|
Warszawa - Czwartek, 17 sierpnia 2017, godz. 20:45 Liga Europy - 4. runda eliminacyjna |
|
Legia Warszawa
|
1 (0) |
|
Sheriff Tiraspol
| 1 (0) |
Sędzia: Aleksandar Stavrev (Macedonia) Widzów: 17733 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jacek Magiera (trener Legii): Na pięć minut przed końcem mieliśmy dobry wynik, a potem była niepotrzebna strata gola. Do Mołdawii jedziemy po awans, bo stać nas na awans do fazy grupowej Ligi Europy. Nie zmieniam zdania, że jest on dla nas obowiązkiem i wierzę w ten awans. Wystarczy, że wygramy 1-0. To nie jest dużo i jest to możliwe. I na pewno będziemy walczyć.
To nie jest tak, że będziemy prezentować się jak w grudniu 2016 r. ze Sportingiem Lizbona, bo dziś nie mamy na boisku 6-7 graczy, którzy stanowili wówczas o sile zespołu. Czy Vadisa i Radovicia można zastąpić na pstryknięcie palców? Dominik Nagy i Sebastian Szymański przy nich byli profesorami, ale dziś sami muszą brać ciężar gry na siebie. Wiem, że lipiec i sierpień to najcięższy czas dla polskich drużyn. Wtedy trzeba jednak grać dobrze. Tylko, że my skończyliśmy w lidze walczyć o mistrzostwo w czerwcu. Mamy dwa tygodnie przerwy i musimy już trenować i grać. Można grać w europejskich pucharach i grać co 3 dni. Pokazaliśmy to rok temu, ale trzeba mieć czas na regenerację i czas na adaptację.
Niedługo selekcjoner powoła piłkarzy do kadry. Mam nadzieję, że powoła też graczy Legii. Ale gdybym nie rotował składem, to piłkarze Legii od lipca do sierpnia zagrali 15 meczów. W tym czasie Robert Lewandowski zagrał 4 mecze. To są fakty i nie jest to moje tłumaczenie.
Jutro w szatni porozmawiam z piłkarzami i powiem, dlaczego tylko zremisowaliśmy.
Roberto Bordin (trener Sheriffa): Bardzo cieszymy się z tego wyniku. Moi zawodnicy walczyli o każdą piłkę. Dziękuję im za to. Próbowaliśmy pilnować Legii i nie dać jej zdobyć gola. Nie udało się to tylko raz, gdy padł gol na 1-0. Wczoraj mówiłem, że spodziewamy się trudnego meczu. Wiedzieliśmy, że kibice będą bardzo żywiołowi. I dlatego tym bardziej jestem zadowolony z gry mojej drużyny.
Michał Kucharczyk: Na początku nasza gra wyglądała obiecująco, bowiem stworzyliśmy sobie 2-3 klarowne sytuacje. Później jednak ta gra była bardzo szarpana Ataki raz z jednej, raz z drugiej strony – zdecydowanie brakowało uspokojenia gry. Byliśmy częściej przy piłce, ale nie przekładało się to na stworzone sytuacje. W drugiej połowie udało nam się strzelić gola, jednak nie upilnowaliśmy rywali przy stałym fragmencie gry i straciliśmy zwycięstwo.
Na poziomie europejskich rozgrywek nie można tak łatwo tracić bramek. Teraz czekamy na spotkanie rewanżowe, ale nie zapominamy o niedzielnym starciu w ekstraklasie. Mecz z Wisłą Płock jest dla nas ważny, ponieważ zbyt łatwo traciliśmy punkty na początku ligowych zmagań i musimy gonić.
W spotkaniu rewanżowym musimy uważać na kontrataki gospodarzy, bowiem są oni w tym elemencie groźni. Oczywiście to my będziemy atakować, ale musimy pamiętać o defensywie. Naszym celem jest gra w fazie grupowej Ligi Europy i nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż awans do tych rozgrywek. W Mołdawii zagramy według określonego planu przez sztab szkoleniowy. Ostatnio nasza gra nie wygląda najlepiej, ale wierzymy że z każdym kolejnym spotkaniem nasza forma będzie rosła. Oczywiście musimy być wyczuleni na stałe fragmenty gry. Nie wypada nam tracić takich bramek, ponieważ jesteśmy drużyną, która ma doświadczenie w europejskich rozgrywkach.
Być może plan był taki, że w dzisiejszym spotkaniu wejdę z ławki na zmęczonego rywala. Jednak nie mamy wpływu na zdarzenia boiskowe i wszedłem wcześniej z powodu kontuzji Guilherme. Zdecydowanie dużo kontuzji nas dopadło w ostatnim czasie. Nie ma Rado, ostatnio wypadł Kuba Czerwiński, a teraz Gui. Musimy się otrząsnąć i poradzić sobie bez nich, bo nie możemy pozwolić żeby uciekły nam puchary i kolejne punkty w ekstraklasie.
Sebastian Szymański: Każdy zawodnik musi być gotowy do gry i czekać na swoją szansę. Ja dzisiaj byłem gotowy, dlatego trener na mnie postawił. Ciężko mi teraz powiedzieć czy ten remis jest dobrym wynikiem. Na pewno nie jest on najlepszy, ponieważ graliśmy u siebie. Jednak jeszcze wszystko jest w naszych rękach. Wystarczy, że w Mołdawii strzelimy jedną bramkę i mamy awans. W dzisiejszym spotkaniu każdy z nas dał z siebie wszystko. Niestety nie udało się zwyciężyć, ale patrzymy przed siebie i walczymy do końca o awans.
Maciej Dąbrowski: Pierwsza połowa tego spotkania została dzisiaj zakończona, ale za tydzień czeka nas druga część tej rywalizacji. Wydaje mi się, że dzisiaj było nas stać na 3-4 bramkowe zwycięstwo, ale niestety futbol jest brutalny, bowiem nasi rywale nie stworzyli sobie praktycznie żadnej sytuacji, a zdołali zremisować. Zdecydowanie w dzisiejszym spotkaniu w ofensywie zabrakło nam zimnej krwi. W niektórych sytuacjach powinniśmy zachować się lepiej i teraz każdy z nas byłby w zupełnie innym humorze. Teraz mamy tydzień czasu na przygotowania do rewanżu. Musimy podnieść głowy i pokazać wszystkim, że stać nas na zwycięstwo i awans. Jestem przekonany, że w Mołdawii możemy odnieść przekonujące zwycięstwo i awansować do fazy grupowej Ligi Europy.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że aktualnie mamy problemy z dobrą dyspozycją, ale wszystkie problemy są do rozwiązania. Nie możemy się tłumaczyć tym, że mieliśmy mało czasu na odpoczynek i regenerację po minionym sezonie. Trzeba cały czas mocno pracować, żeby ta odpowiednia forma przyszła. Wydaje mi się, że z meczu na mecz gramy lepiej i wreszcie przyjdzie moment, kiedy Legia będzie odnosiła sukces w każdym kolejnym spotkaniu.
Spodziewaliśmy się, że nasi rywale będą próbowali nas kontrować, jednak ta sztuka im się nie udała, bo skutecznie rozbijaliśmy ich ataki. Żałujemy, że nie udało nam się wykorzystać naszych sytuacji, bo teraz rozmawialibyśmy w zupełnie innych nastrojach. Rozumiem niezadowolenie i frustracje ze strony kibiców. Każdy z nas wie, że Legia musi zwyciężać i grać lepiej. My dzisiaj jednak nie przegraliśmy i jestem pewien, że zwyciężymy w rewanżu i awansujemy do europejskich rozgrywek.