niezbyt komfortowej sytuacji, a na murawie przy Łazienkowskiej jak na złość akcji pod bramką Lechii zbyt wielu nie było. W pewnym momencie dotarło do nas, choć "łączność" była coraz gorsza ze względu na duży uch w sieci, że spotkanie Jagiellonii zakończy się dobrych kilka minut później niż nasz mecz, więc w przypadku bezbramkowego wyniku, będziemy musieli czekać na rozstrzygnięcie drugiego meczu.



      Długich siedem minut
      No i oczywiście jak na złość tak się właśnie stało. Po ostatnim gwizdku sędziego odpalone zostało jeszcze trochę pirotechniki, ale wszyscy nerwowo spoglądali na telefony i reakcje osób w pobliżu, które być może miały lepszy przesył danych. Czekało nas 7 minut niepewności, które dłużyły się w nieskończoność. W tym czasie białostoczanie mieli świetną sytuację do strzelenia bramki, która odebrałaby nam tytuł. Jednak jak zapowiedział swego czasu Wojtek Hadaj - Jagiellonia nigdy nie zostanie mistrzem Polski i tego musiały trzymać się Niebiosa. W święto Zesłania Ducha Świętego, królewską koronę zesłano Legii, na Podlasiu musieli zadowolić się miejscem drugim, zaś Lechia do europucharów nie awansowała.





      Chwilę po tej informacji spikerzy informowali przyjezdnych o możliwości szybkiego powrotu do domów i podstawieniu dla nich autobusów, które przewieźć ich miały na dworzec. Co wcale nie dziwi, wobec takiego postawienia sprawy, lechiści trochę na złość ociągali się z opuszczeniem trybun, ale z drugiej strony - nie mając za bardzo argumentów - nie byli też specjalnie "wylewni". Aż w końcu hasło "Wypier...ć" skandowane pod ich adresem sprawiło, że opuścili trybunę.



      Moment, w którym zapanowała szalona radość była jednocześnie znakiem-sygnałem do odpalenia kolejnej - tym razem większej ilości pirotechniki na Żylecie. Co poniektórzy jeszcze upewniali się, czy aby na pewno mecz w Białymstoku skończył się remisem. Zaczęło się świętowanie. Zgodnie z przedmeczowymi ustaleniami, na murawę nie wbiegaliśmy aż do zakończenia dekoracji piłkarzy. Ceremonia została przeprowadzona nie jak dotychczas na scenie ustawionej na płycie, a na środku trybuny zachodniej. Kilkanaście minut później fani zaczęli biegać po boisku. Kibice szybko wzięli się za wycinanie siatki z bramek i tym podobnych elementów mających wartość sentymentalną. Tym razem na szczęście ławki rezerwowych pozostały nienaruszone.



      W stronę Starówki ruszyły dziesiątki tysięcy kibiców. Sklepy i knajpy mające w swojej ofercie piwo, miały utarg roku. Co ważne - świętowanie odbywało się z fasonem. Brak widocznej policji (ta pochowana była poza głównymi "szlakami") sprawił, że obyło się prowokacji, a dzięki temu większych zniszczeń nie odnotowano. Na trasie przemarszu oczywiście raz po raz płonęły race, w górę strzelały wyrzutnie... Stolica świętowała w najlepsze! Oczekiwanie na piłkarzy trochę przedłużyło się ze względu na... kontrolę antydopingową, po której piłkarze wyjechali odkrytym autokarem ze stadionu dopiero około godziny 22. Przed autokarem piłkarzy jechał pickup z bębnami, werblem i z niego zarzucany był doping podczas fety.
      Pod kolumnę Zygmunta dotarli około 23. Niektórzy może i do tego czasu nie dotrwali, ale jednak zdecydowana większość legionistów czekała na piłkarzy. Starówka mieniła się błyskiem rac. Te chwile zapamiętamy na długo i obyśmy mieli okazję jak najczęściej - optymalnie co roku - spotykać się właśnie w tym miejscu, by celebrować kolejne mistrzostwo dla naszego klubu.



      Dzięki zdobyciu mistrzostwa, nie grozi nam pucharowa gra w ostatnich dniach czerwca. Na trybunach spotkamy się ponownie za miesiąc, przy okazji meczu o Superpuchar z Arką. Parę dni później czeka nas pierwszy mecz w europucharach (losowanie za 2 tygodnie), a zaraz potem pierwszy mecz ligowy nowego sezonu.

      P.S. W trakcie meczu na Żylecie wywieszone zostały transparenty: "Marek 'Hanior' Hanna - śmieciu, prostytutko, wszyscy ci życzymy, żebyś żył już krótko", "PDW" Pazurek, Japa, Michał, Słowo, Cieślak, Rudy, Wieczór, Fus, Bodek, Długi, Chraniuk, Damian, Kare, Kiler, Gazownik, Ząbek, Dolin, Mario" oraz "SzKODniki won!!!".

      Frekwencja: 28 953
      Kibiców gości: 1800
      Flagi gości: 17

      Autor: Bodziach